sięga kosmicznej granicy ostatniego rozproszenia. Nie opiszę ich wszystkich z dwóch powodow:
Po pierwsze, nie chce mi się tyle pisać.
Po drugie, nie chcę dowalać rodzimym scenarzystom.
Nie czytałam książki, więc nie wiem, czy to wina autora, czy wyżej wymienionych.
Dla mnie nonsens osiągnął apogeum, kiedy pani patolog pokazuje panu prokuratorowi złamaną kość gnykową a on ku@wa nic! Więc ona mu wyjaśnia, że to uduszenie! Prokuratorowi wyjaśnia, rozumiesz, ku@wa?
Potem jest już tylko gorzej.
Koniec. Kropka.