Co sądzicie o najnowszym odcinku?
Wg mnie po odzyskaniu współpracowników wrócił stary Louis i pokazał swój prawdziwy charakter, ale i również dobre serce gdy ktoś go przyciśnie.
W końcu skończyła sie ta sprawa z Avą, której miałem już dość bo za długo to się ciągnęło.
Jeden z lepszych odcinków 3 sezonu i chyba od tej pory zaczną być jeszcze ciekawsze odcinki :)
Jakby wyciąc sceny z Louisem to byłby to odcinek wręcz świetny. Nie mogę patrzeć już na tą irytującą gębę i durny scenariusz z nią związany.
A z kim poszedl swietowac Harvey przeciez zawsze robil to z Donna i otwieraczem ;)
W następnym odcinku było pokazane, że widział się z Scottie więc może do niej poleciał do Londynu :)
Tez mam takie odczucia co do Louisa. Wydaje mi sie, ze lepiej by było gdyby scenarzysci kontynuowali temat nadzwyczajnych zdolnosci Mike'a (od tego sie przeciez wszystko zaczeło), o ktorych jakos dziwnie szybko zapomnieli, niz ciagneli ten idiotyczny, komediowy watek 13-latka w ciele czterdziestoparolatka (bo tyle chyba mniej wiecej Louis ma), który jest tam ni przypiął ni przyłatał. Louis mentalnie zatrzymał sie w rozwoju gdzies w gimnazjum i ogladanie tej zenady z nim, na dłuzszą metę jest nie do strawienia.
Po tym odcinku i ja dołączam do grona, które Louis wkurza. Przegięli, bo o ile wstawki joggingu czy zachwytu nad kotem są w porządku, to podporządkowanie całości takim zapchajdziurom jest nudne i bez sensu. Mike pracuje jak stary wyjadacz branży prawniczej, coś z tej nauki faktycznie mogliby pokazać.
Podobało mi się jak rozwiązali wątek Avy, przyznam, że jakiś niepokój się pojawił czy uda się ją wybronić, no ale to nie Wire czy Shield żeby coś mogło się całkowicie spieprzyć.
Fajnie, że Donna miała do powiedzenia coś więcej niż docinki/rozmowy o facetach.
Jak patrzę na Louisa to zaczynam rozumieć, dlaczego Polacy tak bardzo nienawidzą Żydów.
wg mnie postać Louisa nadaje serialowi nieco komediowej lekkości i jest to świetna rola aktora ,mnie najbardziej wkurza świętojebliwa Rachela .
Właśnie nie. Postać Louisa daje komizm, a nie komediowość i to na zasadzie kontrastu niestety. Wcześniej jakieś komediowe elementy towarzyszyły wszystkim bohaterom, było ich mniej lubi więcej, ale były i przez to cały nastrój był jednolity i do przyjęcia. A teraz oni się zajmują cholernie poważną i ważną dla firmy sprawą, a Louis sobie pajacuje. I po co to?
O Boże, dopiero w 8 kończą z Avą? O__o Jestem w 6. i mam serdecznie dosyć, mam ochotę od razu przejść do 8., ale ze względu na Donnę i Louisa przemęczę Avę.
Fajny odcinek, bo było wiele rzeczy, na brak których narzekali ludzie w poprzednich odcinkach. Następny odcinek to będzie znowu odbieranie sobie klientów. Ciekawy jestem jak skończy się nazwa firmy, czy wytną tylko Darby i zostanie Harvey z Jessica?
Serial zmienia sie w M jak miłość zamiast spraw prawniczych mamy związki , rozstania , zdrady , przyjaźnie itd. Najbardziej mnie rozbraja watek Donny i Harveya k*rwa mam czekać 10 sezonów aż sie spikną czy może 20 ? 1 i 2 sezon trzymały poziom ten diametralnie spada w dół. Oczywiście to moja prywatna opinia z którą nikt sie zgadzać nie musi.
Może dlatego, że w górę nie spadnie. Według mnie to był najlepszy odcinek w tym sezonie. Jak Donna i Harvey będą ze sobą, co pewnie jest nieuniknione, będzie jeszcze więcej krytycznych głosów. Właśnie dlatego, że jeszcze to nie nastąpiło, "Suits" nie przypomina M jak miłość. To serial, więc nie dogodzi się wszystkim, gdyby cały czas byli na sali rozpraw, to też byłoby nudne.
"najbardziej mnie rozbraja watek Donny i Harveya k*rwa mam czekać 10 sezonów aż sie spikną czy może 20?"
Nie czekac w ogóle. Oni nigdy nie bedą razem.
szczerze to ja tez tak myśle, to byłoby zbyt oczywiste....i przez to podobne do M jak miłośc (m jak masakra)...:P
Jeśli w ogóle interesują Cię takie wątki w serialu o prawnikach i czekasz aż jedno spiknie się z drugim, to może faktycznie powinieneś przerzucić się na serial o którym wspomniałeś.
Nie interesują mnie takie wątki ale jeżeli już są to powinny być raczej naturalne a te w serialu wydają sie być strasznie sztuczne.
Jesli jeszcze tego nie zauwazyłeś to caly serial jest strasznie sztuczny. Ludzie w nim nie rozmawiają ze sobą, a wystrzeliwują z siebie "cięte" riposty z predkością karabinu maszynowego. Nie poruszają się normalnie, tylko maszerują po firmie z impetem huraganu, bedac przy tym sztywnymi jakby połkneli kij od szczotki itp, itd. Taka konwencja... Wiec dlaczego akurat przeszkadza ci sztuczonosc, tego jednego motywu, skoro cały serial opiera sie na sztucznym zachowaniu bohaterów?
odcinek nawet niezły, ale - moim zdaniem - byłoby lepiej i na pewno z sensem, gdyby H poszedł świętować z D - jako przyjaciele, bo przecież nimi są (non stop przypominają nam jak to jedno wskoczy w ogień za tym drugim i jaki to oni tworzą wspólny team, a przecież bazą takich zachowań jest właśnie przyjaźń). Poza tym ta sprawa w takiej samej mierze była wygraną dla niego jak i dla niej...takie tam małe przemyślenia
p.s. jestem team H/D, ale cieszę się, że Scottie (?) wraca, bo ją lubię :)
Scottie namiesza, jednak jest tak piękną kobietą, że mogę na to co robi patrzeć bez końca.
A H nie poszedł świętować z D bo wiedzą oboje, że po kilku głębszych wskoczyliby do łóżka.
podoba mi się twój tok rozumowania :D w sumie atmosfera między nimi w ostatniej scenie była dość gęsta, hehe. Co do Scottie to w pełni podzielam opinię - nawet ja jako kobieta muszę przyznać, że aktorka jest śliczna :P
Może mi ktoś wytłumaczyć co Darby ma wspólnego z Avą? Albo z jej ojcem? za nic nie moge tego zrozumieć, w sumie nie pamiętam czy coś było o tym xd