PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=860894}
6,3 10 tys. ocen
6,3 10 1 10097
6,0 24 krytyków
Warszawianka
powrót do forum serialu Warszawianka

Szukam od początku tego serialu o co w nim w zasadzie chodzi. To nie jest serial 5/10, najbardziej bym widział ocenę 6,7/10 czy podobną. Może taka niska jest przez za wysokie oczekiwania po "Ślepnąc od świateł" tego samego scenarzysty. Ten serial może mógłby być lepszy gdyby nie beznadziejna muzyka, bezpieczne zdjęcia czy niezwykle słabe, sztampowe postacie (jak np. nieprzyjemny aktor na premierze).

Najbardziej mnie jednak ciekawi o co tutaj chodzi? Na filmwebie, owszem, oceny są bardzo słabe, ale na profilu Żulczyka ludzie rozpływają się nad tym serialem. Jest też dużo recenzji, które oceniają go bardzo dobrze. Więc pytanie do Was; czego ja nie widzę?

Wydaje mi się, że oglądam ten serial, bo staram się dostrzec te nowe szaty króla, bo to przecież tak znany pisarz, musi być jakiś przekaz. Jednakże najgłębszy tekst był w stylu "to miasto wciąga i robi z ciebie to i owo (coś niedobrego)", jakby przekalkowany z poprzedniego serialu, kiedy Kuba się modlił.
No i co z tego, że to miasto jest takie złe, jak gość jest ciągle zadowolony, jak już wyjdzie z łóżka to tryska energią. Ciągle pije, ciągle ćpa, ciągle ma nowe partnerki, ale wygląda bosko. Mam osobiste doświadczenie z takiego stylu życia, w sensie z wymiany studenckiej. Tylko przy tym "tylko" często piłem, bez ćpania i bez wielu partnerek. Chodziłem też na siłkę, ale wyglądałem masakrycznie, nie miałem na nic siły i po zakończeniu musiałem z miesiąc dochodzić do siebie. Miałem 23 lata. Tutaj grany przez Borysa Szyca bohater ma 40 lat, no i świetnie umięśniony, super cera, nawet maraton przebiegnie przy tym stylu życia..
Jego znajomi wybaczają mu najgorsze sytuacje, pomagają mu mimo wszystko. Najbardziej zdrowo żyjący przyjaciele zamiast się odciąć od niego to swoje życie pod niego piszą.
Czekam, no może durna miłość, zakończona w podły sposób da zzas na jakieś przemyślenia... nie no gdzie tam. Drugi dzień po tym na tinderze spotyka kolejną super oddaną mu kobietę i już jest totalnie git.

Wszystko co facet robi, a robi najgorsze błędy wychodzą mu na plus i jaki jest sens tego dzieła? Rób najgorsze rzeczy, a i tak będzie git? Taki Król Julian, który jest słodkim zwierzątkiem, królem i zawsze dzięki temu dostanie swoje owoce? Dla mnie ten scenariusz wygląda jak tęsknota byłego alkoholika za hulaszczym życiem, pokazywanie, że ma ono dużo dobrego i nie jest jednoznacznie złe, tylko może trochę, bo się nie ma pieniędzy. Jeżeli tak jest to jest to obraz toksyczny społecznie.

PS Chętnie tutaj porównujecie serial do Californication. Tamten serial pokazywał jak takie życie prowadzi do samotności i utraty tego co najważniejsze w życiu. Poza tym tamtejszy pisarz był dużo bardziej odpowiedzialny społecznie i bardziej zrozumiała była sympatia do niego. Także np. film "Wstyd"również pokazuje jak straszny jest seksoholizm, jak traci się przez niego relacje międzyludzkie. W "Warszawiance" postać jest strasznym gnojem, którego nikt lubić nie powinien, a kochają go wszyscy.

Może czegoś nie rozumiem, może czegoś nie widzę, więc jak ktoś to rozumie inaczej to proszę o podzielenie się tym zdaniem.

ocenił(a) serial na 4
Piotrov_2

Tak w skrócie: scenariusz jest pełen absurdów, nierealistycznych scen, postacie są źle skonstruowane, dialogi są nieautentyczne, humor jest często na poziomie kabaretu. Aktorzy są w większości kiepsko prowadzeni przez reżysera - poza tymi, którzy radzą sobie sami, np Szyc, Włosok. P.s. To jest pierwszy scenariusz, który Żulczyk napisał sam, poprzednie były wspoltworzone.