Ja osobiście podzieliłbym ten serial na 2 części. Do odcinka 4x08 [ i śmierci Adebisiego] wszystko wyglądało jeszcze w miarę sensownie. Zdarzały się idiotyzmy [ jak kopanie tuneli łyżką, czy kompletna samowolka w najważniejszym oddziale więzienia], ale wszystko było jeszcze stosunkowo ciekawie prowadzone. Do tego momentu miałem Oz na poziomie 8/9, z przekonaniem do 9 [fantastyczna rola Adebisi'ego]
Od tego momentu wszystko zaczęło iść w złym kierunku. Kompletne abstrakcje typu nawiedzony rudy Kirk, "kariera" 36-letniego straznika w NBA, objawienia Rebadowa i loteria, IDIOTYCZNE uśmiercanie ważnych postaci [serio nie mogli wymyślić niczego lepszego dla Saida i Moralesa?] Wątek na linii Idzik/Omar White też z dupy wzięty.
Nie wiem, czy scenarzyści byli zmuszeni nagle do zakończenia serialu w ciągu 1 sezonu [i stąd taki natłok dziwnych wydarzeń i niepotrzebnych śmierci w ostatnim sezonie], czy po prostu nie mieli pomysłu jak rozwiązać sytuację niektórych z nich, a nie chcieli zostawiać zbyt wielu przy życiu... nie mam pojęcia.
a najbardziej wkurzające były te motywy typu "Osobnik A chce zabić osobnika B, wiec B idzie do C i mówi mu na ucho, że A na niego[czyli osobnika C] poluje, a więc ten bez pytania o nic morduje A" [sytuacją ze śmiercią Schibetty młodego to niezła bzdura była]
Jedynym wątkiem, który spodobał mi się w rozwiązaniu było zakończenie historii Beecher/Keller. Trochę ckliwa końcówka, ale na tle nieciekawych i nieprzemyślanych śmierci Saida, Moralesa, Guery, czy Gleena warto przymknąć oko na to.

Duży plus za akorstwo niektórych postaci Adebisi, Omar [White, Said, Keller, Cyril O'Reily - genialna rola, która właściwie pociągnęła całą drugą część serialu. Świetna gra].
Jako, że był to pierwszy serial produkcji HBO w takim wymiarze czasowym [1 odcinek- godzina] popełnili tez kilka błędów - jednym z nich na pewno jest brak dobrej ściezki dźwiękowej w serialu, bardzo mi tego brakowało, a było już np. później w The Wire, czy Sopranos.
Za sezony 1-4,5 daję 9, za całą resztę max 5. Ocena końcowa 7/10.