Właśnie oglądam po raz kolejny ten wybitny serial :) akurat jest w momencie gwałtu na Glorii, stąd moje pytanie. Czy nie uważacie, że Ryan jednak zlecił komuś ten gwałt, może tak, aby nigdy tego z nim nie powiązano? Zaraz po sesji z rodzicami męża Glorii wykonał telefon mówiąc, że „ma to być załatwione jeszcze dziś”. Następnego dnia kiedy się dowiedział o gwałcie, cóż był zimny, można by powiedzieć obojętny. Może jednak to ustawił. Jak myślicie?
Teoretycznie tak. Nie mniej jednak, zastanawiam się, czy to wszystko nie było wykalkulowane, żeby Gloria przebaczyła mu morderstwo jej męża... W sumie Ryan snuł nieźle popieprzone plany, nazwałabym je machiavellicznymi :)
Obawiam się, że to jedno z tych wydarzeń, które wedle zamysłu scenarzystów miały być niejednoznaczne, jak np. kto ugodził Kellera w składziku, albo czy żona Beechera na prawdę popełniła samobójstwo czy może Vern ją sprzątnął.