Za ileś lat, kiedy świat wróci do jako takiej równowagi, spojrzy na dzisiejsze dzieła filmowe podobnie, jak my patrzymy na propagandowe dzieła epoki stalinowskiej lub niemieckiej z czasów III Rzeszy. Sztuka wielokrotnie wchodziła w okresy wypaczeń, gdy ideologia stawała przed samą sztuką i rozrywką, gdy sztuka służyła ideologii. Obecnie jesteśmy w środkowej fazie takiego okresu - pewnie niedługo coś pęknie, bo ludzie zwyczajnie mają dość, co widać po komentarzach i ocenach powstających ostatnio tworów. Pewnie pojawią się za jakiś czas odważni twórcy którzy zrobią po prostu to, co jeszcze robiono dekadę temu: dzieła dla dzieła, sztukę dla widza, a nie dla nienazwanego gremium cenzorów i ideologów. I takie właśnie dzieło, wymiecie poprzez oglądalność i oceny cały ideologiczny chłam, którym od paru lat świat filmu jest zaśmiecany.