W serialu razi chaos.Rozne czasy, różne miejsca itd
Kalante wygląda jak starsza siostra Ciri, ewentualnie matka, ale babka?
Juz pierwsza scena, leży na łóżko ranna, żadnych medyków, ludzi?
Cały czas mam wrażenie że nie ma ludzi w tym serialu, takich potocznych. A jak są to w karczmie głównie.
Biednie jest jakoś. Scena walki po którym Gerald stał się rzeznikiem. Najpierw pusto, walka, a później nagle ludzie wszyscy naraz. Przychodzą jak na zawołanie. Powinno być jak na westernie. Ludzie zamykają okna, chowają się po kątach i patrzą. A tu jak w teatrze. Jedni schodzą, drudzy wchodzą.
Tak samo jak ta babka chodzi po lesie za Wiedzminem. Raz gdzieś nad rzeką, to znowu w innej części lasu. Co to jakaś driada?
Zamiast chronologicznie zacząć nawet od momentu gdy Wiedźmin jest przyjęty i szkolony na wiedźmina. Wyjaśnić ludziom co i jak to 3 sroki za ogon ciągną.Nie dziwie się że ludzie nie wiedzą o co chodzi i się gubią.
Przyjmują Yen do szkoły, tu jakiś murzyn. Kto to jest co, skąd.. nie wiadomo. Oczywiście później się człowiek dowiaduje że jakiś przud... as innego maga.
Jest też trochę nudno