PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=724464}

Wiedźmin

The Witcher
2019 -
7,0 197 tys. ocen
7,0 10 1 196605
5,4 50 krytyków
Wiedźmin
powrót do forum serialu Wiedźmin

Wiem, pewnie przesadzam, ale wygląda jakby producenci i scenarzyści nie przeczytali opowiadań i książek uważnie, albo w dobrym tłumaczeniu. Bo poza chaotyczną i niezdarną narracją, kiepską reżyserią, humorystycznymi CGI ("smoki" w stylu lat 80), czasami słabym aktorstwem i fatalnymi zdjęciami (co do cholery robi to walące widza po oczach światło w lesie Brokilon?), największym problemem tego serialu jest, moim zdaniem, wybór stylu opowiadania. Opowieści o Wiedźminie nie są klasyczną, tolkienowską fantasy , a jeśli ktoś chce je porównywać do "Gry o Tron", to warto zapamiętać, że pierwsze opowiadanie "Wiedźmin" opublikowano w 1987 r, pierwszą książkę z cyklu Sagi w 1994, a Martin zaczął GoT w 1996 r. W książkach i opowiadaniach Sapkowskiego więcej jest z opowieści rycerskich, a nawet łotrzykowskich, przyprawionych szczyptą, a czasem solidną stągwią magii. I mnóstwem prostego, choć nie prostackiego, chłopskiego humoru. Zapatrzeni w ekranizacje Tolkiena, GoT i w gry komputerowe producenci nieomal zupełnie tego nie zauważyli, lub zlekceważyli, i moim zdaniem stracili szansę na stworzenie czegoś naprawdę oryginalnego. Czy jest szansa, że oprzytomnieją? Nie wiem, musieli by chyba wymienić niemal całą ekipę realizatorską. Ale przyjmijmy, ze oni dopiero zaczęli brodzić po kostki w tym głębokim, Czarnym Jeziorze, pełnym elektrycznych węgorzy, odsypiających za każdym kamieniem huczną noc w karczmie.

pantagru

Ja widzę że serial to ma być pod Amerykę. 1 odcinek i dialogi pomiędzy Eistem,Calahante i Ciri mi przypominały niektóre amerykańskie seriale jeśli chodzi o humor, a nie do każdego to trafia. Tak i nasz humor jest specyficzny i oparty na języku.

BlackPiterback

Dałeś się widzę przekonać Hollywood, że amerykański widz to idio.ta i niczego odmiennego od własnego podwórka i bardziej ambitnego nie strawi, a to jest bzdura. Ponadto Netflix ma mnóstwo subskrybentów poza USA. To jest wymówka tych wyrobników, żeby się za bardzo nie starać, a że spora część widzów na całym świecie jest leniwa intelektualnie i odbiera takie dzieła z bananem w ustach dając 10/10, więc mamy spiralę w dół i poziom kina leci na łeb. Jedno drugie uzasadnia.

PS. Nawet tego amerykańskiego humoru jest tam jak na lekarstwo, a wyższy poziom od tego z serialu- i to znacznie, znacznie wyższy - miewały nawet, bardzo cenione w USA, sitcomy, takie jak np. Seinfeld. I jakoś mogą się tam cieszyć niesłabnącą popularnością.

Zdekonstruowany

Może nie tyle co idiota, a mający takie a nie inne poglądy, ze względu na własną kulturę. To co nas śmieszny może nie śmieszyć Amerykanina bo nie załapie żartu np przysłowia. O to chodzi. Widać tu tą amerykańską wizję, nie europejską.

ocenił(a) serial na 4
BlackPiterback

Nonsens. Gdyby było tak jak uważasz, że to wygląda, to ludzie nie byliby w stanie ze sobą się porozumieć, a przekłady literackie nie miałyby racji bytu.

Dobry przekład polega na tym, że a) ma szacunek do własnych widzów (czy czytelników) b) tam gdzie w istocie może się pojawić jakiś poważny problem (zdarzają się takie w przekładach) szuka rodzimego odpowiednika, który będzie zrozumiały, ale możliwie bliski oryginalnych kontekstów. Do tego potrzeba artysty tłumacza, a nie wyrobnika, ale takowych jest mnóstwo na rynku literackim.

Nie wiem skąd pomysł, że jest to niemożliwe, skoro ksiązki udało sie przyzwoicie przełożyć, zbierają bardzo dobre noty od czytelników i nikt jakoś nie płacze, że czegoś nie rozumie. Przeciwnie, chwali się powiew świeżości, od klepanej przez dekady, anglosaskiej fantasy w tym oryginalny humor i koloryt świata. Czynią to ludzie rozmaitych kultur i języków.

Więc w czym rzecz? Rzecz w tym, że serial robili pyszni sobą, gardzący widzem amatorzy, którzy koniecznie chcą wrzucić swoje trzy grosze i nauczać maluczkich, w tym rzecz.

GreenBlue

No w sumie mogę się z tym zgodzic i ma to jak najbardziej sens.

ocenił(a) serial na 4
BlackPiterback

BTW. Najpiękniejszą rzeczą w uczeniu się obcego języka jest wlaśnie zauważanie tych różnic, w szczególności w powiedzonkach i przysłowiach, czy sposobie patrzenia na coś. Potem czasem szukasz jakiegoś słowa, masz je niby na koniuszku języka, a nagle sobie uzmysławiasz, że takiego słowa, dokładnie oddającego dany sens, nie ma w języku polskim. Ale ten sens, tę różnicę, można przekazać. Naprawdę wybitne tłumaczenia, chociaż to rzadkość, potrafią nawet w tym celu wprowadzić nowe konstrukcje w język. Na takich zasadach języki wzbogacają się czasem wzajemnie, nie tylko słonictwem, ale i powiedzeniami.

Nie róbmy z ludzi idiotów! Pozostawmy to partaczom od Netflixa.

Pal licho zresztπą język, który w Wiedźminie bywał naprawdę trudno do przekładu, ale bywał i bardzo prosty, a i tak wyrzucono to wszystko do śmieci tworząc w to miejsce jakieś profanacje. Popatrz na scenografię. Oni nawet nie starają się oddać specyficznie europejskich krajobrazów, ba to nawet nie przypomina fantasy, tylko jakieś kartonowe dekoracje teatralnego kółka młodzieżowego. Nie starają się też oddać charakteru postacim, ich interakcji, kastrują niemal każdą historię tak, ze traci cały koloryt. I tak dalej i temu podobne.

To jest po prostu amatorszczyzna.

BlackPiterback

Główna scenarzystka jest Amerykanką, która napisała parę odcinków "Justice" i "Daredevila", i to nie tych najlepszych, a więc magia to dla niej przede wszystkim komiks, ale większość obsady to Brytyjczycy, używający często akcentu z najgorszych dzielnic Londynu lub Dublinu. Reżyserzy, w tym Kazach(?) Sakharov , to wyłącznie goście, których wynajmowano do zrealizowania kilku, czasem jednego odcinka rozmaitych seriali., Sakharov był w nich jedynie autorem zdjęć. Co oznacza, że żaden producent dużego filmu do tej pory nie odważył się powierzyć im dużego budżetu.

ocenił(a) serial na 4
pantagru

Ostatnio to, niestety, norma. Nawet historycznie bardzo głośne kulturowo filmy czy seriale (a nawet całe uniwersa) trafiają w ręce amatorów z przypadku (lub ludzi specjalizujących się w zupełnie innych gatunkach kina), którzy je po prostu zarzynają. Żeby wspomnieć chociażby uniwersum Star Trek, czy Gwiezdnych Wojen, kolejne kontynuacje Terminatora, Łowców Duchów, czy Jurrasic Park. To samo zaczyna, niestety, dotyczyć również ekranizacji znanych uniwersów książkowych (te growe nigdy nie miały szczęścia do poważnego potraktowania).

GreenBlue

Jeszcze jedno. Od dłuższego czasu w wypadku kina oferującego widowisko (od s-f, poprzez sensację, aż po bajki i fantasy) prawie zawsze więcej się zarabia na sprzedaży tzw. merchu (gadżety, t-shirty, platakty, itd.), niż na biletach. Podobne zjawisko zaczyna obejmować muzykę, gdzie oprócz gadżetów, dochodzą jeszcze wpływy z coraz droższych biletów na koncerty. Choć i tam zawsze funkcjonują długie kolejki do sklepików z tandetą. Jak to może wpływać na jakość filmów i płyt? Pytanie retoryczne. W branży muzycznej coraz więcej wykonawców przywiązuje większą wagę do efektów specjalnych podczas koncertu, niż do muzyki, a w kinie czasem wystarczy zaangażować jedną, dwie gwiazdy (tutaj - Cavill), na ich renomie oprzeć "handel pamiątkami", a i tak wyjdzie się na swoje.

pantagru

To jest ich świadoma decyzja. W kinie amerykańskim, z roku na rok jest z tym coraz gorzej, coraz więksi partacze uważają się za coraz większych twórców, a widzów mają za coraz większych idio.tów, którym wszystko trzeba przerzuć, bo nie strawią. Do tego jeszcze poprawność polityczna i fakt, że obecnie do pisania kontynuacji klasyki sci-fi potrafi się zatrudniać scenarzustów, których jedynym dorobkiem był epizod telenoweli brazylijskiej :)

Nie liczyłbym na żadną poprawę poza budżetową (a więc może efekty, scenografia, plenery - chociaż wątpię i tu w znaczącą poprawę, prędzej podniosą sobie angaże).

Gdyby to robiło HBO, może by coś z tego było, ale Netflix. Błagam. Ich naprawdę oryginalne produkcje na przyzwoitym choćby poziomie można na palcach jednej ręki policzyć.

Zdekonstruowany

Jak aktorzy powiedzą za dużą gażę to taki kij będzie. Wtedy Netflix zakończy po 3 sezonie i tyle.