PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=724464}

Wiedźmin

The Witcher
2019 -
7,0 197 tys. ocen
7,0 10 1 196831
5,5 57 krytyków
Wiedźmin
powrót do forum serialu Wiedźmin

Długo się zastanawiałam co gryzie mnie w tym serialu, teraz już chyba mniej więcej wiem czemu przynajmniej dla mnie to serial na 4/10. Już w pierwszym odcinku zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń i o ile spotkanie Geralta z księżniczką nie wymaga wcześniejszego wprowadzenia, tak atak na Cintrę według mnie powinien być poprzedzony wprawnym streszczeniem obecnej rzeczywistości pod kątem politycznym. Nifgaard atakuje Cintrę, ale w sumie mi jako osobie, która nie czytała książek, całe to wydarzenie wydaje się przedstawione w sposób bardzo chaotyczny. Historię matki Ciri poznajemy szczątkowo, jej "kochanka" (chyba) jeszcze bardziej pobieżnie, więc przynajmniej dla mnie ich śmierć nie była niczym istotnym wszak nie były to postacie do których bym się przywiązała w jakikolwiek sposób. Jeśli chodzi o historię z księżniczką i Geraltem to tu chyba poznałam według mnie najgorszą wadę tego serialu. Był to pomysł najprawdopodobniej zaczerpnięty z opowiadań, jednak w produkcji Netflixa spłycony do tego stopnia, że cały sens wątku opierał się na decyzji Geralta kto jest zły, a zarówno Stregobor jak i księżniczka zostali przedstawieni w tak szczątkowy sposób, że trudno mi było wysunąć własne wnioski co do ich konfliktu, ostatecznie wątek zakończył się ubiciem kilku randomowych zbirów i księżniczki, która no cóż, mimo ostrzeżeń czarodzieja nie była X-manem w uniwersum Wiedźmina. Kolejne odcinki cierpiały na tę samą bolączkę. Największą flustrację wywołała u mnie "przygoda" z kozłem (?) i elfami. Całe spotkanie sprowadziło się do oszczędzenia kozła, schwytania Jaskra i Geralta, a potem ich uwolnienia po niezbyt elokwentnej przemowie Wiedźmina i wtrąceniu się kozła. Brak w tym było duszy jak dla mnie i zaangażowania, ot w grze byłby to zapewne 10 minutowy quest: idź, pogadaj, wróć, elfy przedstawione jako cierpiętnicy i Geralt, który w 2 minuty wymyślił lekarstwo na wszystkie ich problemy (adaptację). Wątek z Yen wydawał mi się bardzo Hollywoodzki, typowe romansidło: ot nienadająca się do niczego brudna, garbata dziewczyna poznaje przystojnego czarodzieja. Mistrzyni Yen nawet dobrze napisana, jednak nadal nie wiem co tak spodobało jej się w fioletowookiej dziewczynie, jeśli to ta krótka żałosna próba ataku w jej kierunku i gadka o emocjach (a potem o nie poddawaniu się im na dworze cesarskim), to nie mam pytań. Serial jak dla mnie poprawny, ale brak w nim duszy, błąkanie się Ciri było dla mnie stratą czasu i nudą, porównałabym to do wędrówki Aryi z Gry o Tron, dla mnie najnudniejszego segmentu serialu. Co do postaci Geralta - w grze milczący, rzucający jednak zabawnymi uwagami, mistrz opanowania, w serialu pozostał niestety tylko milczący i niezbyt interesującym prostym zabójcą potworów.