Czytam negatywne opinie i płaczę. Buractwo musi się zaznajomić z terminem słowa 'adaptacja' i skończyć się mazgaić, hurr durr w książce było inaczej. Porażka.
Ogólnie to z obserwacji wynika, że mamy dwie grupy widzów, ci którzy są zachwyceni serialem i ci, o których mowa wyżej - ludzie bez toku rozumowania.
Ja na tym forum widzę tez dwie grupy: Tych Co wypowiadają się o Serialu i Tych co wypowiadają się o innych ludziach.
O, a ja widzę też trzecią grupę - ludzi o miałkich umysłach, którzy nie mając dobrych kontrargumentów na obronę serialu sięgają po te najniższe. Ad personam.
Wiesz co? Zaliczasz się do niej. :P
Ludzie... przestańcie używać słowa "adaptacja" jako remedium na wszystko. Nie sprawia ono iż serial w odbiorze stanie się lepszy. "Marna, nieudana adaptacja dobrego utworu" brzmi jeszcze gorzej...
Użytkownik któremu imputujesz "miałki umysł" nie sugerował że adaptacja to remedium, tylko że nie jest ekranizacją. Triss równie dobrze mogła mieć czerwone włosy a Geralt kocie oczy - inaczej niż w książkach, bo twórcy serialu nie muszą ich naśladować.
"Buractwo musi się zaznajomić z terminem słowa 'adaptacja' i skończyć się mazgaić"
Użytkownik właśnie to sugerował. Nie rozwodził się nad kwestią różnic między ekranizacją, a adaptacją.
Tak samo nie wnikał w kwestię dobrej / złej adaptacji.
Mój błąd. Myślałem, że dosyć logiczny jest przekaz, który miałem na myśli. Atak był skierowany w użytkowników, którzy patrzą na ten serial jakoby to miała być ekranizacja co jak wiemy zostało dawno temu zaprzeczone. A czy adaptacja jest dobra czy zła to już kwestia gustu.
Dobrze waćpan prawisz. Czekam na adaptację Biblii gdzie Czarny Jezus do tego Gej jest w związku z Judaszem. Ciekawe czy wtedy by ludzie mówili - no przecież to adaptacja.
Polałbym panu temerskiej żytniej, albo innej zacnej gorzałki. A że nie mogę to wypiję waszmości zdrowie :D
No to widzę że nie jesteś na bieżąco... Netflix z jezusa zrobił już geja "The First Temptation of Christ" ale jeszcze nie czarnego.. na to lewactwo potrzebuje jeszcze trochę czasu.
Tak, europejsko blady Jezus z jasnymi pięknymi włosami to dopiero postać uszyta na miarę niepiśmiennego cieśli Żyda sprzed 2 tysięcy lat.
Zdradzę ci sekret. Ale nikomu nie mów - Jezus tak naprawdę był eskimosem, przybył na wielkiej krze jak był mały :D
Słabe False analogy ale próbuj dalej.
Właśnie przyrównałeś Biblię do fantasy, ale wiesz o tym, ze dla wielu to zbiór wydarzeń historycznych i to, że ty w to nie wierzysz nie znaczy, że tak nie jest. Zwykła ekwiwokacja. To jest tak jakby zrobić film o Martinie Lutherze Kingu i główną postać obsadzić jakimś białym a najlepiej o aryjskiej proweniencji aktorem. Nie zgodne z historyczną prawdą no nie zgodne i to samo co powiedziałeś o Jezusie.
Z tego co widzę, nie mnie są te książki potrzebne. Polecam zaznajomić się z kilkoma tytułami odnośnie logiki. A nie wróć, do tego potrzebne minimum dwucyfrowe IQ. Przepraszam, więcej nie będę. Proponuję serię z mojego dzieciństwa "poczytaj mi mamo", bardziej na twoim poziomie.
Ja w swoim życiu przeczytałem 2 książki - jedną z nich był Ojciec Chrzestny. Gdybyś go przeczytał to byś nie pierd*olił głupot. Ale nie ty upaprałeś sobie w głowie historię z ,,Poczytaj mi mamo" i teraz próbujesz wmawiać swój kiepski gust innym. Nie tedy droga panie kolego. Coś tam miałeś kiedyś mózg, ale już go nie masz poziomka. Przychodzisz tu do poważnych ludzi, z avatarem z nowego wiedźmina, wyłudzać takie skrajne oceny. Ty chędożony chłystku, powinienem cię teraz zmieszać z błotem jak Yarpen Zigrin. I nikt nic nie powie. A wiesz czemu? Bo ch*ja żeś fart, inno tego by ci naszczać do owsianki.
"Źle ci to idzie synku. Nie umiesz. Żeby kogoś dobrze znieważyć, nie wystarczy przemożne pragnienie, entuzjazm ani zapał. Potrzebny jest warsztat"
A od siebie dodam, że mnie co najwyżej możesz w rzyć pocałować, bo taka wywłoka intelektualna do mojej owsianki się nie zbliży.
Miałkie umysły mają ludzie co oglądają serial z książką w ręku i zakreślają każdą niezgodność, a później wystawiają negatywną notę na tego typu serwisach z tego oto powodu, ponieważ takie coś jak interpretacja utworu na poczet serialu jest poza ich wyobrażeniem. Z tego co mi wiadomo serial zachowuje sens opowiadań dążąc do tego swoją własną logika, która po prostu trzyma się kupy. Przykre, że taki spory odsetek Polaków nie potrafi tego zrozumieć w przeciwieństwie do innych państw. Jaki kraj, tacy ludzie.
Nie no lepiej się podniecać tym co zachód. Ty widziałeś jak wygląda teraz ,,sztuka" na zachodzie? No to zamlicz z łaski swojej fanboju, idź walić konia czy co ty tam robisz lubić w wolnym czasie.
Problem z tym iż często właśnie nie zachowuje sensu co bardzo ładnie obrazuje odcinek z "Na krańcu świata". To ludzie wytykają "Wiedźminowi". Scenarzystka nie skopiowała najbardziej atrakcyjnych aspektów opowiadań wiedźmińskich, a także pomijała morały z nich płynące.
Dobrze - to adaptacja. Mogła iść swoją drogą. Jak Peter Jackson w pracy nad "Władcą". Czy jednak efekt końcowy jest dobry? Ze szczątkowym cynizmem oraz humorem (charakterystyczny dla Sapka), bez filozofowania, starć charakterów, dywagacji nad dobrem i złem, naturą ludzką, bestialstwem teoretycznym i praktycznym... Z bardzo źle wyglądającym rozmachem.
Sam dałem temu serialowi ocenę 5. To da się oglądać ale wielkiej przyjemności z tego nie mam. Najlepiej wyszły sceny skopiowane z książek (razem z dialogami, w których pisaniu Sapkowski jest świetny). Tam gdzie scenarzystka robiła po swojemu nie wygląda to tak fajnie...
Ja jestem rozczarowany z dość prozaicznej przyczyny. Na warsztat scenarzysta wziął opowiadania. Historie dość krótkie, zabawne, klimatyczne, z przesłaniem. Powiązane myślą przewodnią zależną od tomiku. Bardzo proste, a nawet banalne przy produkcji ekranizacji. Wystarczyło skopiować aby było dobrze. Było to tym bardziej korzystne dla ekipy ze względu na mały budżet jaki Netflix przeznaczył na tą produkcję. Wiele scen, a nawet całych opowiadań to teatr dla trzech aktorów i to oni robiliby cały odcinek. Opowiadania były kameralne... wystarczyło być kameralnym. Tak zrobiono w pierwszych sezonach "Gry o Tron"... i mieli sukces.
Zamiast kameralności otrzymaliśmy pseudo-rozmach z bardzo marną bitwą pod Sodden...
Jeżeli twórcy wyłożyli się na opowiadaniach to tym bardziej nie poradzą sobie z Sagą, która zawiera o wiele więcej interesujacych wątków i która rozgrywa się na wielu płaszczyznach. Będziemy mieli jeszcze gorszą adaptację...
A właśnie ja jestem zdania, że saga wypadnie o wiele lepiej, ponieważ w porównaniu do opowiadań twórcy nie muszą niczego scalać w jedność debatując nad chronologią.
Przecież nic nie trzeba było "scalać". Opowiadania są tak skonstruowane iż stanowią pewien ciąg wydarzeń. Dana przygoda toczy się na poziomie niższym, a wyżej stoi dany motyw łączący historie np. przeznaczenia i miłości. Czyli Ciri i Yennefer, które pojawiają się w kilku z nich i pełnią rolę jądra danego epizodu. W co najmniej czterech opowiadaniach możemy śledzić rozwój relacji pomiędzy wiedźminem, a czarodziejką. Ciri też ma podobną ilość (od uczty zaręczynowej poprzez Brokilon na odnalezieniu dziewczynki kończąc).
Zbiory opowiadań są w sumie niczym innym jak zbiorem gotowych scenariuszy na odcinki, które wymagają jedynie drobnych korekt aby zmieściły się w godzinnych epizodach.
Szanowny panie nie ma im co tego tłumaczyć. Oni chcieli kolejnych avangersów i tym podobnej papki. Nie mam nic do tego, nawet lubię ten rodzaj kina, ale w określonych sytuacjach. Książki Sapkowskiego to coś więcej niż marny blockbuster.
Serial nie zachowuje sensu opowiadań, tylko wycina z nich losowe fragmenty. Co gorsza skleja je bez zachowania logiki wydarzeń. Na siłę starają się wcisnąć jak najwięcej opowiadań. Wiele z nich można by pominąć bez uszczerbku dla fabuły i uzyskany w ten sposób czas przeznaczyć na dopracowanie ważniejszych scen.
Człowieku, miałka to jest twoja umiejętność czytania ze zrozumieniem. Większość negatywnych recenzji i komentarzy nie wynika z tego, że adaptacja idzie po bandzie, tylko z maksymalnie ch.jowego warsztatu twórców, poziomu aktorstwa i braku umiejętności stworzenia spójnej historii. Ten serial to po prostu dno, a to że sobie luźno podeszli do interpretacji i że co trzeci aktor to murzyn to tylko drażniąca wisienka na torcie, która nie waży specjalnie na ocenie (przynajmniej mojej).
"że co trzeci aktor to murzyn " Racja. Tępaki w tym Netflixie - tworzą globalny produkt dla bogatszej czyli multikulturowej części świata zamiast spróbować powtórzyć polski serial "Wiedzmin" aby zadowolić garstkę widzów z jednorodnego etnicznie zadupia gdzieś we Wschodniej Europie.
Typowy prostak, niewiedzący gdzie leży Polska. Dla was wszystko, co na wschód od Niemiec to wschodnia Europa. Plujecie na Polskę, wszystko w niej wam nie pasuje, ale za nic nie chcecie jej opuścić. Przecież jeszcze nie wystąpiliśmy z UE. Możesz spakować mandżur i w germanii opowiadać swoim koleżkom w jakim to syfie mieszkałeś. Opowiesz im, że nieraz musiałeś do Warszawy pojechać, żeby czarnoskórego zobaczyć. A jak go ujrzałeś to padłeś na kolanach i ze łzami w oczach zacząłeś nucić "Odę do radości". A oni cię poklepią po ramieniu ze zrozumieniem i trwogą jednocześnie.
Już od takiego innego serialu fantasy zaczęli odbiegać od książek i wszyscy wiemy jak to się "dobrze" skończyło