PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=724464}

Wiedźmin

The Witcher
2019 -
7,0 198 tys. ocen
7,0 10 1 197560
5,3 63 krytyków
Wiedźmin
powrót do forum serialu Wiedźmin

Szkoda, że serial łapie się tylko na średnią półkę. Rzadko mi się zdarza, żeby mocno wyczekiwany serial oglądać z dłuższymi przerwami i żeby w ogóle mnie do niego nie ciągneło w trakcie oglądania. To oznacza, że nie jest dobrze. Wiele razy musiałem robić sobie przerwy, bo pewne detale były na tyle irytujące, że musiałem od tego odpocząć. Im dalej w las tym gorzej niestety, coraz więcej głupotek, irytacji, przerwacania oczami. Niestety można było się tego spodziewać analizująć wstępne tweety showrunnerki z których wyczytać można było mocno lewoskrętne poglądy. Samo sobie nie jest złe(bo każdy ma jakieś), ale jeśli ktoś wpycha swoje poglądy w pracy i chcę nimi wojować i "naprawiać" świat to już jest znacznie gorzej. Niestety tak to jest w tym przypadku. Fabularnie Wiedźmin mógł spokojnie rywalizaować z Grą o tron i szkoda jego potencjału. Tym bardziej, że to co najlepsze w opowieściach o Geralcie jest właśnie w opowiadaniach, bo saga już jednak stoi oczko niżej. Te niestety zostały zrealizowane kiepsko, nie było w nich tej mocy, którą czuło się czytając. Dlaczego? Oczywiście stoją za tym decyzje showrunnerki, która jak się domyślam dostała materiał książkowy nieznanego jej autora i pomyślała, że sobie popoprawia to co poprawione być powinno, bo czemu nie. Zgubne w skutkach odejście od prowadzenia narracji z perspektywy Geralta i próby opowiadania wymyślonych historii kolejnych dwóch strong i independant woman. Tym bardziej, że przecież ich historie wydają mi się są już i tak mocno feministyczne i powinna być zadowolona, no ale nie. Trzeba jeszcze z Yen zrobić zabijake jak mutant Geralt (walka na miecze w odcinku ze smokiem) i idealnego dowódce wojskowego (mimo, że to Vilgefortz dowodził). Zresztą to co z nim zrobili to osobna kwestia, przecież nikt nie może być potężniejszy niż nasza strong woman. Niby szczegóły, ale wiadomo, że chodzi o to, żeby z Yen zrobić wzór i sztandar poglądów showrunnerki. Tym sposobem u mnie taka postać wywołuje poczucie fałszu i braku realności. Doszło do tego, że od odcinka 6 lub 7 pytałem sam siebie, gdzie jest do cho$lery ten Geralt, czemu muszę oglądać ten kiepski fanfiction o romansie Yen. Czy naprawdę sceny z zamiataniem ryb i sceny seksu przy oklaskach były ważniejsze od dylematów Geralta, czyli tego co jest creme de la creme prozy o Wiedźminie? Tak, niby było Blaviken i była dolina kwiatów z której wszyscy lubią wpadającą w ucho ballade Jaskra. Tylko jak to zostało zrealizowane. Przede wszystkim za krótko i za szybko. Gdzie są ujęcia w których widz może wczuć się w atmosferę tych miejsce i gdzie są jakieś dłuższe kadry. Wątek w dolinie kwiatów - ile tam było minut 10-15? Nie ma chwili, żeby trochę się zastanowić. Dostajemy na twarz: nowe miejsce, dialog, dialog, walka, dialog i leeecimy do Yen/Ciri...a tutaj smutne miny Yen, może jakaś rybka zamiatana w Aretuzie, albo scena z jedzeniem grzybków? O tak, za to przecież tak bardzo lubimy Wieśka i o to chodzi w tych książkach. Podsumowując za mało poświęcono w serialu miejsca temu co istotne. Ucierpiała nam tym głębia historii, ucierpiała głębia postaci Geralta, bo nie mamy tylu czasu, żeby poznać tą postać. Czy można było to zrealizować lepiej? Nie jestem scenarzystą, ale czemu chciano tyle wątków upchnąć na raz i w dodatku je tak szatkująć, przeplatająć? Czemu nie zrobić: jeden cały odcinek Blaviken, jeden cały odcinek historia w Cintrze, jeden cały odcinek o Yen, a potem to jakoś dopiero łączyć.
Niestety takie 6/10 tylko z uwagi na to, że Wiedźmin. Do pierwszego sezonu GoT to nawet się nie umywa niestety. Nie kupuję tego świata z serialu, nie wydaje mi się on fascynujący. Wszędzie wstawki politycznej poprawności (nie chcę się nad nimi rozwodzić już, ale HBO by nie zastosowało tak bardzo wybijających z klimatu motywów).

HardyVistu

Czego się spodziewałeś po zespole (łącznie z showrunnerką, czyt. producentką wykonawczą), który ma doświadczenie przede wszystkim w ekranizacjach komiksów, talent na poziomie słabo rokującego debiutanta w wieku licealnym, ego większe, niż galaktyka i typową dla amerykańskiego showbiznesu pogardę wobec własnych widzów (ich przekonanie, że widzów trzeba edukować, bo inaczej nic nie zrozumieją, że wszystko trzeba przeżuć i wypluć, bo inaczej nie strawią, jest objawem właśnie pogardy, szczególnie, że ostatnie pokolenia w amerykańskim showbiznesie raczej same wymagają edukacji i to często na poziomie szkoły elementarnej!).

Amerykanie mnie pytają, jak to jest, że nazywam Wiedźmina zamerykanizowanym, czyżbym przypadkiem nie mylił pozbawionej duszy, sztampowej tandety z byciem dla Amerykanów. Jak możesz zakładać, że nie bylibyśmy w stanie cieszyć się Wiedźminem na poziomie, docenić odmienności. Czytaliśmy książki, były świetne! Odpowiadam im, że to nie ja to mylę, to was własny showbiznes ma o was takie zdanie, a że tak jest od lat i zarzynacie prawie każde kolejne dzieło jakie ekranizujecie, to nie dziwcie się, że narody znające was głównie z waszych filmów, mają już na to słowo.