Akurat dzisiaj nie chce mi się pisać za dużo bo jestem po 48 godzinach w pracy, ale powiem tylko, że syf, kiła i mogiła. To co Netflix zrobił z opowiadaniami Sapkowskiego, to skandal i granda. Nie czepiam się czarnoskórych driad, bo wiadomo, hameryka ma zawsze rację i ich obywatele, ograniczeni umysłowo i krótkowzroczni, poza tym nie znający historii w ogóle, nie mówiąc o historii Europy, nie znieśliby takiej ujmy, że nie ma Murzynów, to jednak fabularnie i kostiumowo leży i kwiczy ta produkcja jak najbardziej, czego można się było spodziewać. Śmiem twierdzić, że ta produkcja urąga rzetelnie zrobionemu filmowi na podstawie książki pod każdym względem, ba, nie dorasta do pięt naszemu rodzimemu serialowi. I niech tam mędrcy powołują się na IMDB, ale dla mnie to kupa gówna, wymieszana dla osłody z czasami fiołkowymi oczyma Yennefer i czasami dwoma mieczami Geralta. Żal mi dupy nie ściska, bo z żalu już nie mam dupy.