Jestem ciut zszokowany (wręcz przerażony), że jest tyle osób, które „Sagę o Wiedźminie” stawiają wyżej niż „Pieśń Lodu i Ognia” / „Grę o Tron” Martina. To chyba wynika z braku świadomości czytelnika jak monumentalnym i wybitnym dziełem jest twór George’a. Zapewne również z tego, iż książki pana Andrzeja Sapkowskiego są naszym dobrem narodowym, które przebiło się do światowej popkultury – nic więc dziwnego, że jest ono tak często bronione przez miłośników, a także zwykłych odbiorców. Jednak mimo wszystko należy zachować obiektywizm.
„Wiedźmin” przegrywa w tym starciu niemal pod każdym względem: fabuła, bohaterowie, polityka i intrygi (tu mamy do czynienia wręcz ze zmiażdżeniem), lore (tu też), tajemniczość/zagadkowość (i tu).
Nie bez powodu krytycy z całego świata obwołują „Pieśń Lodu i Ognia” mianem „Władcy Pierścieni XXI wieku” (a to olbrzymi komplement), a „Wichry Zimy” są obecnie jedną z najbardziej wyczekiwanych książek na całym świecie (jak nie najbardziej). „Pieśń…” już wyprzedziła tak znane serie jak „Świat Dysku” czy „Koło Czasu” i będzie się coraz bardziej zbliżać do „Opowieści z Narnii” i „Władcy…”. „Saga o Wiedźminie” jest naprawdę niezłym i poprawnym fantasy, ale literacko z opus magnum Martina zwyczajnie przegrywa (i to poprzez nokaut).
Być może serial Netflixa przebije „Grę o Tron” (choć i w to wątpię), ale książki zawsze będą niżej.
Czytałem obie sagi . Różnica polega na tym że Martin robi to o wiele szerze niż Sapkowski . Autorzy mają dwie różne koncepcje tworzenia fantastycznego świata . Sapkowski tworzył świat jaki był mu potrzebny do tworzenia fabuły a resztę zostawiał wyobraźni czytającego a Martin wiadomo . Wszystko od a do z musi być opowiedziane . Saga Martina jest rozwleczona do granic możliwości . , często się nudziłem jak czytałem wątki postaci , która podróżowała z punktu a do punktu b i tak w kółko . Mimo , że Martin napisał dużo tomów to czas jaki się to dzieje specjalnie nie jest dłuższy niż sadze wiedźmina tylko jest opowiedziany z większej ilości postaci . Sapkowski umiał napisać powieść która nie jest przeciągnieta i szybko się z tym uwinąć , Martin jak zacząl tak nie może skończyć . Co nie zmienia faktu , że mi się jego saga podoba . Czytałem ją 4 miesiące i zleciało jak z bicza strzelił i też czekam na następny tom , o ile napisze ....
Czy seria Martina jest "rozwleczona do granic możliwości"? Myślę, że to za mocne określenie, ale rozumiem, że można odnieść takie wrażenie - zwłaszcza w trakcie lektury dwóch ostatnich tomów (wprowadzenie nowych bohaterów, otwarcie nowych wątków i kontynuacja starych). Jest to jednak wynik niesławnej pięcioletniej przerwy, a raczej jej braku. Mimo to uważam, że jak na tak ogromne dzieło, to niewiele jest w nim momentów, które zanudzałyby czytelnika na śmierć.
Mnie natomiast niejednokrotnie nudził Sapkowski podczas czytania pięcioksięgu. A spowodowane było to głównie rozdziałami, które były z perspektywy innej niż Geralta i Ciri - festiwal nudy (inaczej nie potrafię tego określić). Poza paroma wyjątkami, to postacie w nich występujące były nieciekawe oraz mi całkowicie obojętne (Jarre) i szczerze powiedziawszy nie jestem w stanie sobie przypomnieć za wielu przykładów (ciężko spamiętać takich bohaterów). Tak naprawdę tomy od "Krwi Elfów" do "Pani Jeziora" z wyłączeniem "Chrztu Ognia" nie oferują jakiegoś prawdziwie genialnego fabularnego doznania (historia na jeden raz). Sprawdza się tu teza głosząca, iż Geralt bardziej pasuje jako bohater krótkich, niepowiązanych ze sobą przygód (opowiadania) niż wielkiej opowieści (pięcioksiąg).
A to nie są jedyne mankamenty tych książek, gdyż parę zarzutów jeszcze bym miał: banalna magia (a nawet ohydna) czy też nudna polityka.
A mi się akurat wieża jaskółki podobała najbardziej. Wątek szczurów i Bonharta
Serial wiedźmin jeśli chodzi o popularność nie pobije GOT,co najwyżej może być tak samo popularny choć wątpię.W świecie wiedźmina wszystko jest mniejsze i bardziej kameralne od świata GOT.
Świat wiedźmin
-Jeden mały kontynent
-miasta na kontynencie mają tylko po kilkadziesiąt tysięcy ludności a stolica i zarazem największe miasto na kontynencie Novigrad ma 30 tyś ludności xD
- mniej postaci będzie w serialu wiedźmin niż w GOT
- mniej wątków będzie w serialu wiedźmin niż w GOT
-w serialu pewnie bitew wogóle nie będzie xD
itd
Świat GOT
-4 duże kontynenty
-Miasta od kilkuset do nawet miliona ludności
-dużo postaci
-dużo wątków
-Duże bitwy
A więc serial wiedźmin będzie bardziej kameralny od serialu GOT,a co za tym idzie mniej popularny.
Dokładnie. Mimo to, dość często można spotkać się ze stwierdzeniami, jakoby uniwersum "Wiedźmina" było bogatsze od świata wykreowanego przez Martina - w którym miejscu? To, że Sapkowski nigdy nie planował kreować i rozwijać swojego świata to już inna sprawa, ale gadanie takich bzdur wiąże się już chyba ze ślepym fanatyzmem. "Wiedźmin" nawet nie ma własnej mapy, a dane geograficzne często są ze sobą sprzeczne - to o czym my tu mówimy? Dodatkowo, Martin napisał "Świat Lodu i Ognia", który opisuje historię Westeros i Essos, a w przygotowaniu jest jeszcze dwutomowa, szczegółowa historia rodu Targaryenów, którą Martin często żartobliwie nazywa swoim GRRMarillionem (nawiązując oczywiście do dzieła Tolkiena). Do tego dochodzi jeszcze olbrzymia ilość informacji z samej serii + "Rycerz Siedmiu Królestw". Tutaj Martin wręcz miażdży i możemy spokojnie mówić o mianie mitologii. Taka nomenklatura w przypadku "Wiedźmina" byłaby sporym nadużyciem.
Jakieś bitwy muszą być, ale tak naprawdę tylko dwie zapadły mi w pamięć - ta na jakimś moście i pod Brenną. Ta pierwsza była w porządku, ta druga to była prawdziwa "mordęga" - głównie dlatego, że nie brał w niej udziału absolutnie nikt, na kim by mi zależało - cały ten konflikt "Nilfgaard vs Królestwa Północy" kompletnie do mnie nie trafił - wszyscy by tam mogli zginąć, nawet powieka by mi nie drgnęła. Była chociaż ładnie napisana. I tak czytając o tej bitwie, człowiek od razu wspomina te piękne chwile, kiedy pierwszy raz czytało się o Bitwie nad Czarnym Nurtem albo o Bitwie o Mur.
Tak wszystko co piszesz to prawda,świat wykreowany przez Martina jest nieporównywalnie bardziej bogatszy od uniwersum wiedźmina,nie ma co nawet porównywać nie ta liga.W świecie ,,Pieśń Lodu i Ognia'' nawet historia sięga 12000 lat wstecz i jest dokładnie opisana.
W serialu GOT już było też dużo bitew mniejszych jak i większych.A bitwa bękartów w porównaniu do bitwy w finałowym sezonie ma być małą potyczką.
Warto też wspomnieć, że "Wichry Zimy" rozpoczną się dwiema wielkimi bitwami: Bitwa o Winterfell (Nie licząc potyczki w Osadzie zagrodników) i Bitwa o Meereen. Dochodzi jeszcze Bitwa o Koniec Burzy i Bitwa o Arbor. To pokazuje jak z wielką skalą mamy tu do czynienia. Wiedźmin jest znacznie mniejszy i oczywiście nie musi się to wiązać ze słabszą opowieścią, ale akurat w tym przypadku tak jest.
Kameralność? Bzdura.
Serial nie potrzebuje rozmachu świata przedstawionego. Najważniejsze to dobry scenarzysta, porządni aktorzy, utalentowany kompozytor, świetni specjaliści od charakteryzacji, efektów specjalnych, scenografii.
I budżet.
W GoT ile widzieliśmy tego "wielkiego świata"? Mur, Królewska Przystań, Meereen, Bravos, Starkoland były głównymi lokacjami, w których toczyła się akcja. Kilka ujęć komputerowych, więcej scen na uliczkach i DUŻO akcji w komnatach. Resztę upchano po lasach, pustyniach, lodowych pustkowiach. Bez problemu można to samo zrobić w świecie "Wiedźmina". Ba, nie zapominaj o Nilfgardzie, Kovirze (Wenecji), wyspie magów Thanedd.
Ile otrzymaliśmy bitew w serialu GoT? Jedną w sezonie II (skromną). Jedną w sezonie IV (sprawnie nakręconą). Jedną w szóstym (oczko w głowie zespołu, jak dotąd najsprawniej nakręconą). Dwie w siódmym (jako-tako udane). Netflix nie sypnie groszem toteż nie ujrzymy teraz II wojny północnej (z bitwą pod Brenną... którą w serialu trudno byłoby oddać ze względu na realistyczny opis jej przebiegu).
Jeszcze przecież była bitwa w Hardhome,trzy bitwy w 7 sezonie.Czyli w sumie 7 bitew na 7 sezonów.Oczywiście że serial wiedźmin nie potrzebuje rozmachu,tylko napisałem że będzie na pewno bardziej kameralny niż GOT.
- mniej postaci będzie w serialu wiedźmin niż w GOT
- mniej wątków będzie w serialu wiedźmin niż w GOT
Pewnie też mniej bitew o ile w ogóle jakieś będą.No tak w GOT widzieliśmy kilka ogromnych miast,w wiedźminie w ogóle takich widoków nie uświadczymy ponieważ w świecie wiedźmina nie ma tak ogromnych miast.Może to tylko ujęcia,ale lepsze ujęcia ogromnych miast niż małych miast.Oczywiście pewnie będą jakieś ujęcia na miasta ale nie będzie widać tej wielkości ponieważ największe miasto w świecie wiedźmina ma tylko 30000 tyś ludności.A miasta w GOT takie jak:
-Królewska Przystań
-Meereen
-Bravos
-Volantis
-Stare Miasto
Mają od kilkuset do nawet miliona ludności.W wiedźminie nie ma tak dużych miast,są po prostu malutkie miasta i tyle.No i oczywiście w GOT są aż 4 ogromne kontynenty a w wiedźminie jest tylko jeden.Serial ten będzie po prostu bardziej kameralny niż GOT.Jeśli chodzi o popularność to na pewno nie będzie bardziej popularny od GOT, może będzie tak samo popularny zobaczymy.
Fakt, jeszcze Hardhome i ucieczka przed trupami w siódmym.
A z tego wszystkiego jedynie Bitwa Bękartów wyglądała solidniej. Jak prawdziwe starcie z jakimiś manewrami wojsk. Reszta polegała na stłoczeniu statystów i nawalaniu się po hełmie. Zresztą Martin nie jest dobry w ich opisywaniu co pokazał już przy Blackwater i skaczącym po wrakach Tyrionie.
Wiedźmin może zaoferować widzom przynajmniej jedną porządną bitwę czyli Brennę. Przez "porządną" mam na myśli zorganizowane starcie formacji z podziałem na dywizję i skrzydła, z wykonywaniem manewrów i stosowaniem taktyki. Starcie w stylu Gaugameli w "Alexandrze". Na to jednak pieniędzy raczej nigdy nie będzie.
W GoT widzieliśmy kilka komputerowych ujęć dużych miast (a czasami jedno)... i tyle. Opisy, dane dotyczące mieszkańców są fajne ale nigdy nie wykorzystano ich w pełni bo nie ma na to środków. Najlepiej ukazano Królewską Przystań (najwięcej różnych ulic, Czerwona Twierdza), często zatłoczonych. W ten sam sposób można pokazać życie w takiej Wizimie bądź Cintrze i nikt nie odczuje mniejszego "rozmachu".
Oczywiście, że wiedźmin będzie "kameralny". Pierwszy sezon skupi się na przygodach "Wiedźmina" opisanych w zbiorach opowiadań. Chyba tylko w Novigradzie zrobią więcej ujęć (polowanie na Dudu), a reszta to uczty, babranie się w błocku, góry, lasy, malutka mieścina z Yennefer bądź takie Blaviken. Wiedźminowe realia. Nie wiem czy zahaczą o Sagę.
Najważniejsze i tak będą jak zwykle cycki, jucha i może dialogi (a tutaj "Wiedźmin" ma więcej do zaoferowania, zwłaszcza gdy porówna się je z ostatnimi sezonami bez martinowskiej podkładki).
Nie wróżę serialowi nawet dorównania do GoTa ale nie z winy jakości Sagi. Aktorów wybierano pod względem ich popularności wśród młodzieży (Musiał). Nie wiem czy budżet jest wystarczający... a na końcu PEGI 13-ście...
Co by nie było książki nie opisywały głęboko świata jak u Tolkiena czy Martina, po za tym, że świat, a właściwie "Kontynent" poza odległą, egzotyczną Zerrkinanią i Haklandem, w większości jest wzorowany na Europie, gł. na 3 epokach wczesnym średniowieczu, późnym średniowieczu i renesansie. Gry rzecz jasna rzuciły nam nieco więcej na ten świat, oczywiście jest to interpretacja REDów, ale według mnie jaki i wielu fanów najlepiej przedstawiona.
No i właśnie o to chodzi, że książkowy "świat" jest niezwykle ubogi w tej kwestii. Tak jak mówisz, gry trochę to rozszerzają, ale nadal jest to jakaś obca wizja, która Bóg wie czy z zamysłem autora jest zgodna czy nie. Skupiając się jednak na samych powieściach (bardziej preferuję takie podejście), to jest to dość rozczarowujące. Czy to wada? Zależy od oczekiwań czytelnika, ale jeśli ktoś nastawia się na tak pogłębione uniwersum (wręcz mitologię) jak w przypadku dwóch, wcześniej wspomnianych panów, to nie będzie zachwycony (chyba, że ma małe wymagania).
Wg mnie obie serie mają swoje wady i zalety i trochę się od siebie różnią. Zależy jaki styl kto lubi, co dla kogoś będzie wadą, dla innego będzie zaletą.
Sapkowski sam przyznał że nie idzie mu tworzenie światów, że nie 'widzi' zamków, lokacji, itd. Dlatego też w jego pisarstwie dominują dialogi, w ksiązkach nie było map, itd. Za to jego książki są 'łatwiej przyswajalne' - w sensie nie są to opasłe tomiszcza pokroju np. 5 i 6 tomu Piesni Lodu i Ognia. Jak dla mnie tez bohaterowie Sapkowskiego są łatwiejsi do polubienia, jacyś tacy bardziej ludzcy - Geralt, Yen, Jaskier, Ciri. Martin mam wrażenie że patrzy na swoich bohaterów w góry, jak na insekty pod lupą. Jakoś nikogo z bohaterów Pieśni nie polubiłam, chociaż doceniam to jak są napisani, itd. U Sapka jest też więcej humoru,a w opowiadaniach ciekawych rozwiązań i plot twistów. Świat jaki wykreował Martin, jego historia, głebia, złożoność są niesamowite. Jeśli ktos chce to zgłębiać, to naprawdę jest co badać i w czym szukać. Ale do tego trzeba by przeczytać sagę kilka razy, a na to już nie chciałoby mi sie osobiście poświecać czasu. Tak że dla mnie osobiście ta objętośc Pieśni jest wadą, wolałabym chyba szybsze uporanie sie z głownymi wątkami, zamiast wprowadzania nowych postaci i lokacji w 5 i 6 tomie. Ale są ludzie którzy się włąśnie fascynują rozległością tego świata, więc w sumie wszystko zalezy od preferencji
Jeżeli za wybitne uzna się kopiowanie "Królów Przeklętych" i XV wiecznej historii Anglii (Wojna Dwóch Róż) to tak... ;)
Bądźmy może uczciwi w naszych ocenach - swój sukces "Pieśń" zawdzięcza przede wszystkim doskonałemu wysokobudżetowemu serialowi. Sam przeczytałem książki właśnie pod jego wpływem i czekam na kolejną część ale nie jest to dzieło wybitne, ponadczasowe. Dobrze zaprojektowany (skopiowany) świat przedstawiony, przeciętne postacie. Mało humoru i przemyśleń odnośnie otaczającego bohaterów świata. Skupienie się jedynie na warstwach wyższych społeczeństwa przez co np. nie wiem dlaczego w Westeros z kilkoma wielkimi miastami nie wykształciło się silne mieszczaństwo ze swymi cechami wywierającymi wpływ na szlachtę i monarchię.
Książki czytałem w latach 2011-2013. Nie mam ochoty do nich wrócić. Historię z "Wiedźmina" i "Sagę Husycką" prześledziłem trzykrotnie.
Haha... Kocham kiedy ludzie "wyjeżdżają" z tym kopiowaniem. Czym innym jest powielanie, a czym innym inspiracja. Skoro Sapkowski umieścił w swoim "uniwersum" elfy, krasnoludy, dwie wieże i drużynę to oznacza, że bezczelnie kopiuje Tolkiena!
"Bądźmy może uczciwi w naszych ocenach - swój sukces "Pieśń" zawdzięcza przede wszystkim doskonałemu wysokobudżetowemu serialowi" - z kolei "Wiedźmin" zawdzięcza swój sukces grze komputerowej. No tak działa współczesny świat - niewiele jest książek, które odnoszą sukces bez godziwej reklamy w postaci filmu, serialu, gry itp. Warto jednak zauważyć, że "Pieśń..." jeszcze przed serialem miała całkiem spore grono czytelników - ok. 15 mln sprzedanych egzemplarzy - biorąc pod uwagę brak rozgłosu, to jest to wynik wręcz fenomenalny.
Saga o Wiedźminie:
- nudna do bólu i banalna polityka, choć bardzo często jest ona (o zgrozo) wychwalana. W tym aspekcie Martin wręcz miażdży Sapkowskiego;
- postacie bardzo często nudnawe bądź z niewykorzystanym potencjałem;
- banalna i stereotypowa magia. Martin ma znacznie ciekawsze podejście co do tego elementu;
- usypiające wręcz rozdziały z perspektywy innej niż Geralta bądź Ciri;
- bardzo nikła ilość tajemnic i ogólnie mała zagadkowość całej historii;
- złożoność świata przedstawionego wydaje się prostą linią przy świecie wykreowanym przez Georga.
Bardzo złożona i skomplikowana fabuła "Pieśni..." w połączeniu z subtelnymi wskazówkami jakie pozostawia Martin (forshadowing) oraz ogromnym światem daje nam fabularne arcydzieło, czego niestety w "Wiedźminie" się nie uświadczy.
Wykorzystywanie pojedynczych elementów jest czymś innym niż kopiowanie całych elementów z historii, dokonując tylko nieznacznych zmian. Cały ten świat to kopiowanie elementów istniejących... w Pieśni istniała przynajmniej jedna oryginalna kraina? Chyba jedynie Ashaia w Cieniu...
I tak - zapoznałem się z całością twórczości Martina choć odpuszczę sobie jego najnowsze dzieło. Czekam na "Wichry".
Odnośnie sprzedaży - do 2011 Martin sprzedał 5mln egzemplarzy wszystkich książek na całym świecie, nie tylko "Pieśni". Dla porównania Sapkowski zrobił 2mln. Wydanych i sprzedanych w Polsce (zagraniczna wyniki nie są mi znane ani uwzględnione w przeglądanej przeze mnie statystyce).
A Rowling sprzedała 350mln...
Reszty nie będę komentował bo to tylko Twoje odczucia. Magia w książkach Martina jest szczątkowa więc o czym tu mówić. Zresztą co kogo obchodzą czary mary
Dobra, odniosę się tylko do magii (resztę zostawię może na jutro):
Magia - Mam świadomość, że innym może się podobać. Ja jednak magię i artefakty w Wiedźminie traktuję często jako parodię dzisiejszej technologii - rozmowy z Lożą jak przez skype'a, projekcje, megaskopy, jakieś "skanowania" Vilgefortza i ochrona Fringilli Vigo przed nimi, dziwny "telefonik" Rience'a dzięki, któremu może się kontaktować ze zwierzchnikiem, magiczne kosmetyki, podróże między światami (to już jest jakiś totalny kosmos) oraz masa innych banalnych i nadużywanych zaklęć jak np. teleportacja. Dla mnie pan Sapkowski pokpił sprawę i wykreował magię zbyt banalną i przerysowaną przez co w ogóle nieciekawą - nie jest ona ani trochę tajemnicza i intrygująca. Tak jak powiedział George R.R. Martin: "Nadmiar magii może zniszczyć powieść fantasy". Koncepcja Martina jest dla mnie o niebo lepsza - magia (która potrafi być potężna) w PLiO tworzy bardziej atmosferę niż jakieś faktyczne podłoże fabuły, dzięki czemu bardzo na tym zyskuje. Tolkien pomimo uniwersum high fantasy również z nią nie przesadza (patrz: postać Gandalfa). Podsumowując - żeby magia była dobra powinna być wyważona i nienachalna. Pan Sapkowski w tej kwestii zwyczajnie nie popisał się nowatorstwem i podał nam na tacy bardzo stereotypowy obraz magii.
PS. "Zresztą co kogo obchodzą czary mary" - a co kogo obchodzą śmiechy-chichy (humor) :P
Akurat taka magia została przedstawiona dość inteligentnie. W świecie "Wiedźmina" naturalny postęp techniczny jaki wprowadzaliby cywile jest dość ograniczony. Zwłaszcza mają tutaj coś do powiedzenia magowie, którzy niektóre wynalazki (typu nitrogliceryna) gaszą w zarodku w imię swojej wizji świata i porządku jaki w nim ma panować. Zresztą przy tej ilości magów (i dbaniu przez ten cech o monopol) społeczeństwo (z niewielką ilością niemagicznych uczelni wyższych) może zgnuśnieć.
Sama magia nie stoi jednak w miejscu. Magowie chcąc umocnić swą pozycję na dworach i w społeczeństwie przejęli rozwój naukowy i tworzą magiczne wynalazki jak komunikator. Zresztą wielu z nich żyje ze sprzedaży swych usług i dzieł (typu Yennefer). Rozwój cywilizacji trwa choć nieco inną drogą niż w rzeczywistości. Trochę to podobne do pratchettowskiej, gdzie w znane nam wynalazki wplata się elementy nadnaturalne jak demony.
Natomiast R.R. Martin tą kwestię zignorował. Nie stworzył typowej powieści fantasy, skupił się na low fantasy (tak się to chyba zwie) tworząc w miarę realistyczny świat. Czarów prawie nie ma, znikły wraz z Valyrią. Istnieje Magia Krwi czyli składanie ofiar z ludzi / zwierząt za konkretne usługi oraz Magia Innych (czyli ożywianie trupów). I tyle. A świat swoi w miejscu od tysięcy lat... zmienia się polityka, tworzą się i upadają imperia... ale największym osiągnięciem było chyba przywiezieni żelaza przez Andalów. Podobnie społeczeństwo tkwi w marazmie, brak tworzenia i importowania idei.
Nie przykładam do magii wagi ponieważ to element drugorzędny w wielu powieściach. Raczej środek do ukazania jakiegoś procesu niż cel. Gdyby to był "Harry Potter"... ale nie jest.
2/10 trolu. dla tych co nie zalapali to martin pisal kilka lat po sapkowskim i wiele po prostu skopiowal od sapkowskiego a potem tak rozwol wszsytko ze od dekady nie potrafi napisac zakocznenia
No jak ktoś tu jest trollem to tylko Ty. Martin faktycznie zaczął pisać później niż Sapkowski, ale reszta to bzdura. Sam George kiedyś powiedział, że przeczytał tylko jedną książkę z "Wiedźmina" i mu się podobała. Naprawdę sądzisz, że ktoś na Zachodzie znał Sapkowskiego w tamtych czasach? Natomiast jeśli się nie mylę, to ulubioną serią Sapkowskiego jest właśnie "Pieśń Lodu i Ognia" :) Ale może faktycznie ta teoria spiskowa jest prawdą. W takim razie napisz proszę, które elementy "Pieśni..." są skopiowane z "Sagi...". Czekam z niecierpliwością.
chociazby slynne "winter is coming" zerzniete od sapkowskiego. cala idea robienia fantasy ktore jest prawdopodobne/szaro-szaro a nie jak wczesniej bialo czarne i nieprawdopodbne tez skopiowane. jak sapkowski zaczal od basni i mitow arturianskich tak martin wzial sie za wojne dwoch roz. z tego co czytalem sapkowskiego to najbardziej z zachodniej fantasy podoba mu sie abercrombie a nie martin. martin to tylko jego kolega od picia. swiat fantasy byl wtedy taki maly ze oczysicie martiw w szukaniu inspiracji na pewno sie dowiedzial co podbija europe kontynentalna. oczywicie nie 100% skopiowal ale bardzo duzo. czarna kompania tez na pewno byla inspirujaca. generalnie martin to sredniak. juz taki abercrombie go deklasuje.
Wiesz co... Wnioskując po byle jakim pisaniu, śmiesznych domysłach i ogólnej głupocie to mam naprawdę do czynienia prawdopodobnie albo z dzieckiem albo z trollem. Po prostu z pewnymi rzeczami to już dyskutować trochę nawet nie wypada, dlatego podziękuję. Pozdrawiam!
1. "winter is coming" - że co? Że Białe Zimno, tak? Ten omen był o wiele bardziej wyeksponowany w grze niż w samych książkach. Nie jest to nawet motyw przewodni, a jedynie przepowiednia, która nawet się nie ziściła w pięcioksięgu. Zima u Martina to nie jest apokalipsa i jest kompletnie czym innym.
2. Odejście od czerni-bieli i uzyskanie szarości i niejednoznaczności - Martin już będąc w młodym wieku marzył, aby tworzyć niejednoznaczny świat i bohaterów. "Szarość" to nie jest wynalazek Sapkowskiego.
3. "jak sapkowski zaczal od basni i mitow arturianskich tak martin wzial sie za wojne dwoch roz." - Iiiiiiiiii... Co? Gdzie tu kopiowanie? Normalna sprawa - jeden się inspirował tym, drugi tym. Inspiracja to dość powszechna rzecz w literaturze, sztuce itp.
4. "martin to tylko jego kolega od picia" - kolega (i to od picia) to chyba za dużo powiedziane. O ile dobrze pamiętam, to spotkali się raz na jakimś konwencie.
5. "swiat fantasy byl wtedy taki maly ze oczysicie martiw w szukaniu inspiracji na pewno sie dowiedzial co podbija europe kontynentalna." - tak, tak i dlatego przeczytał tylko jedną książkę z "Wiedźmina".
Powtarzam: Sapkowski w tamtych czasach zdobywał popularność w Polsce i Europie Wschodniej. Na Zachód przebił się dopiero za sprawą gry komputerowej i nie ma szans, żeby Martin go wtedy znał, a co dopiero inspirował się nim.
dlaczego klamiesz? tak ciezko sprawdzic daty? W 1993 wiedzmin juz byl wydawany w europie zachodniej w jezykach lokalnych. gra o torn napisana zostala w 1996. generelanie wiedzmin byl popularny w calej europei kontynentalnej w 1995. gry tylko spowodowaly wydanie po angielsku. myslisz ze dlaczego martin pisal pierwsza ksaizke 6 lat? czekal na tlumaczenie ksiazek sapkowskiego i ich analize :)
kolejne klamstow twoje obalone " If only George R R Martin wrote as quickly! "Do you know I know him personally?" Sapkowski replies. "We are friends. We know each other. We drink unbelievable quantities of beer."" sapkowski i martin bardzo czesto razem sie upijaja
Haha... No dobra, nawet jeśli. To niewiele to zmienia w przypadku ich książek. Ale teraz nie mam wątpliwości, że na drugiej odpowiedzi należało skończyć. Pozdrawiam!
Porównywanie Martina i Sapkowskiego (lubię wiedzmina) to jak wąchanie perfumu i gówna. Gówno musi być i wydala je każdy z nas, trzeba je szanować:) Jednak zestawiać je na półce razem z perfumem zakrawa o bluźnierstwo.