PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=724464}

Wiedźmin

The Witcher
2019 -
7,0 196 tys. ocen
7,0 10 1 195957
5,4 50 krytyków
Wiedźmin
powrót do forum serialu Wiedźmin

Wiedźmin został zrealizowany koszmarnie. Jeżeli za punkt odniesienia weźmiemy książkę o tym samym tytule to świadomy widz zauważy nawarstwienia niekonsekwencji. Niektórzy powiedzą, że fabuła została uproszczona w porównaniu do książkowej, otóż nie, fabuła serialu została strywializowana. Zacznijmy od tego, że scenariusz frywolnie nawiązuje do książki. Z wieloaspektowych spisków, knowań, domysłów, tajemnic otrzymujemy płaską i prostolinijną fabułę w najlepszym wypadku ... a w najgorszym fabuła zostaje przeinaczona, co tworzy katastrofę bo te nowe rozwiązania nie utrzymują integralności wątków.
1. Retrospekcje to czysty chaos. Bez konsekwencji są wcielane flashbacki z przeszłości. Dla czytelników powieści są to momenty do odgadnięcia... ale już dla zwykłego widza nie ma jak odróżnić retrospekcji od aktualnego wątku w filmie - postacie się nie zmieniają: wyglądają tak samo, mają te same ubrania, są w tym samym wieku. Przed chwilą kogoś uśmiercono i nagle ta postać znowu żywa bierze udział w jakimś nowym ujęciu. Sceny pojawiają się nagle i nagle znikają co pogłębia niezrozumienie.
2. Jest wątek feministyczny, który schrzaniono po całości. Królowa Calanthe, tak silna i udana postać kobieca została zmaskulinizowana, zobaczyć ją możemy jako skoczną młódkę z mieczem w zbroi, która porywczo walczy z wrogiem, nie potrafi zapanować nad sobą, chleje, jest niecierpliwa i ulega emocjom. Prawdziwa Calanthe była w kwiecie wieku, walczyła tylko raz podczas upadku Cintry (o ile się nie mylę) i tak też zginęła, w serialu zostało to udramatyzowane niepotrzebnie, zabrano jej silne cechy kobiece i dano jej silne wulgarne cechy męskie ... dno i niepotrzebny zabieg.
3. Słowiańskość została w tej adaptacji uśmiercona - co prawda istnieją imiona, niektóre nazwy potworów, miejscowości, ale cała ciekawa głębia inspirowana Słowianami pozostała niewykorzystana.
4. Dialogi są słabe, w niczym nie przypominają naszych dobrych "archaicznych" przekleństw i określeń - brak żartów i humoru typowego dla serii, nawet nikt nie próbował oddać klimatu.
5. Jaskier, postać tak kluczowa w historii tej opowieści jest kompletnie bez polotu i wyrazu. Trubadur nie jest ani zabawny ani inteligentny - jest jak komik ze słabego stand upu, który niestety za dużo gada i to w sposób inny niż prawdziwy Jaskier.
6. Z Yen zrobiono straszną zołzę jej pretensjonalny kwikot po prostu irytuje i nie da się jej w oryginale słuchać bo ciągle beczy jak nastolatka. Książkowa Yen była bardzo opanowana nawet gdy wewnętrznie była w rozsypce. Pozostając w temacie, Yen wycięto jajniki w ramach przemiany... klops... w książce wszystkie czarodziejki traciły płodność na rzecz przemian magicznych i transformacji... ale zdecydowanie nie traciły tego dla wyglądu. W książce dziewczynki nie miały faktycznie wyboru, tutaj w serialu Yen miała wybór i świadomie go dokonała!
7. Wątek romantyczny pomiędzy Yen a Geraltem przypomina hiszpańską wymuszoną telenowelę. "Miłość od pierwszego wejrzenia".
8. Yennefer walczy wręcz, sporadycznie korzysta z magii - znowu jak Calanthe dostaje nowe cechy nie pasujące ani do jej osobowości ani do książki.
9. Geralt nie nosi dwóch mieczy na plecach - jego znak rozpoznawczy to jeden miecz przewieszony na plecach jak historyczny Espadon. A gdzie drugi?
10. Na siłę wepchnięto akcent polityczny w doborze aktorów o innych narodowościach etnicznych. Triss Merigold pozbawiona białej karnacji i rudych włosów to kwaśne rozczarowanie. Przy czym rezygnacja z białych aktorów nie nastąpiła na rzecz zdolnych aktorów. Gdyby Idris Elba zagrał Geralta nie protestowałbym ani chwili bo to jakościowy aktor. Każdą postać można "wzbogacić kulturowo", ale pod warunkiem, że będzie to pasować i osiągniemy lepszy efekt od pierwowzoru.
11. Yennefer jest brzydka i zaczyna narrację jako dzwonnik z Notre Dame. Na ekranie widzimy jak jest niepotrzebnie kreowana na ofiarę i wszystkie jej wysiłki skierowane są tylko na osiągnięcie wyglądu - co strasznie spłyca postać Yen. Aktorka w ogóle nie pasuje do tej roli.
12. Potwory jak strzyga czy mglaki ... przypominają tandetne gumowe potwory rodem z horroru typu gore "Ash kontra martwe zło", są śmieszne.
13. Gra o Tron pokazała zaawansowane możliwości animacji komputerowej w tworzeniu efektów specjalnych i smoków ... mieliśmy rodzime rozczarowanie w polskiej adaptacji Wiedźmina, rozczarowanie jest i tutaj - smok wygląda słabo. Wypada ogólnie dosyć sztucznie gdy mówi, a nie widać żeby poruszał szczęką gad jeden.
14. Krasnoludy jak i elfy - wyglądają bez charakteru i bezpłciowo
15. Moszno-zbroje Nilfgardczyków. Chociaż książka ma bardzo udane opisy zbroi i broni to zdecydowano się na wprowadzenie wariantu z filmu fantasy klasy Z, bardziej niż straszne to śmieszne.
16. Magia za wyjątkiem kilku scen jest bardzo nudna, zwykła, nie porywa, nie jest atrakcyjna wizualnie.
17. Chronologia wydarzeń jest przeinaczona względem książki - pewne rzeczy się dzieją w innej kolejności albo nie dzieją się wcale. I wcale nie wpływają te zabiegi na korzyść narracji - zwyczajnie irytują swoją naiwną kompozycją w łańcuchu wydarzeń.
18. Vilgefortz przegrywa z Cahirem.... tak tym Cahirem, którego Geralt łatwo pokonał około 3 razy i darował mu życie. Co jest po prostu głupie bo książkowy Vilgefortz pokonał Geralta w szybkim pojedynku niemal zabijając go na miejscu. Czy warto wspominać, że Vilgefortz był jednym z najpotężniejszych czarodziejów w książce?
19. Chyba nic się nie zgadza w wątku Aretuzy i "szkole dla czarodziejek".
20. Pamiętacie jak Ciri zadzierała nosa w książce? Była butna, samolubna i pyskowała - w serialu mamy najgrzeczniejszą księżniczkę pod Słońcem.
21. Muzyka. Chyba najważniejszy temat - muzyka jest niedopasowana i niestonowana - bardzo często odnosiłem wrażenie, że niektóre partie nawiązywały do muzyki z Gry (gdzie muzyka była genialna w 3 części). Zresztą w serialu z Żebrowskim muzyka była doskonała. Tutaj nie liczcie na nic poza zwyczajną muzykę do widowiska.
22. Geralt na ogół nie wykonuje piruetów i elementów sztuki walki jak w książce - pewnie jest to związane z "przypakowaniem" głównego aktora. Książkowy bohater był często wychudzony, a już przynajmniej nie był napakowanym bykiem z siłowni.
23. Renfri uwodzi i usypia Geralta ziołami w książce. Tutaj Geralt smacznie sobie drzemie w środku lasu ot tak na ziemi bez wspomagaczy.
24. Ujęcia miast są sztuczne i brzydkie.
25. Assasyn z bojowym chrząszczem czy innym karaluchem - co jeszcze głupiego wymyślą w tym serialu?
26. Yen nagle zyskuje jakieś tajemnicze pochodzenie i nie wiedzieć czemu jest w jakiejś części Elfem.
27. W bitwie pod Sodden widać jak umacniana jest brama dodatkowymi belkami drewna... a już chwilę później belki zaporowe w tajemniczy sposób znikają. Nawet nie trzeba się wysilać, żeby to zauważyć.

Niech czytelnik nie zrozumie mnie źle, ta krytyka jest zasadna i można nieścisłości i niekonsekwencje wymieniać dalej bo jest ich sporo. Poza tym co zostało zrobione bardzo źle są też wątki poprowadzone zręcznie i z wdziękiem.
1. Geralt w zasadzie został zagrany przez Henryka C. znośnie, czasami zbyt sztucznie i topornie, ale nie jest to kwestia złej kreacji aktora. Taki wiedźmak jest do zaakceptowania. I szczerze to właśnie jego rola ratuje ten serial.
2. Zdjęcia wykonane do filmu są genialne, ujęcia natury, bitew są magiczne (poza miastami).
3. Bardzo wdzięcznie wyszły sceny rodem z horroru, klimat, barwy, oświetlenie są boskie momentami i gwarantują prawdziwą ucztę dla oka.
4. Rzeź w Blaviken została efektywnie zaaranżowana, choreografia walki wyszła bardzo zręcznie i skocznie - jest to chyba jedyna tak dobrze zagrana scena walki.
5. Renfri jest szałowa! Aż żal, że tak dobra kreacja i piękna aktorka (w tej kolejności) odchodzą tak szybko.
6. Głos Żebrowskiego w Dubbingu jest bardzo miłym ukłonem w stronę fanów serialu polskiej produkcji z 2002 roku, ale oryginalna ścieżka językowa też daje radę.
7. Geralt jest ogolony, nie ma brody - co faktycznie jest zgodne z książką. Broda naszego bohatera swędziała i się golił, w porównaniu do gry (3 cz.) tutaj nie kierowano się modą.

Gdyby nagle zapomnieć, że jest to serial o najsłynniejszym z wiedźminów, co na szczęście względnie łatwo przychodzi w trakcie seansu, to ogląda się go dobrze.
Obraz jest bardzo immersyjny, jeżeli można tak powiedzieć, i bardzo łatwo wciąga widza w wir akcji. Odcinki w tak zwanym binge-watching mijają błyskiem.

Podsumowanie. Moim zdaniem twórcy nie zrozumieli tej książki. Chociaż Netflix wziął się za realizację Wiedźmina to moim zdaniem należy uznać tę wariację na temat za porażkę. Pomimo ogromnego budżetu i wielu znanych nazwisk głębia Wiedźmina jego polot, intryga i złożoność została zredukowana do hollywoodzkiego blockbustera. Pół powieści stanowiła polityka, spiski, podstępy, machinacje, konszachty, szpiegowanie, bardzo inteligentne ruchy w walce o tron, a sam serial został brutalnie obdarty z tych wartości. Na koniec nie sposób nie zadać pytania, jaki jest udział Tomasza Bagińskiego w tym serialu? Oprócz reklamy swoim nazwiskiem nie widać potencjału tego piekielnie zdolnego artysty.

ocenił(a) serial na 5
systemfail

Michała Żebrowskiego. O ile rozumiem ogólne śmiechy i drwiny z polskiego filmu i serialu, tak na kreację Geralta zaprezentowaną przez Żebrowskiego nie można powiedzieć złego słowa. On nie grał Wiedźmina, on był Wiedźminem.

ocenił(a) serial na 1
znerwicowany

Hm, mam do tej kreacji sentyment i również uważam, że Żebrowski bardzo dobrze się spisał. Ponoć Michał dostał list od Sapkowskiego, który chwali za dobre aktorskie przedstawienie postaci.

Ja miałem swoje inne wymarzone typy w stylu: Marcin Dorociński, Mads Mikkelsen, Josh Holloway, Anson Mount.

Cavill dostał rolę tylko ze względu na to, że mu bardzo zależało. Wątpię, żeby Netflixa stać było na gwiazdę poważnego kalibru... pewnie i Cavill był z tych bardzo drogich.

ocenił(a) serial na 7
znerwicowany

Żebrowski w roli Geralta był przekomicznie wręcz śmieszny. Coś jak Dyblik w roli Sylwana.

ocenił(a) serial na 5
systemfail

Mads, Anson tez by dal rade, tylko go pilnowac z tusza. Ba, nawet na Mamoe bym sie zgodzila, jakby go troche odpakowali, bo chlopak juz od lat robil za takich wojownikow ponurych i ma doswiadczenie w choregrafiach walk, a jak byl szczuplejszy to by sie nadal i peruki glupiej by nie musal nosic.

ocenił(a) serial na 1
alisspl

Muszę powiedzieć, że Mamoa to ciekawy pomysł. Czemu nie, to mogłoby być ciekawe doświadczenie. Jak dla mnie Idris Elba też mógłby zagrać Białego Wilka.

ocenił(a) serial na 3
systemfail

Trochę ten twój wpis niekonsekwentny. Na początku wymieniasz ewidentne słabości filmu, które również dostrzegam i które moim zdaniem go dyskwalifikują jako dzieło filmowe samo w sobie, abstrahując od wierności książce AS.
Następnie piszesz, że gdyby pominąć niezgodność z książką, to ogląda się go dobrze. Na koniec dajesz mu 1 w skali Filmweb. Trochę nie rozumiem, co właściwie chcesz przekazać i IMHO trochę dokładasz argumentów tym, którzy dobrze oceniają tego gniota i jednocześnie narzekają na przesadzone emocje i irracjonalne podejście fanów książek Sapkowskiego.
A co do samej oglądalności serialu, to napiszę tylko jedno subiektywne spostrzeżenie, bo obiektywnych ocen było już dużo.
Od piątku udało mi się (w większości zmusiłem się) obejrzeć 6 odcinków, z czego 2 ostatnie przypadkiem przy rodzinnym obiedzie. Jak tak dalej pójdzie, to cały sezon będę oglądać dłużej, niż zajęło mi przeczytanie całej sagi wiedźmińskiej bez Pani Jeziora, której wtedy jeszcze nie było.
Nie miałem po tym serialu jakichś wielkich oczekiwań, nie spodziewałem się też przesadnej wierności książce, ani umiejętności scenarzystów do oddania klimatu książek Sapkowskiego. Chciałem, żeby to była po prostu dobra, profesjonalna produkcja i rozrywka na poziomie zbliżonym do GOT.
Czyli na wiele nie liczyłem, ale to jakiego gniota otrzymałem, zrealizowanego na dodatek za tak duże pieniądze i przez niby-profesjonalistów, mocno mnie zaskoczyło.

ocenił(a) serial na 1
marekskiba

Serial i adaptacja serialu to dwie różne rzeczy. Można faktycznie uznać za sprzeczność te dwie strony "prawdy", które tutaj prezentuję. Pierwsza wynika z dosyć wnikliwej oceny serialu jako fan powieści. Pojawiają się liczne błędy produkcji, które dostrzegamy wtedy gdy próbujemy zrozumieć obraz. Ta druga ocena, o której mówisz dotyczy oglądania lub próby oglądania z innej perspektywy, spróbowałem się zdystansować od uprzedzeń i oglądać to dzieło jako rzecz kompletnie niezwiązaną z Wiedźminem. Spróbowałem zapomnieć o tym, że jest to ten Wiedźmin. Rzeczywiście jest to możliwe pod warunkiem takim, że nie będziemy analizować akcji i przestaniemy ją porównywać. W zasadzie jest to w pewnym sensie bezrefleksyjne oglądanie. Wtedy rzeczywiście można dostrzec, że Wiedźmin nie jest niczym bardzo odbiegającym od innych produkcji Netflixa (serialowych). Na poziomie zwykłego widza bez jakiejkolwiek wiedzy o powieści lub o grach to jest obcy i niezrozumiały świat. Zwykły widz nie analizuje, nie nazywa, on po prostu przeżywa to co widzi bez specjalnych przemyśleń - immersja ich porywa i "odmużdża", dla takich widzów ten serial wyda się mimo wszystko atrakcyjny. Stąd punktuję co można uznać za atrakcyjne/dobrze zrobione.

Moja ocena wynika z moich osobistych oczekiwań - ja chciałem adaptacji zgodnej z książką najbardziej jak się tylko da. Po tytule autorzy serialu dają mi takie prawo, to jest ich sygnał, że serial to Wiedźmin autorstwa Sapkowskiego. A z takim bagażem ocena nie może być dobra bo ta adaptacja nie jest dobra. Gdyby nie nazwali tego adaptacją książek Andrzeja tylko np. "Łowca potworów w białej peruce" - to dostaliby lepszą ocenę.

Hissrich osobiście podeszła do produkcji z uprzedzeniem i tym serialem chciała wypowiedzieć batalię rasizmowi. Nikt nie wie po co, nikt nie wie dlaczego. Rasizm w szczególności pojmowany przez jej środowisko amerykańskie. Czy twórcy GoT stosowali takie sztuczki? Sztuczki bo to nie jest działalność pro publico bono, to był marketing. GoT pokazuje nam, że ludzie na świecie się różnią - bardziej, mniej. W wiedźminie mamy przedstawioną multikulturowość współczesnej Europy (o ile w ogóle tak jest). Problem tylko polega na tym, że Wiedźmin nie był takim tworem, był wzorowany złotym czasem średniowiecza europejskiego ... któremu daleko do multikulturowości dzisiejszej. Takie osobiste krucjaty nigdy nie kończą się dobrze bo to przeinacza dzieło - zamiast rzemieślniczej dokładnej roboty otrzymujemy zdeformowane, politycznie poprawne widowisko, które ma walczyć z uprzedzeniami. Ja ewidentnie oczekuję czego innego od "filmu akcji" - zbyt mocna współczesna poprawność polityczna definitywnie działa dyskwalifikująco. Do kina na film akcji idziemy przecież mieć rozrywkę, a nie przeżywać historię ciemiężonych ludów Ameryki kontynentalnej. Ogólnie w ramach filmu akcji nie idziemy na batalię patetyczną o równość ras/płci/końcówek form żeńskich.

Na koniec mam takie pytanie, jeżeli zastąpimy zielone Driady (częsty sposób (kolor) ich przedstawiania) na czarne Driady, czy już sam taki zabieg nie jest rasistowski w pewnym sensie? Zmieniamy kolor skóry z książki, bo ten nam nie pasuje, na inny, który w czyjejś opinii jest lepszy. To jest w porządku?

ocenił(a) serial na 3
systemfail

Ok, rozumiem, przy czym trochę przeraża mnie twoja umiejętność oglądania serialu, zapominając, że znam fabułę. Trochę mi to niebezpiecznie zahacza o rozdwojenie jaźni ;)
Ja natomiast, po obejrzeniu całości spróbowałem dokonać innego zabiegu, mianowicie wyobraziłem sobie, jak oceniałbym ten film, nie znając wcześniej fabuły i poprzez porównanie z tym, jak punktuję inne pozycje wyszło mi, że gdyby to był serial na podstawie scenariusza oryginalnego, to dałbym mu pewnie solidne 6. Natomiast przy całym zmarnowanym potencjale, który zapewnia powieść AS, dałem mu, całkowicie uzasadnione 3.
U mnie problemem nie jest sama niezgodność z fabułą książki, tylko zepsucie świetnej fabuły, gdzie każda zmiana jest zwyczajnie na znacznie gorsze niż oryginał, a często nie ma ona żadnego uzasadnienia praktycznego, związanego z produkcją serialu. Do tego oczywiście dochodzą wspomniane wcześniej błędy: obsady, dialogów, efektów specjalnych, zdjęć, scenografii etc.

ocenił(a) serial na 1
marekskiba

Hahaha, rozbawiłeś mnie! :D Interpretować można na wiele sposobów, oceniać też, jest wiele dysonansów i mogą pojawić się zaprzeczenia - w sumie jest to jakieś rozdwojenie jaźni ... ba, a nawet roztrojenie!

Ciężko się nie zgodzić z Twoją racją.
Prawdą jest, że przy porównaniu powieści z serialem na pierwszy plan wypływa fakt, że serial nigdy nie dorówna książkom ... są na wielu płaszczyznach zbyt bogate, a serial od razu poddaje ten wyścig ... nawet się nie stara oddać klimatu, głębi, humoru, relacji bohaterów, światopoglądu. W ten oto sposób powstał nowotwór.

ocenił(a) serial na 3
systemfail

Ja się z tym nie do końca zgadzam. To, że jest to trudne i często kończy porażką, nie znaczy, że jest to zadanie niemożliwe. Film, pozbawiony wielu środków, które ma książka, posiada jeden podstawowy środek, którego żadna książka nie posiada, a mianowicie grę aktorską.
Potrzebny jest do tego co prawda talent, ale historia kinematografii dowodzi, że można przekazać bardzo wiele poprzez emocje, poprzez jedno właściwie wypowiedziane zdanie, jeden gest, wyraz twarzy, ale również poprzez muzykę, poprzez odpowiednie światło, zdjęcia. Dlatego to się nazywa sztuka filmowa. Można też oczywiście wiele zepsuć i odrzeć wszystko z magii i prawdy. I to właśnie się świetnie udało pani Schmidt i reszcie ekipy.

ocenił(a) serial na 1
marekskiba

Tak. Zadanie jest jak najbardziej możliwe, ale nie w kontekście tego serialu. Można się łudzić, że serial wyjdzie na prostą drogę... ale jakoś w to nie wierzę, a przynajmniej jestem bardzo sceptyczny.

Książki są podane jak na tacy, wszystko jest gotowe nie potrzeba niczego wymyślać, upraszczać, komplikować, kombinować. Tam już wszystko jest tak jak trzeba. Wystarczy tylko przeczytać ze zrozumieniem. Znawcy musieli nam koniecznie pokazać, że się znają... I pokazać, że wiedzą lepiej o co chodzi w Wiedźminie.

Zastanawia mnie, gdzie leży problem? Może tłumaczenie Sapkowskiego jest tak niezrozumiałe dla typowego Amerykanina? Może faktycznie poruszone kwestie w książce są zbyt trudne do pojęcia przez inną kulturę?

ocenił(a) serial na 3
systemfail

Ktoś pisał, że ten serial powinni zrobić Rosjanie :)
Ja wcale nie uważam, że to jakaś hermetyczna literatura. Wręcz przeciwnie, Sapkowski starał się być dosyć uniwersalistyczny i raczej mu to wyszło, sądząc po liczbie tłumaczeń i sukcesie książki za granicą. Może ciut lepiej zrozumieliby to Anglicy lub Francuzi lub inna nacja europejska, ale wcale niekoniecznie. Amerykańscy filmowcy potrafią nakręcić wszystko, tyle, że nie wszyscy.

ocenił(a) serial na 1
marekskiba

Kinematografia rosyjska jest chyba najbardziej niedoceniona. Sądząc po efektach amerykańskiej produkcji to w zasadzie nie ma nic do stracenia.

Może powieść i nie jest hermetyczna, ale dlaczego pozostaje niezrozumiana?
Wnoszę to po tym czym nas raczyli - ten koszmarek złożony z nietrafionych pomysłów - serial. Gdzie jest przyczyna?

Z drugiej strony ktoś się cieszył, że książka promuje kulturę słowiańską i właśnie wcale nieprawda bo nie ma tam wyjaśnień wielu terminów. Mówiąc o czarownicach są np. nawiązania kulturowe do Czarownic z Salem bo przecież Amerykanie nie mają takich wiedźm jak my mieliśmy... I tutaj pojawia się prawdziwa przepaść w znaczeniu wielu ważnych zagadnień, wyobrażeń, mitów.

ocenił(a) serial na 5
marekskiba

Tez uwazam, ze powinni Rosjanie, np. Wijem pokazali jak dobrze potrafia pokazac pewne, wspolne nam elementy kultury i fantasy, ale jednak nie zgodze sie, ze tylko oni, po swojemu i nie pilnowani. Scenariuszy i dialogow powinien pilnowac Sapkowski i jakis dobry zachodni scenarzysta, bo jezeli chodzi o scenariusze to my wciaz tego nie umiemy po zachodniemu z czasow, gdy je robiono porzadnie i po staremu.

ocenił(a) serial na 1
alisspl

Ciekawe, że właśnie nikt nie przypilnował tej strony dialogowej. Chyba myśleli, że mogą zrobić dialogi dosyć minimalistyczne jak w Taboo i wszystko zakleić mamrotaniem Hardego, które wyszło swoją drogą bardzo dobrze.

Pamiętajmy o tym, że wykonanie takich tłumaczeń to zadanie ekstremalnie trudne. Niektórych żartów nie da się przetłumaczyć więc próbowano oddać w inny sposób ich sens ... w takich sytuacjach widać ile zostało utracone. Wiedźmin nie rzuca śmiesznymi anachronizmami tylko jest powszechne, współczesne "f@ck". Mam wrażenie, że próbowano na nowo wszystko zrobić, co nie oznacza, że lepiej.

ocenił(a) serial na 5
systemfail

Tlumaczenia sa w ogole bez jego konsultacji i z tego co wiem to nie oddaja nijak stylizacji, nawet takiej pod nich.

ocenił(a) serial na 3
alisspl

Nigdy się tym nie interesowałem, ale jak oni przetłumaczyli moje ulubione "panie wiedźmin"? Mr Witcher? Sir Witcher?

W serialu ten zwrot, w jakiejkolwiek formie, nie pada ani razu.

ocenił(a) serial na 1
potas13

Brzmi pokracznie nie?

ocenił(a) serial na 3
systemfail

Aha, jeszcze drobiazg polemiczny i niepolemiczny.

1. Bagiński - skąd pomysł, że jego obecność w serialu powinna się mu przysłużyć? Ok, dość zdolny grafik i animator, ale pojęcie i doświadczenie, w produkcji filmów aktorskich na poważnie, ma żadne. Oprócz tego, zraził mnie, gdy usłyszałem jego komentarz na temat 8 sezonu GOT, który jak wiadomo był totalną porażką i kpiną z ludzi. Wygłaszał mianowicie jakieś bzdurne banały w stylu: zawsze się znajdzie ktoś, komu się nie spodoba. Mnie osobiście nastrajało to dość sceptycznie wobec jego potencjału jako producenta i całego projektu Wiedźmin.

2. Strzyga - czy mi się wydaje, czy strzyga to była zdeformowana i potworna, ale jednak dziewczynka lub przynajmniej do dziewczynki podobna, posiadająca cechy ludzkie, "czerwone ślepia, rude kudły". To, co zaprezentował Netflix to była jakaś bezkształtna kupa mięcha, która dodatkowo uparcie rzucała Wiedźminem po całym gmachu, nie robiąc mu żadnej krzywdy, zamiast próbować zrobić użytek z zębów, czy pazurów. Kolejna próba poprawiania Sapkowskiego, która nie wyszła temu serialowi na dobre.

ocenił(a) serial na 1
marekskiba

Niestety masz rację, nie żeby bolało mnie przyznawanie racji, ale szkoda, że tak Bagiński to schrzanił -
w jednym wywiadzie przyznał, że był odpowiedzialny za to, żeby odcinki miały spójność jako całość.

Wiesz, jak ktoś startuje z tekstem o jakiejś bliżej nieokreślonej krytyce, że "zawsze znajdzie się ktoś, komu się nie spodoba", to to nie przypomina dyskusji tylko od razu jest to pozycja defensywna. Nie stwierdził tym nic nowego! To takie bezcelowe. Przyznano później (twórcy lub osoby dokonujące rewizji pierwotnego materiału), że sceny były źle skrojone w przypadku GoT i pominięto wiele wątków ukazujących sensowną przemianę Danki w diabła wcielonego.

A to dobre pytanie, należałoby sprawdzić jak Andrzej opisuje bo nie pamiętam. Jedynie śmieszyło mnie, że ta strzyga wygląda trochę gumowo.

ocenił(a) serial na 5
marekskiba

Strzyga w opowiadaniu, komiksach i grze zostala opisana jako cos postury i proporcji gorylicy, beczulkowata w klatce, z grzywa ruda, zebiskami i pazurami ala rosomak. Tak, tez sie zgadzam, ze te potwory z serialu wygladaja jak zombiaki ala Ash, tyle, ze Asha bym tak nie obrazala, ze reprezentuje niski poziom, bo po pierwsze pierwsze filmy to byly lata 80 i robione chalupniczo i te efekty tam sie bardzo dobrze bronia do dzis, a po drugie w najnowszej adaptacji serialowej, co poniektore paskudy naprawde robily wrazenie - np. ten demon taki trzesacy sie w fazie czy dzieci Ruby. Kudy tam slabym potworom Baginskiego do nich.
A sama walke Geralt ze strzyga wygral na zasadzie dominacji samca alfa, przejecia do szpiku kosci jej prawdziwej natury, dzikosci, ktora uderzyl w nia zwrotnie.

ocenił(a) serial na 1
alisspl

Ash to klasyka gatunku, ale gumowe rekwizyty wpisywały się tam w konwencję horroru w stylu gore - prześmiewczy horror. I faktycznie, wiele potworów już wyglądało śmiesznie od początku bo taki był zamiar.
Wiedźmin jednak nie jest horrorem. I takie gumowe laleczki zbyt bardzo przypominały mi śmieszne kukły z Asha ...albo te tragiczne gumiaki z polskiego Wiedźmina.
Efekt mnie nie powalił, ale rozczarował.
Jest mnóstwo przykładów moim zdaniem, w których modele i gumowe atrapy są lepsze od najlepszych efektów komputerowych - np. Gwiezdne Wojny.
W wiedźminie jakoś to nie pykło, mam wrażenie, że chcieli przyoszczędzić i zrobili słabą robotę...

systemfail

Zgadzam sie, wiekszosc punktow b. dobra, w moim komentarzu odnosnie serialu mialem wlasnie jeszcze napisac (i zapomnialem) o tym jak Yennefer zatrzymala krasnoludy po czym ochoczo rzucila sie do walki wrecz ostrzami z duzo silniejszymi fizycznie zamiast korzystac z magii. Wybaczcie ale czarodziejki w swiecie Wiedzmina nie sa tak glupie jak showrunnerka serialu zeby cos takiego robic. Sluszne pytanie, jest to rasizm w czystej postaci, koniunkturalny bo zielonoskorych ludzi nie ma na naszym swiecie wiec nie beda protestowac, a zbyt mala ilosc czarnych aktorow by takie protesty dzis urodzila.

ocenił(a) serial na 1
Alamar

Taak! Ta scena kłuła w oczy.
Gdybym miał do wyboru najpotężniejszą broń na świecie i sztylet ... to wybór chyba jest oczywisty mając w pamięci, to że Yennefer chciała zabić smoka...
W ogóle te czarodziejki jakieś takie niepełno-sprytne wyszły w tym serialu.

Trochę nie rozumiem jak można w filmowych adaptacjach książek protestować, że jest za mało aktorów o jakimś pochodzeniu etnicznym.
Sapkowski w powieści swojej zawsze precyzuje takie rzeczy jak choćby kolor skóry, jeżeli ktoś nie przywiązuje do tego wagi jako show runner - to równie dobrze możne olać każdy inny detal w książkach

ocenił(a) serial na 1
systemfail

Odcinek ze smokiem to cześć po której odpadłem. Nie dam rady tego oglądać. To jest dno z mułem. Ten odcinek był tak głupio nakręcony że bolały mnie oczy. Serial dla pół-mózgów.

ocenił(a) serial na 1
vayha

Tak to jest jak "szyje" się serial pod widzów ze 160 krajów.
Myślę, że gdyby zrealizowali wizję z powieści i nie wszczynaliby różnych swoich udziwnień dla poprawności politycznych to byłoby widać jakiś sensowny pomysł na serial bo to chyba jego zabrakło.

Swoją drogą skoro "show runnerka" twierdzi, że dostoswano serial pod sporą widownię, to skąd wniosek, że największym problemem na świecie jest rasizm skierowany w afroamerykanów?

Jeżeli już mówimy o rasizmie to jest znacznie więcej jego objawów i to w odniesieniu przecież do innych etniczności ... nie tylko do jednej.

ocenił(a) serial na 5
systemfail

Ale GOT tez byl wizja pod 160 krajow i jakos mu nie zaszkodzilo rozumne pokazanie, ze odpowiedni kontynent, kraj, klimat to przewaga jednej rasy, a niedobor innej...

Aha i uwazam, ze ocena 1 to jednak przegiecie tak samo jak 9 czy 10. Ten serial jest slaby lub sredni, a to nie jest odpowiednik 1.

ocenił(a) serial na 1
alisspl

Tylko GoT - nie mam pewności bo nie czytałem - jak opowiadali znajomi miał większą zgodność pod tym względem niż Wiedźmin.

Zdecydowanie ocena 1 nie jest przegięciem. Ja oglądałem serial Wiedźmin, a miałem wrażenie, że to paszkwil polityczny pod tytułem "Białowłosy".
Naprawdę nie sięgam po serial fantasy, żeby oglądać zagrywki politycznej Amerykanów, którzy wstydzą się swojej historii tak bardzo, że aż muszą psuć tym produkcje rozrywkowe.
Wątek walki z rasizmem i to tylko w odniesieniu do niektórych, przeinaczenia fabularne, nieuzasadnione zmiany charakteru bohaterów i ich umiejętności, zachwiany porządek przyczynowo skutkowy, dewaluacja wartości ukazanych w książce - to wszystko pokazuje niespójny obraz całości. Narracja serialu przeczy sama sobie. W takiej sytuacji nie ma możliwości, żeby ładne obrazki z serialu załagodziły braki.

ocenił(a) serial na 1
systemfail

Zgadzam się z tymi punktami, poza punktem 13 (i tym o pochodzeniu Yen, ale było to już wyjaśnione wyżej). Smok poruszający szczęką w trakcie mówienia wyglądałby co najmniej śmiesznie. Sprawdziłem z ciekawości w książce - niby ryczał, mówiąc... Twórcy wybrali mniejsze zło, moim zdaniem. :)

ocenił(a) serial na 3
xUmcyk

Z tego co pamiętam, komunikował się telepatycznie.

ocenił(a) serial na 1
marekskiba

Telepatycznie na pewno komunikował się jako Borch, ale czy jako smok też to dobre pytanie.

ocenił(a) serial na 3
systemfail

No dobra, jak mus to mus:
"Zwykła, niemagiczna - powiedziała Yennefer, marszcząc brwi. - Mnie jednak zastanawia coś innego. Nie można mówić artykułowanie, mając rozwidlony język. Łajdak używa telepatii."

ocenił(a) serial na 1
marekskiba

Hahah, super cytat :D
No to znamy odpowiedź.

ocenił(a) serial na 5
marekskiba

Ach i szkoda, ze takich wlasnie onelinearow nie ma tam z ust postaci w tym serialu.

ocenił(a) serial na 5
marekskiba

Ale swoja droga mowlby tak jak weze w filmach, sepleniac :P

ocenił(a) serial na 1
xUmcyk

Hahaha, świetna puenta! :D

Smok nie poruszający szczęką w trakcie mówienia wygląda za to ... dosyć nienaturalnie - sztucznie, bo przecież smoki nie istnieją, ale jak coś gada to musi poruszać szczęką/ustami, chyba, że jesteś brzuchomówcą, ale wtedy to wyglada śmiesznie.
Teraz pytanie, wolisz smoka śmiesznego, czy sztucznego?
Myślę, że dużo nam może narzucać konwencja przedstawień smoków w popkulturze. Mnie przekonał Ostatni Smok z 1996 albo Hobbit z 2013 r. Tam smoki gadają tak jak człowiek.

ocenił(a) serial na 5
systemfail

Oj tak, Ostatni smok, to nadal swietny kanon fantasy i smokow w filmie. Zeby chociaz taki byl w tym wiesku, ech, a to przeciez lata 90...
Smok w Wiedzminie nie porszua szczeka, bo on rozmawial telepatycznie z bohaterami w ksiazce w swojej prawdziwej postaci.

ocenił(a) serial na 1
alisspl

Ponad 10 lat zanim powstał Polski Wiedźmin serialowy Ostatni Smok już był lepszy pod względem efektów :D
No właśnie to już wyżej się wyjaśniło :)

ocenił(a) serial na 5
systemfail

W wiekszosci mam podobne opinie, tylko ze ty w niektorych sam mijasz sie z prawda, bo nie pamietasz jak bylo w ksiazkach i bierzesz za wade to co tam tez bylo tak pokazane. A niby miano Lwicy to od czego sie wzielo? I nawet w tym serialu jest dwukrotnie wspomniana albo i trzykrotnie, bitwa gdy Calanthe miala 15 lat. Poza tym, ze sama szla w boj nie jest akurat najgorsza cecha tej postaci i dosc prawdopodobna historycznie i realnie, i w tym swiecie fantasy. Gorzej, ze tak jak piszesz wykastrowano ja z calej reszty charakteru i zrobiono inna postac niz byla. Nie taka w sumie zla jako ta nowa postac, ale nie ta co byla w ksiazce.

ocenił(a) serial na 1
alisspl

Nie kryję, mogę nie pamiętać niektórych rzeczy - cała seria to dosyć duże dzieło, żeby móc wszystko spamiętać.

Tylko w książce w aktualnej fabule nie mamy przedstawionej Calanthe w trakcie walki/walk. Są retrospekcje, ale ona nie chodzi w zbroi rozmawiając z Wiedźminem - są to zupełnie różne wątki czasowe. Jedyny jej osobisty moment walk to upadek Cintry. To bardzo nieakuratne przedstawienie Calanthe w serialu - w książce była już stara za Geralta.

Wybacz, ale tutaj Calanthe jest dosyć prostacka i arogancka, pokusiłbym się o stwierdzenie, że książkowa Calanthe miała znacznie więcej klasy.

ocenił(a) serial na 8
systemfail

Przesadzacie z jakością tego pierwowzoru jakim były książki. To była moja pierwsza fantastyka, i już sporo się zapomniało z tego. Serial fajnie mi odblokował wszelkie wspomnienia które wryły się do głowy dekady temu. Jednak można spokojnie powiedzieć, że same opowiadania były niespójne. Np. w Wyzimie z czasów strzygi nie było na stałe czarodziejów, a raczej wędrowali ze swymi kijami którymi mieli odpędzać psy szczute przez ludzi. W następnych częściach inaczej ich przedstawiono, a sama Triss była doradczynią Foltesta. W opowiadaniach było sporo przeskoków czasowych, tylko, że trochę spójnie wmontowanych. Opowiadania były luźno powiązanymi przygodami, po latach ułożonych w jednym zbiorze. Dopiero przy krwi efów zaczęło to mieć spójną jednolitą chronologie. Są to fantastyczne książki, ale nie jakieś idealny niedościgniony wzór.

aderjan

Nie sądzisz że wcześniej Foltest i reszta dworu nie ufali czarodziejom i magii? Po odczarowaniu córki wolał mieć kogoś na stałe co by pilnował by się sytuacja nie powtórzyła. Saga jest bardziej spójna, bo opowiadania były tak pisane jakby na próbę, ale język i klimat był od początku więc troszkę pierdzielenie. Opowiadania mają swoją chronologie o czym już pisałem - w 1 Tomie wątek Strzygi jest najpóźniej, no dokładnie to ostatni Głos rozsądku. A tak to - Geralt wspomina Nivellena, potem jak dostał przydomek Rzeźnika, później jak zawiązało się jego przeznaczenie, pierwsza przygoda z Jaskrem i poznanie Yennefer. 2 tom jest już bardziej chronologiczny.

ocenił(a) serial na 1
aderjan

Historie musza się zgadzać chronologicznie w książce i podążać według łańcucha przyczynowo skutkowego bo inaczej... to byłaby słaba powieść. W filmach często jesteśmy przyzwyczajani do niekonsekwencji wydarzeń. Miło BlackPiterback, że zauważasz te braki.
Aderjan no jasne, masz rację Wiedźmin to gatunkowe fantasy, ale szczerze powiedziałbym, że dosyć wysokiej klasy.

ocenił(a) serial na 5
systemfail

Do dzieła to mu daleko, ale dać mu 1 to jest zwyczajnie niepoważne. Tragiczny ? są tysiące gorszych więc jak go można nazwać tragicznym ?

ocenił(a) serial na 1
GodAs

Czytałeś/aś serię książek o Wiedźminie?

ocenił(a) serial na 3
systemfail

Problem "Wiedźmina" Netflixa polega w dużej mierze na tym, że nie jest to serial dramatyczny. Jeśli weźmiemy popularne w tej dekadzie seriale jak Gra o Tron, Black Sails, Wikingowie czy The Walking Dead, to oprócz tego, że są to produkcje osadzone w gatunku przygodowym, fantastycznym, kostiumowym, możemy o nich spokojnie powiedzieć, że są to seriale dramatyczne (a przynajmniej mają aspiracje, by za takowe uchodzić). "Wiedźmin" takim serialem nie jest i nawet nie próbuje nim być. To czysto przygodowo - fantastyczna rozrywka. Myślę, że właśnie ów wybór konwencji jest tym, co tak wielu widzów rozczarowało. Błąd został popełniony już na samym starcie, bo gdyby producenci założyli, że chcą robić serial dramatyczny, podeszliby w zupełnie inny sposób właściwie do wszystkich aspektów produkcji filmowej, od reżyserii, poprzez scenariusz, grę aktorską, sposób pisania dialogów i ich wypowiadania przez aktorów, operowanie kamerą, montaż, scenerię, klimat, muzykę skończywszy na takich drobiazgach, jak wygląd statystów i pierdoły typu szczekający gdzieś w tle pies. ;) Wyżej wymienione seriale nie są oczywiście bez wad, jest ich nawet całkiem sporo, ale twórcy przynajmniej starają się, żeby widz uwierzył, poddał się tej iluzji, że ogląda prawdziwe postacie żyjące w prawdziwym świecie. Chodzi właśnie o ten realizm, ciężar opowiadanej historii, mroczny, surowy ton opowieści, itp. W takim serialu aktorzy wiedzą, że jeśli odgrywają scenę dialogową, to choć chwilę temu ich postacie zaszlachtowały jakieś zombie czy inne potwory, teraz grają tak, jakby występowali w dramacie obyczajowym. Niezbędne jest bowiem w szanującym się kinie rozrywkowym wyciszenie, wycieniowanie, zwolnienie akcji, potrzebne na złapanie oddechu, na zwykłą, spokojną opowieść o bohaterach. Tutaj i Cavill i reszta obsady jakby wiedzą, że nie grają prawdziwych ludzi, lecz fikcyjne postacie w umownym świecie fantasy. Ta umowność, sztuczność jest widoczna na każdym kroku. Nawet jak Geralt sięga po miecz i wkracza do akcji, leci ten sam przewodni motyw muzyczny, co od razu wręcz przypomina widzowi, że obcuje z czymś niepoważnym. Coś, co w serialu dramatycznym jest nie do pomyślenia. Wyobraźcie sobie, że w każdej scenie walki w GoT leci motyw z czołówki, no przecież to byłaby jakaś kpina. To dotyczy wszystkich aspektów, składających się na klimat opowiadanej historii. Mamy oto fantasy osadzone w realiach quasi-średniowiecznych. Gdzie jest zatem ten brud, ja się pytam. Gdzie ten mrok (taki prawdziwy, nie generyczny, jak w trzecim odcinku), gdzie ta posępna aura? Pal licho tę słowiańskość, jeśli nie kumali takich klimatów, mogli zrobić coś na wzór angielski, celtycki. To już stary, dobry "Robin of Sherwood" ma w sobie więcej mroku i mistycyzmu, a jest serialem... no cóż, analogowym ;) Równocześnie na Netflixie możemy oglądać film "Król". Nieważne, czy dobry czy nie, ale włączasz film i już po pierwszych kadrach, tempie, muzyce wiesz, że będziesz świadkiem konkretnej, poważnej, osadzonej w średniowiecznych realiach dramatycznej historii. Twórcy Wiedźmina mogli obrać ten kierunek, ale zrezygnowali z niego i zamiast solidnego serialu, dostaliśmy bajkę, jakich wiele.

ocenił(a) serial na 1
potas13

O, dzięki za rzeczowy komentarz. Zgadzam się, błędów było wiele i sumując je wychodzi dziwaczny obraz. Myślę, że lepiej nie będzie. Powinni darować sobie realizację serialu właśnie z tego powodu, że zakładali z góry poprawność polityczną, inny klimat, inny gatunek, inny przekład językowy, inną historię na dobrą sprawę. Serial nie spodoba się fanom sagi, ale też nie wiem jak ma się spodobać świadomemu i konsekwentnemu widzowi. Powstała głupiutka akcja, która tym lepiej "wchodzi" im się mniej myśli.

ocenił(a) serial na 1
systemfail

Zgadzam się, serial dla gimbusów.

systemfail

Typowy Polaczek, który na wszystko narzeka.

ocenił(a) serial na 1
Igi1997

Narzekaniem nazywasz krytykę serialu? Zweryfikuj w słowniku swoją pomyłkę. Inaczej wygląda jakbyś się obraził.