Generalnie serial ma wiele wad. Szkoda, ze tylko jeden odcinek na sezon potrafi wywolac emocje i ciarki na skorze.
W sezonie drugim byla to walka w Kaer Mohren.
W sezonie trzecim jest to walka w Areteuzie. Tissaia krzycząca w smiertelnym bólu i pioruny... mocne. Gdyby chociaz polowa odcinkow w sezonie byla na takiej akcji i efektach serial bylby 8-9/10.
Niestety prawie caly sezon to mrzawe dialogi i nuda.
Wciąż nie żaluje, ze obejrzalem trzeci sezon aby zobaczyc walke w Areteuzie.
Co absudarlne... 50 zolnierzy, lucznikow itd. Bractwo, najsilniejsi magowie na kontynencie... jedna Yennefer pod Sodden spopielila armie. A tutaj top magowie przynajmniej kilkunastu lub wiecej i... nie potrafia poradzic sobie ze zwyklymi lucznikami i zolnierzami z mieczem?
No...
I obcinany łeb Rience był fajny. Szkoda, ze nie bylo jakiegos dialogu :)