Jako fan Sapkowskiego (choć o ciut ciut wolę Trylogię Husycką) przeczytałem sagę dwa razy, bo ją uwielbiam, Sezon Burz przeczytałem raz, bo na więcej nie zasługuje. Tylko dla Wieśka-Dziki Gon kupiłem konsolę (no dobra, i jeszcze dla Red Dead Redemption 2) Tak że jako fan uniwersum jestem syty, oczywiście bardzo chciałbym żeby serial był dobry, ale według mnie nie jest też aż tak zły jak go niektórzy malują, że kompletne dno, że gorszy nawet od polskiego Wiedmaka(chciałbym) Ot, z przymrużeniem oka da się to pooglądać, najśmieszniejsze jest to że postacie z gier są bardziej ludzcy, lepiej grają niż niektóre z serialu, i jak po pierwszym sezonie nie znosiłem Yennefer, tak po drugim na czoło wyszła Ciri, ta dziewczyna jest fatalna.
ale wiedźmin z żebrowskim jest lepszy. ma więcej klimatu, dialogi są lepsze i sensowniejsze, aktorzy lepiej grają, ma więcej logicznego sensu i związków przyczynowo skutkowych w warstwie fabuły, postaci mają logiczniejsze motywacje (i przede wszystkim scenarzysta nie udaje że o tych motywacjach zapomniał w trakcie pisania). muzyka jest o niebo lepsza. to co było gorsze to z pewnością montaż, zdjęcia, jakość użytych kamer, oświetlenie no i efekty specjalne. czyli w zasadzie wszystko o czym decyduje KASA. dodatkowo trzeba pamiętać że w pl (a szczególniej te 20 lat temu) nie mamy tradycji, umiejętności i speców od kręcenia efektownych, kasowych, wysokobudżetowych filmów sf/fantasy przesyconych cgi na wypasie... a netflix to wszystko ma.... teraz wyobraź sobie co netflix nakręciłby z taką kasą jaką miał polski "zespół".
Masz rację, w tamtym był klimat, muzyka Ciechowskiego, sto razy lepsza Yennefer, ale dialogi były cieńkie, nie użyto ani razu jakiegoś fajnego zwrotu z książek, czegoś "na pochybel" a akurat ten sarkazm ma Wiesiek i Jaskier netflixa, mimo wszystko zgodzę się że to kaszana, tyle że ja nie miałem w ogóle oczekiwań.
...owszem, trochę brak tej ironii i sarkazmu, ale jest to spowodowane tym iż taki a nie inny był klucz i patent którego, twórcy rzetelnie trzymali się od początku do końca. natomiast w netflixowym..... (brrrr aż mnie skręca jak sobie przypomnę) powiedz mi, co z tego że przenoszą czasem dwa trzy zdania bezpośrednio z książek? skoro wcale często zdarza się że mówi to inna postać lub w innej scenie lub innym kontekście i nijak ma się to do reszty elementów z fabuły bo ta jest tak zmieniona że nie wiadomo do czego to przykleić. tak właściwie to co to w ogóle za zabieg? na co oni liczą? na "ciary" u tych co czytali? mnie to co najwyżej zniesmacza i żenuje. jak mówię, sprawia to finalnie wrażenie jak gdyby netflixowi scenarzyści nie mieli przemyślanego schematu z góry. także nie wiedzieli i nie mieli pomysłu co z czym jakoś połączyć w logiczną, zwartą całość a do tego co chwilę zapominali co sami wcześniej nawymyślali, ani jaki to będzie miało wpływ na ich dalsze pomysły.
Tak po prawdzie, jak już się pokapowałem że nic z tego nie będzie, oglądałem to ot tak, bez skupienia, często podczas seansu, szczególnie gdy akcja dotyczyła Aretuzy lub Ciri, to ja na przykład kupowałem sobie bidon na amazonie, sprawdzałem coś na lubimy czytać, a pamiętam jak dziś, gdy poszedłem na Władca Pierścieni, kupiłem sobie chrupki, i jak się zaczęło, zastygłem na trzy godziny z ręką w paczce, serio nie zjadłem ani jednego, bo chyba bałem się że coś przeoczę, albo magia kina trzymała mnie w swoich szponach
:'( o, to, to... właśnie w tym sęk. peter jackson to podobno fan tolkiena. a ci tutaj "twórcy" sprawiają wrażenie kogoś: "no cześć, nie znam materiału i się z nim nie zapoznam. za to se pogwiazdorzę przed i po premierze"..........
...myślę że za wiele to on tam nie ma do powiedzenia. z drugiej strony to niepokojące symptomy (odnośnie tego projektu) pojawiły się już baaaaaaardzo dawno temu. zanim bagiński poszedł z projektem do netflixa, próbował coś "teges" z wytwórnią od "króla skorpiona" i serii "mumia". więc od początku to "brzydko pachniało".