Eh, adaptacje. Drugi sezon, jak rozumiem, miał jeden cel - wyprowadzić wszystkie wątki do tego samego miejsca, odkryć motywacje wszystkich bohaterów i powiązać ze sobą historie. W porównaniu do turbo-chaotycznego pierwszego sezonu w końcu wiadomo co się dzieje, tak że cel osiągnięty. Tylko jakim kosztem. Wykastrowana z przygód (pchamy tylko pojedyncze wątki), heheszków (dobrze, że chociaż nie spartolili Jaskra), więzi (to co zobaczyłem w Kaer Morhen to jakieś nieporozumienie) historia o pRzEznAcZEniU. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że warto było ponieść ten koszt i w trzecim sezonie nie będzie już trzeba tak pędzić, może wystarczy też czasu, żeby przenieść w formie niezmienionej chociaż jeden rozdział z książki. Bo dla fanbojów ze szkoły "inaczej niż ksionszce" mam złe wieści – jest inaczej niż w książce. Wątki książkowe wymieszane są z tymi dodanymi na potrzeby serialu, niektóre postaci są kompletnie przebudowane (Cahir, wymieniłem już wszystkie). Przy czym trudno robić z tego jakiś zarzut, polecam zapoznanie się z koncepcją adaptacji.
Czekam na trzeci sezon, 6/10 elo
tia... adaptacja. nieprawdą jest że "nikogo nie obchodzi". ciebie obchodzi. gdyby nie było tu osób które czytały i są narzekającymi fanami, nie miałbyś do kogo o tym pisać :) szkopuł w tym że to nie jest adaptacja, bo historia opowiedziana w drugim sezonie nie ma niemal nic wspólnego z tym co jest w książkach... czy to problem? chyba gdyby te wymysły scenarzystów netflixa trzymały poziom prozy sapkowskiego (lub wyższy) narzekających było by znacznie mniej. jest jednak baaaardzo odwrotnie. sam serial, tak w oderwaniu od książek, jest kiepski, nudny, pełen braku logiki w scenariuszu i drętwych dialogów. jedyne co, to "ładnie wygląda" ale dziś "ładnie wygląda" co druga gierka komputerowa, reklama kawy czy innych podpasek... więc to nie żaden wyczyn.