Oglądając wszystkie sceny z Ragnarem, aż ma ochotę się go przytulić. Tutaj na niego plują, tutaj desperacko rozdaje swój majątek, tutaj wyrusza swoimi trzema stateczkami na Anglię z załogą,która lewo chybocze się na nogach (albo i nie... hehe). Serce się kraje, a Odyn pewnie w Walhalli całkiem dobrze się bawi. Dawną werwę Lothbroka dostrzegamy za to w Bjornie, który z rozmachem wypływa na podbój krajów śródziemnomorskich. Dobrze, że Floki swoim jestestwem poprawia humor bo byłoby smutno cały czas. Scena z Lagerthą również była całkiem przyjemna, bardziej dla mnie niż dla Aslog na pewno... ale.. ALE NA ODYNA jak oni mogą tak brutalnie kończyć tak odcinek. Cały tydzień teraz będę układać strategię tego, jak jednak dojdzie do tego, że Ragnar i Ivar wyjdą cało ze sztormu. Bezduszni!
Podsuńcie mi wasze spekulację i opinię na temat odcinka.
Chyba stworzę jakąś grupę wsparcia dla Ragnara, bo strasznie mi go szkoda :c
"Jedno klikniecie dla Ciebie, jeden jurny mężczyzna na wyprawę do Anglii" czy coś.
Ten odcinek równie dobrze mógł trwać nie więcej niż pół godziny, bo wiele się w nim nie działo; przybycie na imprezę - impreza - ofiara - przygotowanie do wyprawy - wyprawa.
Ragnar wrócił na szczyt swojego ulubionego klifu i wciąż zajada surowe ryby - czyżby sekret na długowieczność? :D Ivar nadrabia dzieciństwo szukając z ojcem skarbów i kolekcjonując monety, normalnie jak w komiksach o Vaderze i Luke'u.
Stary król splugawił swój zapas na pośmiertne życie, czyżby to znaczyło, że nie dba dłużej o przychylność bogów i Valhallę?
Swoją drogą bardzo ciekawa zależność - Ivar psychol, który chłepcze kozią krew z michy ofiarnej i rzuca się z łapami na brata, a nawet najstarszy (swoją drogą chyba najbardziej rozsądny) z braci Ubbe przyznaje, że się go boi - ten sam Ivar desperacko potrzebuje kobiecej bliskości, a głowę ma pełną chłopięcych marzeń o wyprawach, przypełzając uzbrojony i ubrany w kolczugę na ojcowską łódź. Ten chłopiec panicznie boi się wody i jest przerażony, gdy statek tonie. Kupuję to, ale jestem sceptyczna co do tego jak oni się z tego wywiną - z jednej strony nie mogą zginąć (fabuła plus historia, duh) ale z realistycznej strony to jedyną szansą jest chyba morze wypluwające ich na brzeg.
Irytuje mnie straszliwie Sigurd, zaczynając na braku soczewki z wężem w oku, a kończąc na tym, że kabluje i podjudza Ivara.
Pytanie dnia, czy Bjorn i jego luba (nie pamiętam imienia) założyli wesołą rodzinkę i ten chłopiec stojący obok nich na pomoście był ich synem? Jeśli tak to płodne te Lodbrokowe plemię.
dziewczyna (żona?) Bjorna nazywała się Porunn-Thorunn
---------------------------------
Imię dziewczyny Bjorna
http://www.filmweb.pl/serial/Wikingowie-2013-659055/discussion/Imi%C4%99+dziewcz yny+Bjorna,2436045
---------------------------------------
urodziła im się CÓRKA
która zmarła (utopiła się?) w sezonie 4A
Chyba chodziło o Torvi, bo pierwsza żona Bjorna odfrunęła w siną dal już dawno temu.
z Porunn to chyba małżeństwem nie byli, ale to nie takie istotne. Z Torvi jakieś dzieci chyba mają, bo Bjorn mówi jej przy pożegnaniu żeby im przekazał że je kocha. poza tym Ragnara spory kawał czasu nie było, to by aż dziwne było gdyby Bjorn z blondwłosą kuszniczką czegoś nie zmajstrował
mi się wydaje, że jak Bjorn do niej przychodzi porozmawiać o powrocie ojca, to ona karmi dziecko piersią, ale na dobrą sprawę tego dziecka nie widać ;D
Dodając fakt, że młody Sigurd miał niebieskie oczęta a ten starszy to ma chyba brązowe. Widać skończyli się aktorzy z niebieskimi oczami na świecie :D
Zawsze mnie irytowały takie nieścisłości (szczególnie w Harrym Potterze, gdzie co kilkadziesiąt stron powtarzane jest jak mantra, że Harry ma oczy swojej matki, sic!:D Tak samo w GoT - tylko w pierwszym odcinku Dany ma fioletowe soczewki), ale że jest to dość powszechne lekceważenie to zainteresowałam się tematem i czytałam, że twórcy wzbraniają się przed soczewkami, ponieważ psują one mimo wszystko wrażenie wiarygodnej gry aktorskiej, bo znacznie spłycają spojrzenie, co kamera podkreśla, czasem też może się okazać, że aktor ma na nie uczulenie (vide dwa przypadki powyżej).
Jakkolwiek mam o to mimo wszystko pewien "żal", to jednak priorytetem było obsadzenie gościa, który poza oczami pasowałby do roli i myślę, że Sigurd jest idealny (Ubbe też z resztą), na dodatek podobny do matki ze swej smoczej paszczy :D
Bardziej mnie gryzie, że aż tak drastycznie zmienili Ivara, który w niczym nie przypomina "siebie" za dzieciaka. No ale to by się przypodobać widzom, bo Ivar tak mało urodziwy jak jego dziecięca wersja nie miałby takiej sympatii widzów, nie ma się oszukiwać, że tu pobudki są jakieś inne.
soczewki? w dzisiejszych czasach nawet amator komputerowo by potrafił zmienić kolor oczu i wyglądałoby to dobrze. Po prostu nie chce się twórcom tego robić.
...W związku z czym nawet o tym nie wspomniałam uznając za oczywiste, że kupno soczewek wygrywa z kosztem dodatkowej obróbki materiału.
Vide wspomniane wyżej filmy - zarówno Emilia Clarke jak i Daniel Radcliffe mieli próby w soczewkach.
Ale chodzi mi o wygodę. Skoro soczewki są niewygodne dla bohaterów to spokojnie mogli by to zrobić komputerowo, wątpię żeby to był jakiś wielki koszt. Ale widać, że twórcy nie przywiązują wagi do takich szczegółów. A szkoda.
No tak. Oni niestety przede wszystkim umieją dobrze liczyć i tną koszty gdzie się da - kosztem wiernego odwzorowania postaci.
To chyba proste, że Ragnar nie zabiega o miejsce bogów i wstęp do Wallhalli skoro próbował się powiesić na drzewie.
no i dodatkowo wcześniej (w 11 odc) Ragnar mówi Flokiemu -gdy ten snuje plany, że jeśli za życia się nie spotkają, to na pewno w Wallhalli- że nie jest taki pewien, czy tam trafi. może wciąż marzy mu się niebo z Althestanem?
Albo przewiduje, że raczej nie poniesie śmierci w walce, co jak wiadomo gwarantowało pobyt w Wallhalli
Niebo z Althestanem? Przecież samobójstwo to wielki grzech który na pewno nie pomaga w pójściu do Nieba.
to fakt, ale Ragnar mógł o tym nie wiedzieć ;) znał raczej podstawy religii katolickiej ;)
Ja też odniosłam takie wrażenie, że odcinek mógłby być krótszy, ale bardziej treściwy. Sigurd ogólnie rzecz ujmując tragiczny i jako jedyny z czterech synów Ragnara jest jak dla mnie nie wiem jak to ująć.. mało klimatyczny? Nie ma tego czegoś w sobie co by pasowało na Vikinga, ale może tak właśnie miało być. Gdyby zadbali o węża w oku przynajmniej odznaczałby się czymś wyjątkowym. W promo następnego odcinka widać, że Lagertha w końcu zaatakuje Kattegat, a dokładnie tą bijacz Aslaug, której szczerze nie znoszę i ciekawa jestem jak to się potoczy
Skoro Lagertha ruszy na Aslaugową siedzibę to pewnie przeszkodzą jej synkowie, którzy dumnie przysięgali, że oni "must protect our mother". Swoją drogą dziwne że nikt nie połasił się na Kattegat, kiedy Ragnara zabrakło, latorośle były jeszcze pędami a Aslaug była babą (i to niezamężną) oraz miała krótko mówiąc wywalone na wszystko (patrz: córka Bjorna). Chyba właśnie tylko jeden Bjorn Żelaznoboki/Zabójca Niedźwiedzia/Wyrodny Ojciec mógł co nieco tam kontrolować, choć to i tak naciągane.
dokładnie, tym bardziej, że w pierwszym odcinku drugiej połowy tego sezonu Bjorn Złodziej Żon/Niedoszły Odkrywca/Następca Ragnara ;) mówił, że Kattegat stało się kluczową osadą portową i strategicznie stało się bardzo cennym miejsce na mapie...
Tymi 3 łodziami Ragnar co najwyżej może porwać się na króla Ella z Nortumbrii, który go i tak uśmierci.
Na Eckberta władcę Wessex i Mercji z tak małymi siłami to jak porywanie się z motyką na słońce.
Niestety 4 sezon jest wyraźnie słabszy od pierwszych 3 sezonów.
Siłą pierwszych sezonów był klimat, spójność i wartka akcja bez zapychaczy.
W 4 sezonie podwoili ilość epizodów kosztem jakości i wieje nudą.
4x12 to był kolejny zapychacz.
Cała nadzieja, że po śmierci Ragnara serial udźwignie aktor grający Ivara oraz
Jonathan Rhys Meyrs, który będzie grał od 5 sezonu.
Zgaduje, że będzie grał albo władcę 4 królestwa w Anglii, którego jeszcze nie pokazywali lub
co bardziej prawdopodobne dorosłego Alfreda wnuka króla Eckberta.
Alfred ma być pierwszym władcą 4 królestw więc chyba ta rola przypadnie Meyrsowi,
który świetnie zagrał Henryka VIII w innym serialu historycznym "Tudors" 2007-2010.
Póki co pokazywali nam 3 królestwa Anglli - Nortumbrie (król Ella) oraz Wessex i Mercje (król Eckbert)
Dla mnie im dalej tym lepiej, a w pierwszych sezonach nie można powiedziec, że była wartka akcja bez zapychaczy, bo było mega nudno, sceny ciągnęły się nie wiadomo po co, mało co się działo. Z każdym kolejnym sezonem jak dla mnie lepiej się ogląda. Serio, jeżeli uważasz, że teraz są zapychacze, to chyba zapomniałeś jak wyglądał 1,2 sezon, można by z spokojnie zrobić z tego jeden dłuższy film i nic by się nie straciło.
Przecież 2 sezon był zdecydowanie najlepszy. Pod każdym względem bez cienia wątpliwości.
1 sezon - 8/10 klimat, akcja
2 sezon - 9,5/10 klimat, najciekawszy scenariusz, wielowątkowość, akcja
3 sezon - 8/10 akcja, ale sam scenariusz mniej spójny.
4 sezon - 4-5/10 podwojenie ilości epizodów kosztem jakości. Połowa epizodów to zwykłe zapychacze.
Scenariusz dużo słabszy i mniej ciekawy. Ragnar przynudza. Zbędna osoba Chinki.
Ponowna wyprawa na Paryż zbędna. Walka braci na pięści jak z komiksu przezabawna.
Helga i pierwsza żona Ragnara od tych ran powinny nie żyć.
Jego synowie prócz Ivara nieciekawi. Większość narzeka na mizerny poziom 4 sezonu i
bardzo dużo osób czeka tylko na śmierć Ragnara,
by zakończyć przygodę z serialem. Oglądalność z pewnością spadnie.
Co do walki Ragnara i Rollo, to lepiej bym tego nie określiła. Jakby taśma się zacięła - zadawali uderzenia jak automaty i nadal stali w miejscu. Nawet pół kroczku w żadną stronę. Gdyby mnie uderzył taki kawał chłopa jak Rollo, wylądowałabym pięć metrów dalej. Rozczarowało mnie to, bo to powinna być bardzo dramatyczna scena. Ludzie powinni czuć ból bohaterów, a nie pokładać się ze śmiechu i zasłaniać oczy z zażenowaniem. Wstyd.
jak dla mnie 2. część 4. sezonu powinna być sezonem 5 - nie wiem po co było rozdzielać ten sezon aż na tyle odcinków - jak na razie 2. część sezon rozwija się powoli, - zobaczymy co dalej - nie jest źle - 1. część sezonu była pełna zapychaczy i niepotrzebnych wątków - momentami przypominało to modę na sukces - do pierwszych 3 sezonów nie mam najmniejszych zastrzeżeń - zwłaszcza do dwóch pierwszych
Wiadomo jak się to potoczy w 4 sezonie i o czym będzie fabuła 5 sezonu.
Dla mnie scenariusz 20 odcinków 4 sezonu śmiało mogli zamknąć standartowo w 10.
Też uważam, że im dalej, tym lepiej. Nie wiem, czy to sprawa akcji. Po prostu fajnie rozwijają się postaci. Jestem bardzo ciekawa Ivara i Rollo.
Sensowna teoria, ale moim zdaniem Jonathan Rhys Meyrs jest zdecydowanie za stary na Alfreda. Alfred powinien być chyba młodszy niż synowie Ragnara. Chyba, że znów zrobią skok w przyszłość, ale wtedy pozostali aktorzy będą za młodzi.
Ja to widzę tak, że garstka wikingów (w tym Ragnar i Ivar) rozbiją się gdzieś na terenach Anglii. Ragnar zostanie schwytany w niewole i zabity, zaś Ivar w jakiś sposób powróci do Kattegat i opowie o wydarzeniach z Anglii i o śmierci Ragnara. Po czym wszyscy wyruszą pomścić swojego ojca, a zarazem wielkiego króla Ragnara.
Gdzieś w okolicach 4x16-4x18 Ragnar wyląduje dopiero w dole z wężami króla Elli.
4x20 to zemsta jego synów na królu Elli.
Zdaję sobie sprawę, że przeżyją (Po za tym promo wyszło dopiero po nowym odcinku :p). Zastanawiałam się po prostu jakim cudem uda im się przeżyć taki sztorm gdzie nogi Ivara powiewały jak bandera na morzu.
mówiąc promo miałem na myśli trailer sezonu czwartego, mój błąd ;) Może są gdzieś już w pobliżu Anglii i morze ich wyrzuci na brzeg, niedługo się sami przekonamy.
Nie ma problemu, źle się zrozumieliśmy. Z promo najnowszego odcinka wynika, że Twoje spekulację się sprawdzają i faktycznie Ivar jak i Ragnar zostali wypluci przez morze i JAKOŚ przeżyli :p
W tym odcinku była taka scena, że zastanawiam się, czy to nie było jakieś niedopatrzenie twórców. Kiedy król Harald z Halfdanem wchodzą do sali wita ich Bjorn, prowadzi do swoich braci, a potem zjawia się Floki, z którym witają się serdecznie, jakby nie widzieli się od lat. A przecież wcześniej, gdy wpływali do zatoki, Floki stał na dziobie okrętu płynącego tuż obok Haralda i Halfdana. Pomyślałem, że zgarnęli go po drodze i ich prowadził, więc widzieli się krótko wcześniej.
Nawiasem mówiąc, jeden gostek, który sam w pojedynkę potrafi zbudować dziesiątki, czy nawet setki wspaniałych, szybkich łodzi, to musi być prawdziwy geniusz i tytan pracy... Zawsze myślałem, że potrzeba dziesiątków ludzi, by zbudować taką jedną, a nie odwrotnie. ;-)))
Ale Floki awansował, zyskał przychylność bogów oraz immunitet za zabicie pewnego mnicha... To daje mu + 100 do budowania łodzi. :D