Podoba mi się wizja społeczeństwa Wikingów przedstawiona w serialu - każdy może wypracować sobie wysoką pozycję, niezależnie od urodzenia czy płci. Przykładowo Ragnar - farmer, przeciętny człowiek stopniowo obejmuje władzę dzięki własnym dokonaniom, chociaż początkowo nie jest nikim znaczącym. Jest jeszcze Lagertha, jest bardzo szanowana, ludzie za nią podążają, mimo, że jest kobietą, co aż dziwi jak na tamte czasy. Bohaterowie Wikingów są zupełnym przeciwieństwem np. średniowiecznego chłopa, który w momencie urodzenia był skazany na życie w ubóstwie i praktycznie niewolniczą pracę, nie był w stanie tego zmienić.
Zastanawia mnie jednak, czy serial jest po prostu nieco naiwnie przedstawiony, czy faktycznie wśród Wikingów panowała taka równość i możliwość wybicia się bez względu na pochodzenie?
Te niewolnictwo chłopów to dopiero wymysł późnego średniowiecza. Gdy zaczęto to gwarantować prawnie. Wcześniej nobilitacja była możliwa, chociaż najczęściej przebiegała przez kilka pokoleń. Ragnar też chyba nie zaczynał z kompletnego niż. Miał przecież już wtedy swych ludzi, drużynę i niewolników. Odpowiadał tylko przed jarlem. Czyli jakiś ich arystokrata niższego szczebla.
Niewolnicy - fakt mogliby świadczyć o jego pozycji, ale przecież każdy mógł pojmać niewolnika na którejś z wypraw, prawda?
Jeżeli chodzi o jego drużynę (pierwsza wyprawa do Lindisfarne) to wydaje mi się, że był z nimi równy pozycją i podążyli za nim z czystej chęci zdobycia wartościowych łupów, a nie dlatego, że mu podlegali. Znaczy się nie mam pewności, bo oglądałem już dosyć dawno pierwszy sezon, więc jeśli się mylę to mnie poprawcie :D
Jak był królem, to raczej też polegał bardziej na swym wpływie, i sławie a nie na realnej władzy. Na wyprawę zawsze wybierali się ochotnicy. Tak przynajmniej przedstawiono w serialu. Jarlowie też wybierali się tylko tacy którzy byli rządni chwały. Zawsze szukał stronników do swego przedsięwzięcia.