Serial jako całość bardzo dobry,wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Do 4 sezonu trzymał poziom,nie nużył i budził ciekawość. Jest jednak 1 kwestia do której muszę się przyczepić. Mam na myśli motyw romansu Ragnara z niewolnicą. Moim zdaniem jest on niezwykle przekoloryzowany oraz zwyczajnie głupi. Sceny te przedstawione są co najmniej jakby mówiły o odkryciu nowej miłości a nawet sensu życia przez Ragnara,według mnie za dużo w nich patosu,niepotrzebnego romantyzmu i intymności. Porównuje to na przykład do scen miłosnych pomiędzy księżniczka Gisellą a Rollo,które z mojego punktu widzenia miały ogromne znaczenie dla fabuły,ponieważ doskonale obrazowały jak to francuska księżniczka zarzekając sie,ze nawet nie tknie "barbarzyńcy i wieprza",finalnie oddaje mu się i zaczyna darzyć ogromnym uczuciem.