gdzie obejrzeć cały ten odcinek? Jeśli już ktoś oglądał, to co sądzicie o tym odcinku? :)
Jest też na z a l u k a j do wyboru z napisami albo z lektorem ;)
Odcinek ma prawie 1,5h i jest bardzo fajny, trzyma poziom.
Poruszono temat niewolnictwa, rozterki bohaterów.
Chyba najtragiczniejszymi postaciami są Hariett i Ernest.
Ale to był wzruszający odcinek.
Najbardziej mi się podobało, że pokazali jak ciężko Wiktoria zniosła odsunięcie baronowej z dworu. Wcześniej w odcinku 8- wydawało mi się że tak bez uczuć pozbyła się przyjaciółki - a tu się okazało, że Wiktoria trzymała fason, ale odczuła jakby utratę matki. I to jej wspomnienie świąteczne o baronowej w rozmowie z Albertem - też poruszające!
Albo Albert - tak poszukiwał ułudy szczęścia świątecznego, że było to wyjątkowo urocze - a rozmowa z Ernestem wyszła przez to jeszcze mocniej.
Ernest i Harriet mieli swoje sceny. Bardzo mi ich szkoda! Ale to dobrze, że to raczej koniec ich wątku.
Temat niewolnictwa poruszono bardzo pomysłowo. Historia małej Sary to jedno. Ale Skerrit mnie bardzo zaskoczyła! Zrezygnowała z takiego majątku, a takiej niezależności. Niewiele ludzi by się na to zdobyło - choć niby wszyscy potępiamy niewolnictwo.
I cieszę się, że raczej zakończyli wątek Skerrit i kucharza:). Oświadczyny wyszły bardzo romantycznie - choć bałam się, że Francatelli wkurzy się o utracony spadek:).
Szkoda mi Pangea:)! Ale dobrze, że on chociaż zostanie. Jego miny na pomysły Alberta z choinkami były świetne:
Najbardziej zdziwiła mnie Wilhelmina i sekretarz Alfred! Widocznie chłopakowi jest wszystko jedno jaka płeć. Ok.:).
Dla odmiany, według mnie ten odcinek był dosyć nierówny. Trochę zbyt bajkowy, zbyt mdławo-romantyczny.
Sielankowy śnieg i świąteczne ozdoby... Udawana radość. Dlatego też najbardziej spodobała mi się bardzo scena między Albertem i Ernestem i pokazanie dysonansu między wyidealizowanym obrazem rodzinnych Świąt w umyśle Alberta a rzeczywistością. Nierealnie wypadła scena z wypadkiem Alberta na łyżwach - przeszła bez echa i żadnych konsekwencji.
Po prawdzie ten serial oglądam tylko dla 3 osób:
- księcia Ernesta. :P Bardzo lubię Davida Oakesa. Wątek romansowy z Harriet już średnio mi pasuje. ;)
- wujaszka/stryjaszka Leopolda, jest bezbłędny w swoim swataniu, umiłowaniu dobra rodziny i "wyczuciu taktu" niczym słoń w składzie porcelany. :D
- księżny Buccleuch, Diana Rigg gra tu rolę podobną do Lady Olleny z GoT. :D
Mnie także bardzo podobała się scena między Albertem, a Ernestem - była takim zgrzytem w tej bajkowej otoczce.
To prawda, że Albert tonący pod taflą lodu było sceną całkowicie niepotrzebną - głupie to było - zwłaszcza, że tak realnie nie miał szans na ratunek. Początkowo wydawało mi się, że to tylko sen Wiktorii:)
Wiktoria i Albert ( a wcześniej lord M.) - o moim ulubieńcy:)
Ernesta lubię bardzo - i masz rację, że wątek romansowy z Harriet już nie był tak udany - ale w tym odcinku - tak jakoś fajnie razem wyglądali, mieli takie ładne sceny - i szkoda mi ich bardzo:)
Wujek Leopold wzbudza we mnie mieszane uczucia. W sezonie 1 - nie cierpiałam go jako swatki:) Ale w tym sezonie - tak jakoś go polubiłam:). A to jego "umiłowanie dobra rodziny" - działa wyjątkowo odświeżająco w tym serialu.
Natomiast księżna jest mi obojętna, podobnie jak jej wnuczka, sekretarze, Skerrit i kucharz:)
Ich wątki są ok. - ale gdyby zniknęli z serialu - nic by to w moim odczuciu nie zmieniło:).
Bardziej odczułabym "utratę" Pengea:)
Istotnie, ta scena z lodem znacznie lepiej wypadłaby, gdyby przedstawiono ją jako sen królowej. Też mi taka myśl przemknęła przez głowę. ;)
A później nawet nie pokazano zmarzniętego Alberta i prób jego rozgrzania, tylko łaził sobie po pałacu jak gdyby nic. Jedynie Ernest coś tam wspomniał o jego wypadku.
Lord M był świetny - ratował nudnawą moim zdaniem 1 część 1 sezonu. Miło, że na chwilę wrócił w 2 sezonie. Lubię go, jednak nie jest moim faworytem.
Victoria i Albert są w porządku, ale średnio mnie interesują. Bywają nudni. Na początku serialu Albert mnie strasznie denerwował swoją krytyką wobec Wiktorii i sztywniactwem. Teraz się chłopak wyrobił. ;)
Księżna Buccleuch mnie rozbraja całym swoim jestestwem. :)
Scen ze służbą moim zdaniem mogłoby zupełnie nie być. ;) Obiektywnie dobrze, że są, pokazują różnice społeczne i dworskie realia tamtego czasu, ale fabularnie wiele nie wnoszą. A Skerett mnie trochę drażni. ;)
Penge faktycznie jest najlepszy z nich wszystkich. Ma niezłe wstawki. :D
Wątek sekretarzy mnie zirytował - czy już teraz nie można zrobić żadnego serialu bez tego typu wstawek? :P
Czyli ogólnie możemy razem oglądać ten serial - bo nasze wnioski są dość podobne:)
Gdyby zniknięcie Alberta pod taflą lodu było snem Wiktorii - cała scena miałaby sens - i nadal mam uczucie, że to zwykłe niedopilnowanie scenariusza. Bo aż się prosiło, aby po tej rozmowie z małą Sarą - gdy Wiktoria płakała, i gdy wspominała baronową - to później mogli pojechać ze sceną faketopienia się Alberta:). W tej magii świąt - i ta scena, choć będąca tylko snem, miałaby mocny wydźwięk.
Lord M. w sezonie 1 to perełka - jego chemia z Wiktorią bije nawet późniejsze sceny z Albertem, np. choćby w tańcach itp.
Z tym, że ja Alberta od razu polubiłam:) - bo uważam, że oddał niemiecką sztywność, połączoną z dobrym i statecznym charakterem:). Uważam też, że sceny Alfreda i jego porozumienie z Peelem miało w 1 sezonie dużo uroku - który w ogóle nie został wykorzystany później w sezonie 2. Np. uwielbiam odcinek z lokomotywą - gdy Albert i Peel wskoczyli na wagonik:). Albo uwielbiam sceny - gdy Peel - już poznający dobry charakter Alberta - bronił go później w sporze o ustanowienie regenta na czas połogu Wiktorii.
Czyli nie zgadzam się tylko z tym, że po zniknięciu lorda M - w odcinku 5 - serial stał się nudny:) Ja lubiłam patrzeć na "docieranie się" Wiki i Alberta i na jego relacje z Peelem:).
Sceny ze służbą rzeczywiście kuleją. W s.1 było to jeszcze całkiem fajne - tj. te potyczki Pengea i baronowej, wątek Skerrit, kucharza, itp. Ale w s.2 - było tego zbyt mało, jakby pourywali to wszystko, nowa garderobiana miała tylko króciutki wątek a propo głodu w Irlandii, albo też zostało zastąpione całkowicie niepotrzebnym wątkiem dwóch sekretarzy. Wątek ten był nudny - zwłaszcza, że Alfred i tak skończył z Wilhelminą:).