PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=612991}

Wilfred

7,5 9 896
ocen
7,5 10 1 9896
Wilfred
powrót do forum serialu Wilfred

Finał Wilfreda

ocenił(a) serial na 10

Zakładam nowy temat specjalnie na finał Wilfreda, na który złożą się 2 ostatnie odcinki. Robię to,
bo w temacie o całym 4 sezonie już zrobił się lekki burdel, a tutaj będzie można przedyskutować
wszystko w bardziej przejrzysty sposób :).

Przeczytałem wywiad z Zukermanem (scenarzysta). Co tam ciekawego powiedział?
1. Czym jest Wilfred Zuckerman miał w głowie od samego początku, w finałowym sezonie lekko
to ewoluowali z pozostałymi scenarzystami (m. in. Jason Gann) nie zmieniając głównej
koncepcji i Zuckemran jest z tego zadowolony.

2. Odpowiadając na pytanie o zmianie aktora grającego Bruce'a Zuckerman stwierdził, że nie
dałoby się zrobić 4. sezon bez Bruce gdyż jest zbyt ważny dla historii. W związku z czym czuję, że
Bruce jeszcze się pojawi w finale.

3. Było pytanie, czy Zuckerman ma piwnicę :). Prowadząca wywiad mówi, że wie, iż piwnica
powstała na podstawie autentycznej choroby psychicznej jakiegoś człowieka. Zuckemran
Stwierdził., że piwnica w serialu powstała bardziej ze względów praktycznych niż z samego
wymogu historii. Cała dalsza otoczka piwnicy powstała potem (w pilocie nie było piwnicy, nikt o
niej wtedy nie myślał).


Biorąc pod uwagę ten wywiad i to, że Zuckerman od początku wiedział czym jest Wilfred, wydaje
mi się, że jednak wszystko skończy się Chorobą psychiczną. Pierwszy sezon mocno na nią
wskazuje. Tylko wtedy po co byłaby cała ta historia z kultem? Z drugiej strony Zuckerman mówi,
że w 4. sezonie specjalnie umieścili wiele scen/wątków, które wydawałoby się prowadzą widza
do rozwiązania zagadki, ale tak na prawdę są ślepym zaułkiem. Może źle dobrałem słowa, bo
ślepy zaułek to koniec, a Zuckerman powiedział, że wszystkie wątki są jakby w jakimś stopniu
drogą do prawy, ale trudno mu to lepiej wytłumaczyć nie zdradzając szczegółów finału.

Podsumowując - nie mogę doczekać się, niestety, finalnych odcinków :(

P.S. Te butelki do palenia zioła zabrali do domu po skończeniu zdjęć Jason Gann i Elijah Wood
(bo były 2), a Miśka zabrał do domu Elijah Wood :).

ocenił(a) serial na 9
Zignar

Dziwi mnie, że to Elijah chciał Miśka, po tym wszystkim co Gann Miśkowi robił :)
A gdybać nie ma co. Już za dwa dni będzie wszystko jasne. Trzeba więc poczekać. Tylko szkoda, że to koniec :(

ocenił(a) serial na 10
Zignar

I jak wrażenia po zakończeniu? Jednak choroba psychiczna to 100% odpowiedź (jakaś zaawansowana schizofrenia), żadnego dopełnienia. Wszystko co się działo to wymysł Ryana. Zakończenie niby wesołe, ale tak na prawdę smutne, strasznie smutne.

ocenił(a) serial na 9
Zignar

Tak samo odebrałem zakończenie.
Ryan oddał się kompletnie swojemu szaleństwu. Najważniejszą osobą w jego życiu stał się wymysł jego wyobrażni
Powinniśmy się cieszyć jego szczęściem, ale jakoś to wszystko strasznie dołujące

ocenił(a) serial na 9
Kulasisko_Pospolite

I jeszcze zachowanie Jenny która po raz kolejny wystawiła go do wiatru mimo ,że mówiła że tym razem wie czego chce. Ach te kobiety:P

ocenił(a) serial na 10
Zignar

Smutne zakończenie, ale dalej jest jakieś zwątpienie.

ocenił(a) serial na 9
Zignar

Nie mam teraz czasu, później przeczytam wszystko co napisaliście (i co jeszcze napiszecie), ale ja finał odebrałam inaczej - pozytywnie. Dla Ryana największym szczęściem było pogodzenie się z faktem, że jest chory.Teraz już nie będzie walczył sam ze sobą, wie kim jest i czego chce. I jest autentycznie zadowolony.
Reszta - później.

ocenił(a) serial na 10
Kasiek_haz

Tak, pisząc o smutnym zakończeniu byłem tuż po ostatnich minutach i na emocjach tak to odebrałem. Po chwili dopiero dostrzegłem z szerszej perspektywy co i jak, co przeczytasz potem w moim dłuższym wywodzie pod spodem

Jak myślicie, co zobaczył Ryan otwierając szafę? Ja myślę, że nic poza tym co szafa może kryć. Dlatego na jego twarzy widać wielką ulgę. To symbol tego, że już nie musi chować się po piwnicy (której nie ma), teraz idzie z Wilfredem w świat (oczywiście nie chwaląc się tym osobom trzecim). Tak na prawdę spojrzenie w piwnicę to ostania scena, potem co co dzieje się na plaży to po prostu ich nowa miejscówa w umyśle.

Tak się tylko zastanawiam co symbolizuje piłka tenisowa. w s01e01 Wilfred ciągle chce, by Ryan rzucił piłką, gdy ten się zgadza jakby cała ich relacja rusza z boksów. Piłka jest obecna w paru odcinkach, w finale 1. sezonu gdzie Ryan otwiera szafę, a tam nie ma nic prócz koca i własnie piłeczki. I teraz w finale Ryan podejmuję ją z oceanu gdzie wcześniej sam ją wyrzucił. W sumie w tym momencie relacja ponownie rusza. Czyli można chyba przyjąć, że piłeczka to symbol funkcjonowania relacji Wilfred - Ryan.

ocenił(a) serial na 9
Zignar

Też tak to widzę. W szafie była ... szafa. Nic więcej. Już kiedyś Ryan zobaczył tam tylko szafę, ale zaczął ją rozwalać, by "odnaleźć wejście do piwnicy" (wypierał prawdę). Tym razem powiedział tylko "ha!, a więc to naprawdę tylko szafa". Zrozumiał, że, tak jak mówi cytat przedostatniego odcinka, "resistance is useless".

Tak samo też widzę piłeczkę. Ona jest symbolem relacji Ryana z Wilfredem. Od niej się zaczęło. I z nią wciąż trwa.

ocenił(a) serial na 10
Zignar

Ale trzeba przyznać, że wszystko ładnie się zamknęło i wyjaśniło. Rysunek Kristen i znak na nim to pozostałość po kulcie. Twarze Wilfreda (Matamona) i Bruce'a (Krungela) Ryan wziął z tego co zapamiętał z pierwszych lat (roku?) przebywania w kulcie, skopiował też ich osobowości, no i cały strój Wilfreda. Kasę Brał Bruce, a raczej Shane za trzymanie w ciszy przed Ryanem czy matką (już nie pamiętam), że Charles (prawdziwy ojciec Ryana) żyje i to właśnie ten stary dziadek, którego Ryan znalazł za pomocą GPS'a był tym Shanem aka Brucem i dlatego sypnął tym tekstem, że "jesteś bardziej szalony od swojej matki". Trzeba przyznać, że scenariusz na prawdę napisany z pomysłem i praktycznie wszystko wyjaśniający.

Nawet to co zauważyłem ostatnio, że Wilfred zawsze rozpoczyna się dziecięca muzyczką i napisami "wilfred" wykonanymi "ręką dziecka". To dlatego, że Ryan Wilfreda, Bruce'a i kult poznał ssąc sutka matki, stąd takie rozpoczynanie odcinków. Od pierwszego odcinka tak było, co oznacza, że Zuckerman (scenarzysta) od początku wiedział jak ten serial się skończy. A i rak prawdziwego Wilfreda to skutek ciągłego palenia zioła i papierosów w obecności psa, zwłaszcza siedząc z nim w szafie (zmyślonej piwnicy) Tylko skąd Ryan znalazł drogę do ojca, to jedyna zagwozdka jaka mi nie pasuje.

Cóż, wszystko toczyło się wokół szczęścia, cały ten serial był o tym. Jak nasze postawy w życiu wpływają na osiąganie tego szczęścia. Ryan nie zaznał go w pracy, w rodzinie, w związkach. Zaznał go w swojej głowie i on to sam zrozumiał i zaakceptował w ostatnim odcinku. Sceny pokazujące jak Ryan robi sobie wszystkie te rzeczy, które to w jego głowie robił Wilfred są na prawdę mocne (Oglądaliście Fight Club :) ? ). I one samego Ryana też przeraziły, dlatego próbował odrzucić Wilfreda. Ale rozmowa z Kristen uświadomiła mu, że bez Wilfreda będzie co najwyżej "normalnie", nigdy nie osiągnie szczęścia. Dlatego wybrał iluzję, świat ze swojej głowy. W nim będzie szczęśliwy, choć patrząc z boku wygląda to żałośnie i strasznie. Dlatego to zakończenie jest słodko - kwaśne.

Cytaty z początku pierwszego odcinka Wilfreda i ostatniego tworzą piękną klamrę (z resztą mają nawet te same tytuły). "Szczęście i zdrowie umysłowe to niemożliwe połączenie" - już w pierwszych sekundach Wilfreda autor podaje nam czym jest Wilfred. I z ostatniego odcinka - "Szczęście nie zależy od zewnętrznych rzeczy, tylko od tego jak je postrzegamy" - Tołstoja.

Wilfred dla mnie to wielki serial, choć niedoceniony. To serial komediowo - psychologiczny. Daje dużo do myślenia, kto wie, może coś zmienił/zmieni w naszym jako fanów serialu, podejściu do życia i rożnych spraw. Cieszę się, że aktorzy i twórcy wyłożyli trochę kasy z własnej kieszeni by zakończyć ten serial. Oni wiedzieli, że to jest godne dzieło i nie można pozostawić go niedokończonego, mimo, że tak niewielu relatywnie to dzieło docenia.

Żegnaj Wilfred, te ponad 3 lata z tobą nie były czasem stracony. Biorąc pod uwagę to co nauczył mnie ten serial, szczęścia wam życzę wszystkim, nie ważne jak ono będzie postrzegane przez innych :)

ocenił(a) serial na 10
Zignar

Jak to powiedział Wilfred, niektóre rzeczy po prostu wypieramy ale są daleko zakorzenione w pamięci stąd Ryan znalazł drogę do domu ojca. Trzeba przyznać, że faktycznie wszystko połączyło się w logiczną całość choć cały czas liczyłem, że zobaczymy Matta w finałowym odcinku. Dzięki Wilfred za te lata.

RW [*]

ocenił(a) serial na 9
abubyk

2 odc przed zakończeniem niczego nie rozumiałem, teraz już wszystko pojmuje. Od początku piwnica nie dawała mi spokoju ale tłumaczyłem ją sobie różnymi wymówkami... genialne rozwiązanie ukazać tak barwną historię jako chorobę psychiczną człowieka.

Jenna to jednak niezłe ziółko, głupia-nie głupia ale widziała , że Rayan w niej zakochany a nie jest normalny i go wykorzystała...
Rayan po przez swoją chorobę psychiczną i palenie zioła z psem w szafie doprowadził do jego śmierci.... chociaż prędzej czy później pies by i tak umarł bo ma krótki żywot no ale.......
Jeśli to choroba psychiczna to jak ojciec Rayana /Henry zginął w wypadku samochodowym nie przez Wilfreda/wymysł Rayana a ot tak hm..?

mina Wilfreda jak Dru chciał się położyć i zobaczył głowę wiewióra bezcena hahahha ;d


Ten serial to arcydzieło (osobiście dla mnie) w kategorii komedia-psyhologiczna jeśli można w ogóle do takiej kategorii zaliczyć. Przyłączam się do Waszych opini.. a szczególnie "Zignara" , który dał mi jasne spojrzenie na dużo sytuacji w serialu , które mi umknęły. ( i za 3 lata tłumaczenia serialu bro się należy! )
Jako jeden z nielicznych seriali doładowywał mnie 20 minut szczęściem za każdym razem.........zaje@@#@ humor !! Jason Gann genialnie zagrał swoją rolę!! te wszystkie filmy gwiazdy hollywood to jest nic jedna wielka sieczka , zabijanie, sex, fajne bryki, gołe laski i tak w kółko...
Wdłg mnie ten serial nie dla każdego.... większosć nie będzie rozkminiać jak Wy Forumowicze tylko zobaczy ,że pies pali zioło albo uprawia sex z żyrafą i będą się śmiać nie szukając sensu.


Każdy cytat poprzedzony odcinkiem majstersztyk scenarzystów !! :) Na pewno nie raz jeszcze sobie puszczę WILFREDA : )


ocenił(a) serial na 10
Zignar

Piękne podsumowanie ; )

ocenił(a) serial na 9
Zignar

Finał rewelacyjny.
Tak jak podejrzewałam skończyło się chorobą psychiczną, ale znowu - wszystko podane w świetny sposób. Mimo tego, że spodziewałam się takiego zakończenia, mimo tego, że byłam pewna, że zobaczymy Wilfreda - psa, oraz sceny, jak Ryan robi to wszystko, co oglądaliśmy przez 4 sezony sam, tylko w obecności zwierzęcia, nie byłam zawieziona, a wręcz zadowolona z takiego rozwiązania. Sam finał miał wszystko, było smutno, zaskakująco (sprawa ojca i tego kim byli Bruce, Wilfred itd.),, ale też zabawnie i wszystko skończyło się w moim odczuciu pozytywnie. Ryan znalazł szczęście, którego szukał. Właściwie, to miał je cały czas na wyciągnięcie ręki, tylko musiał zrozumieć, że to jest to, czego chce. Nie sąsiadka, nie praca, nie relacje z ojcem. Choć te właściwie naprawił. Przed śmiercią Henry'ego porozumiał się z nim, i znaleźli wspólny język. Później też odnalazł swojego prawdziwego ojca i z nim znalazł wspólny język. Swoją drogą jak Charles aka Jigsaw powiedział "Hello Ryan" to myślałam, że doda "I wanna play a game." :) Jak Ryan go znalazł? Myślę, że od początku wiedział dokąd jechać, ale to wypierał. Tak jak Wilfred na koniec mu mówił: on to wszystko ma w głowie, tylko pochowane. Wystarczy głęboko zajrzeć, a wszystko się znajdzie.
Ryan po fizycznej stracie Wilfreda znowu wpadł w depresję. Nawet fakt, że Jenna ma już nowego psa był dla niego nie do zniesienia. On dużo bardziej wkurzył się na nią za tę zdradę jakby pamięci Wilfreda, niż fakt, że wróciła do Drew. To co pisaliście, rozmowa z Kristen uświadomiła mu co tak naprawdę było tym szczęściem, którego szukał. Wypił więc koktajl z tabletek i Wilflie do niego wrócił. A razem z nim - szczęście. Ryan więc w końcu mógł przysłowiowo "wyjść z szafy" i głęboko odetchnąć. Poznał prawdę o sobie i ją zaakceptował. A to chyba właśnie jest to prawdziwe szczęście, do którego każdy z nas dąży.

Sam serial - rewelacyjny od początku do końca. Nie było chyba postaci, której bym nie lubiła. Ryan, choć pokręcony, to ciekawy i jednak zdobywający sympatię widzów bohater. A Wilfred to już każdy z nas wie, co to za jeden :) Wood i Gann zagrali genialnie. Wiadomo, że wszystko kręciło się wokół Ryana i Wilfreda, ale drugi plan nie odstawał. Mnóstwo gościnnych występów (w tak mało mainstremowym serialu). Kristen, która chyba była moją ulubienicą. Niektóre jej teksty po prostu rozkładały na łopatki, plus Dorian, która zagrała tę postać bardzo realistycznie. Bruce - człowiek zagadka, który każdym swoim pojawieniem się wprowadzał więcej zamieszania niż wyjaśnień. Drew - stworzony by być tym złym mięśniakiem, który stoi na drodze dobrego chłopaka do zdobycia dziewczyny, a który stał się tak sympatyczny i mało rozgarnięty, że było mi go szkoda, kiedy jego związek z Jenną się rozpadł. No i Jenna - przez cały serial przedstawiana jako typowo serialowa, idealna dziewczyna z sąsiedztwa, która okazała się być tak samo pokręcona i nieidealna jak reszta bohaterów. Nie potępiam jej za to co zrobiła. Jednak ona i Drew byli ze sobą długo, wzięli nawet ślub do jasnej cholery. To Ryan, choć nieświadomie, był tym, który wtryniał się w ich związek, próbując go niszczyć, raniąc i Jennę i Drew psychicznie i fizycznie. (Już nie licząc ich psa)

Cieszy mnie też, że serial jest tak mało znany. Dzięki temu twórcy od początku do końca robili co chcieli, bez stojącego im nad karkiem producenta wymyślającego jakieś wątki "pod publiczkę". Wilfred się skończył, szkoda. Ale skończył się w najlepszy z możliwych sposobów. W moim osobistym rankingu ten serial ma status wielkiego i kultowego. To coś, czego jeszcze nie było, i szybko nie będzie.

ocenił(a) serial na 10
Zignar

Zgadzam się z każdym słowem napisanym powyżej. Dzięki wam wszystkim za wspólne śledzenie losów Ryana i Wilfreda, za napisy, za cenne uwagi i wnioski, bez tego nie byłoby takiej frajdy. Serial jest najlepszym serialem komediowym jaki widziałam przez te ostatnie 10 lat. Genialny scenariusz i genialna realizacja. Matta nie było w finale, ale i tak było zajebiście. Będę wracać do Wilfreda i to pewnie częściej niż myślę. Elijah Wood nareszcie się odciął od Froda, Ryan świetnie mu wyszedł.

ocenił(a) serial na 9
Zignar

nie ma tu za wiele do dodanie. Jak dla mnie najlepszy serial jaki widziałem do tej pory. Po 9 odcinku byłem bardzo mocno smutny, a tu takie zakończenie. Może i jest to choroba, ale jak widać z pomoca Wilfreda Rayan sobie z nią doskonale będzie :) potrafił radzić.

ocenił(a) serial na 10
Zignar

Też wiele nie dodam. Wszyscy świetnie posumowaliście finał i zawsze to robiliście od 3 lat ; ) Z każdym sezonem pojawiało się nas więcej i było warto.


Dzięki ; )

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones