Cóż, pierwszy odcinek trzeciego sezonu mówi co powinniśmy zrobić, jeśli chodzi kwestię istnienia/nieistnia Wilfreda ;)

Oglądam Wilfreda ponownie i własnie obejrzałem 3x01. Ryan tam na początku dochodzi do wniosku, że ze wszystkich możliwości i wyjaśnień na temat Wilfreda, najbardziej prawdopodobna jest jego choroba psychiczna. W sumie wygląda na takiego, który się z tym pogodził. Jednak Wilfred przez cały odcinek odciąga go od tej myśli, radząc mu by poczekał, a odpowiedzi same przyjdą.

Fajnie obejrzeć sobie teraz to ponownie, wiedząc, że Ryan jednak już w 3x01 odkrył prawdę (co prawda tylko domyślając się tego), jednak odszedł od niej by zatoczyć krąg i na końcu serialu ponownie dojść do tego wniosku, tylko tym razem z jednoznacznymi dowodami.

To jest zagadka tego serialu. Myślę, że okaże się przy końcu serialu. Trzeba oglądać dalej żeby się przekonać. Wg mnie to jest wymysł Ryana, może faktycznie spowodowany zbyt dużym stresem związanym z relacją z jego ojcem. Skoro nikt inny nie widzi człowieczej wersji Wilfreda. To już jakaś głębsza sprawa, jak dla mnie.
Ale pomysł serialu jest super, świat oczami psa. Genialne rozwiązanie. Dawno się tak nie śmiałam na serialu komediowym. Pod względem śmieszności najlepszy jest sezon pierwszy jest w nim najwięcej rozbrajających sytuacji. Ale dalsze sezony nie tracą na oryginalności. Nie no ekstra serial.

No właśnie też się nad tym zastanawiam. Pewnie, tak jak pisze ewej, przy końcu serialu wszystko się wyjaśni. Ja dzięki temu właśnie, że nie wiadomo do końca jak to jest, oglądam ten serial :D Naprawdę świetny pomysł. Czasami mam wrażenie, że jest to taka komedia psychologiczna ;) Najbardziej jednak wydaje mi się, że to wymysł Ryana, jakaś choroba psychiczna po prostu.