tyle w kwestii komentarza
http://gapersblock.com/merge/foreheadslap.gif
jeśli 10 odcinek był dla kogoś dnem to dla tego nie ma już skali.
Niestety, muszę się zgodzić. Można go podsumować jednym słowem - naiwność. Nawet nie skomentuję zachowania dzieciaka, bo wszystkie jego działania są niczym wyjęte z TWD (Carl), ale akcja doktorka po usłyszeniu głosu żony była po prostu śmieszna. Łyknął to jak młody pelikan. Mistrz odpłacił się tym samym, bo mając go w garści (dosłownie) nie puścił w niego nawet jednego robaczka. Nadal nie wiem, czy Del Toro to zrobił na serio, czy to parodia horroru.
Akurat ten telefon miał dla niego duza wartość sentymentalna. Jedyna rzecz po matce która mu została.
jeśli ma taką wartość to, po co wszędzie łazi trzymając go w ręce? Dosłownie jak 3 latek śpiący ze swoją ulubioną maskotką.
Ja miałam tak
https://i.chzbgr.com/maxW500/6544193536/h7CBD3012/
można dostać bólu głowy od tych uderzeń :D
Przesadzacie. Odcinek bynajmniej nie był rewelacyjny, ale przynajmniej lepszy niż poprzedni. Motyw młodego i babci trochę zbędny. Fajnie się dziadek wkurzył na Groteskowego Mistrza ;)
No i odkryli gniazdo ( brakowało tylko węża z benzyną i zapałki ;)
Hehe, też mam wrażenie, że ten serial jest bardziej komediowy.
Np. teksty doktora o vasilim i jego wet dreams czy nawiedzonym dziadku.
Del Toro się zbłaźnił :), ale jak się podchodzi do The Strain właśnie na luzie dla śmiechu to można obejrzeć.
Imo odcinek 11 był lepszy niż dwa poprzednie, ruszyli się z miejsca przynajmniej :) Ale Nora a szczególnie jej matka, dalej irytują.
A Mistrz... cóż, pomijając już fakt że za szybko pokazali jego twarz, to te usta... Ale zdaje mi się że w scenie z e11 reprezentował się nieco lepiej, może to kwestia sytuacji, miejsca, albo poprostu już się przywykło.
Czekam na SWAT i wątek z Kelly :)
Dla mnie odc. 10 byl swietny.Ogolnie kazdy nastepny jest lepszy.Najgorsze byly 2 pierwsze i malo brakowalo abym przestal ogladac.
Jedna rzecz mi się bardzo mocno rzuciła w oczy w odcinku S01E11. Ekipa pod wodzą dr Goodweathera przemierza tunele nowojorskiego metra w poszukiwaniu Mistrza. Pa diabli, że jest to jawny niemal plagiat z arcydzieła brutalnego literackiego horroru, jakim było „Światło w tunelu” J. Skippa i C. Spectora. Nie byłoby to nawet takie irytujące, gdyby nie to, że to dobre, jakby nie było zapożyczenie zostało zniszczone nieudolnością twórców.
Na dnie tunelu porozrzucane są rożnego rodzaju rzeczy. Komputery, zabawki, portfele, biżuteria, wszystkie przedmioty użytkowane i potrzebne istotom ludzkim, a porzucone po ich przemianie w wampiry. Pomimo że ujęcia takie były już steki chyba razy wykorzystywane, robią one jakieś tam wrażenie. Wyobrażamy sobie, kim mogli być ci ludzie, a wyobrażenie to jest ponure, bowiem wiemy przecież jaki spotkał ich los. I co? I jakąś tam próbę robienia fajnego klimatu twórcy serialu niszczą, wkładając w usta jednej postaci tekst w stylu: „Wszytko, co świadczy o ludziach!”. Kwestia ta łopatologicznie ma wyjaśnić widzowi, na co patrzy – no innego uzasadnienia akurat tej wypowiedzi akurat w tym momencie nie widzę. I zamiast grozy mamy irytację, bo del Toro z Hoganem traktują nas jak kretynów. Nawet oklepane, wykorzystywane pierdylion razy chwyty są totalnie marnowane.