O co na tym forum raczej trudno. Niemal same spojlery
Połączenie “Zmierzchu” i “Efektu motyla” (ale raczej nie pierwszej części) ze “Skazanym na śmierć”. Grupa przestępców odpracowuje winę na pracach społecznych – sprzątaniu ulic, zamalowywaniu graffiti itd. Pierwszego dnia pie*dolnął w nich piorun, dzięki czemu zyskali supermoce (jeden cofa czas, druga czyta w myślach, trzeci umie się stać niewidzialny...).
Ten serial ma wiele zalet!
- Pierwszy odcinek trwa tylko 45 minut.
- Drugi i trzeci też.
- Czwarty, piąty oraz szósty również.
- Więcej odcinków nie ma! Cały sezon można obejrzeć w niedzielne popołudnie.
Ale ma też wiele wad!
- Fabuły nie stwierdziłem.
- Postaci ze swoich mocy nie kontrolują ich, więc korzystają z nich najczęściej przez przypadek. Czyli jedyną osobą, która nad tym panuje, to reżyser.
- ...Który wszystkie sceny bez wyjątku rozwiązuje w maksymalnie naiwny sposób.
- Aktorzy korzystając z tych mocy robią minę, jakby chcieli zrobić kupę przez uszy.
- Deux Ex Machina pojawia się co dziesięć sekund. Ilość osób obdarzonych przez pamiętny piorun jakąś mocą jest właściwie nieograniczona.
- Rodzaj ich mocy również jest nieograniczony, dzięki czemu na ulicy można spotkać człowieka biegającego nago, niemowlaka-iluzjonistę czy dziewicę-przywódczynię kultu.
- Na plakacie widnieje PG-18. Przez jedną scenę seksu (na wpół geriatrycznego), w której widać cycki. Całą resztę od poziomu PG-7 różni tylko częste mówienie o „walikoniach”, „ruchaniu arbuzów” itd.
- Związek kobiety i faceta nie sprowadzający się do seksu jest poza wyobraźnią twórców serialu.
Ogląda się to jednak całkiem nieźle. Naiwne, marne i słabe to, ale chłonie się naprawdę szybko. Zawsze wsparciem będzie Nathan, który jako jedyny nie zapomniał, że jest postacią z dobranocki, więc robi sobie jaja i gra luzaka-debila, korzystając ze zniesienia limitów wiekowych dla serialu (to właśnie on jest odpowiedzialny za te teksty o „walikoniach” itd.)
4/10
Haha, pod wieloma stwierdzeniami się podpisuję ;)
Ogólnie myślę, że serial jest momentami bardzo ciekawy i wciągający. Podoba mi się też to, że postaci nie da się polubić od razu, trzeba się trochę na nich poznać. No i brak kontroli nad mocami wychodzi moim zdaniem na plus, jest ciekawiej. (Choć skoro nie kontrolują mocy, to dziwne, czemu Simon może na zawołanie stawać się niewidzialny... Ale nevermind.). Fajne jest też to, że nie chcą na siłę być superbohaterami, nie są wyidealizowani, ale przedstawieni jako zwykli ludzie, często podli i egoistyczni, ale dzięki temu prawdziwi.
Ale... No niestety, grzyta mi co chwila ten "maksymalnie naiwny sposób" rozwiązywania wątków. Jakikolwiek klimat serialu by nie był świetny, nie mogę się wczuć w coś, co średnio co pięć minut przeczy samo sobie i jest zupełnie nielogicznie. Do Twojej listy filmów i seriali z których czerpie "Misfits" dodałabym jeszcze Zagubionych. Ja rozumiem, że kogoś interesują podróże w czasie i chce się za nie koniecznie zabrać, ale... może chociaż odrobina wyczucia i logicznego sensu by się przydała?
Eeeeejże. Bez przesady z tymi porównaniami do "Zmierzchu" ( ja jakoś nie zauważyłam w "Misfits" niedorozwojów z rozdziawioną gębą, może mam jakąś wadę wzroku hmm).
To jest serial sf, więc wiadomo, że nie wszystkie wątki i akcje są do bólu realne.
W pierwszej serii fabuła skupia się wokół zabicia pierwszego kuratora ( " 'Czarnuch ginie jako... drugi! " ) i tego, że jego dziewczyna chce wyjaśnić sytuację, więc nie pitol mi tutaj o braku fabuły. W drugiej serii fabuła zmienia praktycznie w każdym odcinku, bo w każdym pojawia się ktoś nowy, ujawnia więcej ludzi z mocami (shit! znów spojler!)
A co do nie kontrolowania mocy, to jest tak tylko w 1 serii.
pozdrowienia. :)
Porównując do "Zmierzchu" miałem na myśli desing obrazu i chłodną kolorystykę, nic więcej.
Serial sf nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla nielogicznych sytuacji.
chcesz logicznych sytuacji, obejrzyj Klan lub M jak Miłość. tam wszystko jest cacy i na swoim miejscu.