Niestety mieli rację ci co psioczyli na Jon'a Turteltaub'a, producenta Jericho a teraz Wyspy. Jeszcze po 10 odcinku łudziłem się, że to jednak nie Wakefield, bo uważałem za durne sfingowanie śmierci psychola, no ale trudno, jakoś byłem w stanie wybaczyć takową ewentualność.
W 11 odcinku Wakefield pokazuje swoje supermoce, jest obecny na całej wyspie, nikt go nie widzi, nie słyszy, potrafi niezauważenie porwać dziewczynę, mimo obecności przy niej kilku innych osób. Poza tym jest niesamowicie zwinny i szybki - pewnie w więzieniu ćwiczył sztuki walki oraz biegi długodystansowe. Jednak najbardziej wkurzyła mnie sytuacja w barze - wchodzi z maczetą a laski i chłopak mimo posiadania broni nawet do niego nie strzelają. Zabija laskę, reszta czeka, walczy na noże przez kilka minut z Shanem, pozostali grają w karty...
Dobrze, że ten serial będzie mieć tylko 13 odcinków, bo trudno byłoby wytrzymać więcej.
Aha, 11 odcinka nie byłem w stanie obejrzeć do końca - za duża dawka debilizmu na jeden raz
Jeżeli rozpatrywać by "Harper's Island" w konwencji slasherów to wszystko jest na swoim miejscu :D Porwanie dziewczyny przy wszystkich-norma :D supermoce mordercy-norma, głupota bohaterów pozytywnych-norma :D Ja lubie slashery i do takich rzeczy w filmach już jestem przyzwyczajony. No i szkoda, że nie zobaczyłeś odcinka do końca bo zakończenie było prześwietne (scena na moście).
Dokładnie a kolega może myślał że zabiją morderce na 2 odcinki przed końcem :)
No, końcówka była najlepsza, poprostu świetna.
Poza tym Wakefield powinien być owiany swoistą mistycznością, wręcz niezniszczalnością, która ma budzić grozę. Bynajmniej takie było zapewne zamierzenie reżysera. Mogliby to dokładniej przeanalizować i staranniej wykonać, ale cóż, bywa :)
Akurat jak dla mnie odc 11 byl jednym z lepszych;] Oczywiste od 1 odcinka bylo,ze bedzie to serial bardzo sztampowy,typowo amerykanski gdzie maja nas straszyc ciemnosci i wyskakujace znikad postacie,a to ze Wakefield przemieszcza sie wszedzie bez szwanku to niestety nie moga go tak szybko zabic,bo zabawa musi trwac jeszcze 2 odcinki jesli mamy poznac drugiego zabojce i jego motywy.Taki serial,taka fabula nic nie poradzi sie,a ogladanie serialu ktory uwaza sie ze jest do dupy jest dla mnie totalnie pozbawione sensu;]ze akurat lubie amerykanskie seriale niekoniecznie ambitne tym lepiej dla mnie,bo HI mi odpowiada i dlatego ogladam dalej.Radze przestac ogladac i znalezc sobie inny serial,ktory bedziesz ogladal/a z ciekawoscia i bez "psioczenia" :]
Ja też już powoli zaczynam wysiadać na widok nagromadzenia idiotyzmów, ale myślę, że te 2 odcinki to jeszcze pociągnę - szczególnie że 1 odcinek na tydzień to dopuszczalna dawka ;) Jeśli chodzi o zakończenie odcinka to scenarzysta zmiażdżył - tylko Amerykanie potrafi dać taką groteskową dawkę patosu, choć scena nie była ani emocjonująca ani wzruszająca xD
przyznam, że odcinek trochę mnie irytował, takie to wszystko jakieś mdłe i do przewidzenia. interesuje mnie natomiast nuta z akcji na moście, zna ktoś?;>
Ja obejrzałem, ale również dobiła mnie sytuacja w barze. Laska strzela do drzwi i kończą się jej naboje. Póżniej kolesie zabijają dechami wejście do tuneli i strzelają na oślep i oczywiście nie ranią Wakefielda. Podobnie Abby, strzela obok niego. Ja rozumiem, że nie trzeba zabijać mordercy na dwa odcinki przed końcem. Ale mamy drugiego mordercę, który mógłby dokończyć dzieło pierwszego. Pomimo tych niedociągnięć obejrzę do końca ten serial, jadnak czuję, że będzie to męczarnia jak na zakończenie Prison Break'a
Podobno w 12 odc. maja wyjasnic dlaczego nikt nie trafil. Na forum cbs ktos napisal, ze przeciez mogli miec slepe naboje. Ktos (wspolnik?) zajal sie bronia, to by nawet mialo sens. ;)
no moze jednak nie wszyscy. ;)
Obejrzalam jeszcze scene w barze, rzeczywiscie troche glupia, Trish robi dwie dziury w drzwiach, Wakefield kopniakiem otwiera drzwi, stoi wprost przed nia.
Czyli, gdy najpierw zastukal do drzwi, musial byc z boku. Widocznie facet ma juz sporo doswiadczenie w polowaniu na ludzi, stosuje sztuczke. Robi halas, czeka z boku, a gdy ktos juz sobie postrzela, Wakefield robi hop na srodek i zaczyna dzialac. ;)
No wlasnie, dlatego sprawdzilam scene z baru i jak napisalam, w drzwiach byly dwie sporo dziury. Trish miala dobra bron.
Ciekawe jak to wytlumacza, moze wspolnik uszkodzil bron, zeby nie strzelala prosto. ;D I tylko pomocnicy Wakefielda mieli dobra. ;D
pan Wakefield zaczyna się jawić jako postać nadprzyrodzona, kul się go nie imają, uszkadza broń (ale nie każdą), jest bardzo szybki i niewidzialny (scena w kościele gdy porywa Chloe), dodatkowo można go podciągnąć prawie pod nieśmiertelnego (przez 10 odcinków szeryf nam udowadniał, że W. nie żyje). Do tego wszystkiego jest miłym i symaptycznym facetem, który ma dobry kontakt z dziećmi ( a raczej z jednym porytym bachorem-Madison). Do tego wszystkiego jeszcze- jest romantykiem! skarży sie Chloe, ze kobieta mu życie zrujnowala (prawie jak w cierpieniach młodego wertera) ;-) hehe sorry za ironię, ale troszkę przesadzili w ostatnim odcinku z "cudami" Wakefielda
To, ze psychol potrafi byc sympatyczny, akurat mnie nie dziwi, wystarczy poczytac biografie seryjnym mordercow, na codzien oni raczej nie zieją ogniem. ;) Zaprzyjaznienie sie z takim potworkiem jak Madison nie powinno byc trudne. ;) Zwlaszcza, ze wiele ich laczy. ;)
Zastanawia mnie tylko, czy wystarczyloby mu kilka minut, skoro juz w pierwszym odc. Madison miala nowego przyjeciela. Moze poznali sie juz wczesniej? Moze Wakefield mieszkal u nich w domu, np. w szafie albo na strychu. ;D
Najbardziej nieprawdopodobna scena z 11, byla chyba ta z kosciola, tutaj juz naprawde przedobrzyli (porwanie Chloe).
Reszta jeszcze ujdzie, stres, trupy dookola, ludzie moga pudlowac. ;)Gdyby Heniek nie trafil, to byloby juz przesada, reszta moze nie potrafi strzelac, nie wiadomo. ;)
No i Wakefield, jako zaprawiony morderca, wie, ze nie powinno sie stac tuz przy drzwiach, to w sumie calkiem sensowene, skoro ludzie maja bron. ;D Chyba tez bym tak robila. ;D
Zastanawia mnie ta scena z Chloe i Calem. Wczesniej Wakefield zapytal ja - czy narzeczony gotowy jest dla niej umrzec (czy jakos tak ;)
Szkoda, ze Chloe skoczyla, nie mamy 100% ze W. chcial ja zabic. Moze zamierzal jej powiedziec, ze wlasnie ona jest jego corka. ;) Albo chcial jej podac pomocna bron. ;D
"Szkoda, ze Chloe skoczyla, nie mamy 100% ze W. chcial ja zabic. Moze zamierzal jej powiedziec, ze wlasnie ona jest jego corka. ;)"
Chyba za dużo tego Harper's Island jak na jeden raz. Odpocznij sobie dziecko bo ci się mózg zlasował.
"Jednak najbardziej wkurzyła mnie sytuacja w barze - wchodzi z maczetą a laski i chłopak mimo posiadania broni nawet do niego nie strzelają. Zabija laskę, reszta czeka, walczy na noże przez kilka minut z Shanem, pozostali grają w karty..."
W 100% się zgadzam. Do tego momentu oglądało się całkiem przyjemnie - no może poza faktem, że miałem jednak nadzieję, iż mordercą okaże się ktoś z "grupy weselnej", a Wakefield rzeczywiście spoczywa w grobie. Ale o ile to drugie jestem w stanie przeboleć (choć to dla mnie minus), to ta scena w barze jest tak niedorzeczna, że szkoda słów :/ Mogli go tam z 10 razy zabić i uratować ziomów, a zachowali się jak jakieś totalne bezmózgi :/ Właściwie to straciłem po tym zapał do oglądania i na kolejne odcinki spokojnie mogę zaczekać i z miesiąc. Zawsze muszą coś spier***ić, żeby nie było za dobrze :/
'Zabija laskę, reszta czeka, walczy na noże przez kilka minut z Shanem, pozostali grają w karty... '
Właściwie tak jest w większości scen, gdzie Wakefield zabija przy świadkach. On się bawi, a reszta otacza go wianuszkiem i się gapi. Scena na posterunku (Danny broni Shea i Madison) - Shea chwyta za strzelbę w takim tempie, jakby piła herbatkę z królową. Scena na moście (Cali Chloe) - Henry i Abby stoją i się gapią mimo że broń, którą mają swój zasięg ma i przynajmniej mogliby spróbować ratować przyjaciół przed zarżnięciem. Tzn Abby mogłaby, bo jak wiemy Henry to nie bardzo.
To z kolei przypomniało mi o kolejnej rzeczy: wszyscy praktycznie używają tam strzelb, które przecież mieszczą góra 2 naboje na raz (zależnie od typu). Jednakowoż żadne z nich nie nosi w kieszeniach naboi, ani nie widać scen ładowania broni po beztroskim ich wystrzelaniu w powietrze/ziemię. Według mnie przez większość czasu powinni w takim razie chodzić z nienabitą bronią, ale widocznie rekwizytor wie lepiej, a ja się ne znam.
I zapomniałam dodać:
konwencja zakładała, że miał to być slasher, rozciągnięty do rozmiarów miniserialu co prawda, ale jednak slasher. A wszystkie typowe elementy slashera, jak tu ktoś wyżej wymenił, Harper's ma bardzo dobrze opracowane.
Podoba mi się ogólnie ten zamysł. W horrorach typu slasher bolało mnie zawsze to, że trup słał się w takim tempie, że nawet nie miałam czasu ustosunkować się do poszczególnych zwłok ergo wisiało mi czy umrą czy nie, często padali zanim zdążyłam dowiedzieć się jak mają na imię. Tutaj w większości przypadków mogłam zdecydować czy kogoś lubię i absolutnie bolesne będzie dla mnie patrzenie jak umiera (Sully, Danny, Cal&Chloe), czy może sobie kopnąć w kalendarz (J.D., szeryf, Katherine). Byli też tacy, którym życzyłam powolnej i bolesnej śmierci i przynajmniej w wypadku Malcolma i Beth się sprawdziło (u Trish nie do końca, ale i tak jestem w miarę usatysfakcjonowana). Jeśli chodzi o formułę, jestem jak najbardziej za, wcielenie w życie tylko trzeba by poprawić.
Ja strzelałam z podobnej broni, która miała nawet jeden nabój, ale to chyba
nie ta sama:D
Nie, przecież Abby i Henry nie stali tam długo, przyszli jak Cal już był w
wodzie, a Chloe rzuciła sie zanim zdążyli coś zrobic. Poza tym nawet gdyby
Abby próbowała Henry pewnie i tak by ja zatrzymał.
Cóż a ja uważam że wszyscy wypowiadający się na temat tępa działania bohaterów , ich zdolności reakcji i nieudolności ( jak w scenie w kościele) chyba nie zdają sobie sprawy jak brak snu, nieustanne napiecie, nieustanna rozmowa o mordercy mogły podziałać na psychikę bohaterów. Ja raczej nie oczekiwałam że zwykli ludzie , na codzień niemajacy do czynienia z broną staną sie nagle perfekcyjni niczym żołnierze. No cóż , w codziennym życiu nie chodzą i nie rozwalają łbów jak Leon z Resident Evil. Ci , którzy oczekuja od nich takiej reakcji i logicznego myślenia gdy strach paraliżuje chyba za dużo grali. Co robi zwykły człowiek gdy wpada do pokoju morderca? Na 90 % stoi dłuższą chwilę jak słup albo kompletnie nie wie co ma robić najpierw. Najlepszym przykładem jest scena ze śmiercią Danny'ego. Jego reakcja i reakcja kobiet. On dostał zastzyku adrenaliny kiedy zdołał się uwolnić. Jego działanie i wreszcie krzyk sprawiły że matka ocknęła się z paraliżu i chęć ratowania dziecka uczyniła resztę.
skoro mowa o 11 odcinku, to mogłabym prosić o streszczenie końcówki? nagrało mi się tylko do momentu, w którym Cal spadł do rzeki.
Cal spadł do rzeki, Chloe nie dała się zabic JW i skoczyła za nim. Shea
znalazła za strychu szeryfa akta Jimmy'ego, że był za coś skazany, a potem
była scena jak on i Trish siedzieli w samochodzie, ona spała, on próbował
jej zabrac broń, obudziła się a on powiedział ze miała odbezpieczoną.
koniec
mnie dokladnie wkurzylo to samo. a dokladniej porwanie Chloe w tym kosciele. Najpierw jest wszystko super a sekunde pozniej jej nie ma. nawet jesli by ja porwal (i zajelo mu to 3 sekundy doslownie!) to by to bylo slychac, ona by krzyczala lub cokolwiek no hellooouuu wiadomo o co kaman nie? no wlasnie. i to ze wakefield sobie na legalu wchodzi do chatki i w ogole siemka kolego tez mnie wkurzylo. co moge dodac nowego to jeszcze to ze tak sobie zostawili tam jimmiego rannego samego mimo ze wakefield zdarzyl zaatakowac chatke. hmmm.
no i ze ta wlascicielka z tego candlewick w ogole nic nie przestraszona wszystko ma w dupie mimo ze morderstwo za morderstwem i sobie na legalu mowi nara pozdro piona i idzie w dluga.