Czyja śmierć najbardziej Was zszokowała albo podobał Wam się jej efekt?
P.S.: Nie, nie jest to temat dla świrów. Pytam poważnie.
Spoiler
Najbardziej zapadła mi w pamięć śmierć Cala i Chloe, gdyż byli zdecydowanie najbardziej pozytywnymi bohaterami serialu i ich śmierć nie była tanią jatką rodem z Piły 58. Do tego bardzo dobrze dobrana muzyka i świetna scena jak Chloe rzuca się do wody, mówiąc Wakefieldowi, że nie może jej mieć.
[SPOILERY!]
-Tak jak wyżej, Cala i Chloe.
-Również J.D. Na początku go nie lubiłam, ale zmienił się na lepsze...
-Jest jeszcze Booth. Niby taka zwyczajna śmierć, ale... zachowanie Malcolma mnie wzruszyło ;( Poza tym lubiłam ich obu...
-Henry... niby był mordercą, ale nie mogłam się pogodzić z tym, że umarł.
-i chyba Sully. To musiał być dla niego szok: jego przyjaciel jest mordercą. I zginął z jego ręki...
-ahh, jeszcze Maggie. Nie wiem, czemu, ale to była dość... ciekawa odmiana, że tak powiem. A mogła z nimi zostać...
zdecydowanie Hanry'ego. fakt był mordercą, ale jakoś tak było mi go żal, w końcu zginął z rąk dziewczyny, którą kochał... chciałam, żeby przeżył...
dla mnie Hensry byl cholernym poprancem-wcale mi go nie zal ani jego smierci.Ja od poczatku bardzo lubilam Trish i zaluje ze zginela-jej smierc chyba mnei najbardziej wkurzyla.Wogole jak tak mozna tyle lat udawac ze sie kogos kocha zeby potem go zabic?? wkurzyl mnie scenariusz a reszta byla przewidywalna.
true. jak można żałować Henry'ego? udawał, że kochał po to tylko, aby zabić osobę, której naprawdę na nim zależało
Dokładnie tak. Scena wybija się ponad cały kiepski serial. Ma dramaturgię i klimat.
Zgadzam się z przedmówcami najbardziej klimatyczną i zapadającą w pamięć była śmierć Chloe i Cala. Poza tym szkoda mi było szeryfa ojca głównej bohaterki.
Szkoda Wam Hanry'ego, ze zginal z rak kobiety, ktra kochal, a co w takim razie powiecie o Trish? Mi wlasnie jej bylo najbardziej szkoda.
no wlasnie ja tak samo!!! tylko widze ze twoj post jakos pozniej doszedl .Ale ciesze sie ogolnie ze komus tez bylo zal Trish-bo to ona moim zdaniem byla tutaj najbardziej fatalistyczna postacia i to jej smierc zapada w pamiec i ten wyraz twarzy..oszukana kobieta tuz przed smiercia. z rak kochanka.brrr!! straszne to bylo na mase ;//
powiem tak, zawsze żal mi było tych złych bohaterów i tyle, tak mi już
zostało. Nie mają wtedy szans na poprawę. I oczywiście nie napisałam
jeszcze o śmierci Cala i Chloe, ta śmierć była inna niż wszystkie w H.I.,
taka właśnie, jak już wcześniej napisano, klimatyczna...
Zgadzam się, że najbardziej spektakularna była smierć Cala i Chloe...i jeszcze to jak mówi "Nie możesz mnie mieć" hał romantik...smutna tez była śmierć Sullego...najlepszy przyjaciel wpycha ci nóż w plecy(dosłownie!!!)...a najbardziej krwawa to była śmierć tego gościa co został poćwiartowany i po kawałku przywiązany linkami i wrzucony do wody.Pomysłowe i obrzydliwe nie ma co...
jak dla mnie J.D. uwielbiałam tego kolesia! kurczę nooo! i chyba właśnie dlatego że go uwielbiałam jego śmierć była najbardziej szokująca. aczkolwiek, jak powiedział sam Dean, nakręcili kilka wersji jego śmierci ale stacja zdecydowała się na mniej radykalny obraz a szkoda :)
Oglądam serial online i jak właściwie zginął JD? Właśnie wyłączyłam odcinek, w którym zginął. Początkowo myślałam, że ktoś go trafił, ale skoro Henry miał całe ręce zakrwawione to wydaje mi się, że mogło być makabryczniej.
Dobra, edycja, bowiem skończyłam nad ranem cały serial. Jeżeli chodzi o pomysłowość to wydaje mi się to głupie kryterium, chociaż trzeba przyznać, że serialowy morderca musiałby się nieźle namęczyć przy niektórych zbrodniach, np. Ben przywiązany pod wodą do statku czy poćwiartowany pastor nawleczony kawałek po kawałku na linę, brr, jak to brzmi w ogóle. Z kolei np. śmierć wujka Marty'ego (rozłożył mnie na łopatki widok torsu zwisający bez dolnej części ciała z mostu) i Thomasa Wellingtona wyglądały jak typowe sceny z jakiejś masakry "piłą mechaniczną". Za to śmierć Bootha była IMO totalnie nieprzemyślana, bohaterowie z większymi ranami przeżywali dłużej, a on umarł po kilku minutach wykrwawiając się? o.O
A kogo mi było najbardziej szkoda? Co prawda wiedziałam już w połowie kto przeżyje, ale kibicowałam do samego końca Danny'emu - chyba moja ulubiona (męska) postać. Miałam też nadzieję, że scenarzyści ocalą Trish - jej śmierć była bardzo... podła? Była chyba pierwszą osobą, która się dowiedziała o zdradzie Henry'ego, no i kochała go bardzo, a tu takie coś... Z tego samego powodu nieco mi żal Sully'ego, jak już ktoś wyżej wspominał. Cal i Chloe też mogliby przeżyć, wziąć ten upragniony ślub i żyć długo i szczęśliwie, no szkoda. W każdym razie brawa dla Chloe - z dwojga złego chyba lepsza była jej śmierć niż poćwiartowanie przez psychopatę, co wydawało się nieuniknione, i ten jej tekst do Wakefielda (w oryginale bodajże brzmiący): "Nic z tego". Szkoda mi było Nikki, w sumie była miejscową, mogło jej to nie dotyczyć (nawet gdy przybywa do baru jest jeszcze nieświadoma zagrożenia), a i do ostatniej chwili zachowała zimną krew, jako jedyna inteligentna persona złapała od razu po wparowaniu Wakefielda do baru za broń i próbowała jej użyć przeciwko niemu (nie to co Trish, która śmiało mogła go wtedy zabić, ale wolała uciec do łazienki). Shane także wykazał się bohaterstwem, zresztą wszystkie sceny, gdy ktoś się poświęcał, by ratować innych mogę za takowe uznać. Rozbawiła mnie za to scena z właścicielką pensjonatu. No sory, wokół trwa w najlepsze krwawa jatka, a kobieta bez broni żwawym marszem rusza przed siebie "bo mnie to nie dotyczy, on nie rusza miejscowych", aż nie chciało mi się wierzyć, że nic jej nie zrobi. Dlatego, gdy ostatecznie zawisnęła nad barem nieco mnie to nawet rozbawiło; p. Okej, koniec eseju, gratulacje dla wszystkich, którym się to będzie chciało czytać ^^.
śmierć ojca Trishy, piękne to było jak mu głowę przecięło na pół :D plus za efekt ogólny Cal&Chloe <3
'Najciekawsza' Danny'ego i Shane'a. Oni przynajmniej walczyli. a nie.. Reszta tylko stała i czekała na śmierć. No i rzecz jasna Chloe i Cal'a. Piękne uczucie;)
Dokładnie. Dla mnie najbardziej szokująca była śmierć Danny'ego. Wiedziałem,że zginie ale miałem taką iskierkę nadziei,że może jednak uda mu się przeżyć.. Chyba dlatego,że to właśnie jego najbardziej polubiłem z całej tej ferajny.
Hah nie,po prostu był,że tak powiem,najbardziej ogarnięty z całej tej ekipy. Lubiłem jeszcze Sully'ego bo powiedział,że gra w Halo :P
Śmierć Cala i Chloe, wybijająca się dosyć z serialu. do tego śmierć Sully'ego, który chwile wcześnie zdecydował się zostać na wyspie, żeby ratować najlepszego przyjaciela, a niedługo potem ginie z jego ręki. No i zabicie Shane'a. Bohater nieco z boku, z innej społeczności, ciekawy charakter, który zdecydował się osłaniać "odwrót" pań. Śmierć trochę niepotrzebna, bo Trish nawiała z karabinem (nie mówiąc o tej idiotce co trzymała strzelbę pod barem.....). Mimo wszystko dosyć przegięta, bo rybak był sporej postury a Wakefield go łatwo załatwił (za łatwo na moje oko...)
W pamięci zapisała mi się śmierć Cala i Chloe ;-(. To właśnie ich, Sully'ego i takiego kolesia co w 11 lub 12 odc grał z Madison w karty było mi najbardziej szkoda :\.
Cal&Chloe, no i oczywiście Henrego jak mogli go uśmiercić? Abby nie mogła mu wybaczyć? Przecież on to wszystko dla niej robił :/
Cal i Chloe [*] <33
Właśnie obejrzałem 11 odcinek i się po prostu rozbeczałem jak Chloe tak patrzy na Wakefield'a i mówi "Nie możesz mnie mieć" i puszcza się poręczy.. Najlepsza scena z całego serialu...
Najtragiczniejsza chyba była jednak śmierć Trish.. w końcu koleś z którym chciała spędzić resztę swojego życia oszukiwał ją i zabił..
Więc..
1. Chloe ;(
2. Cal. ;(
3 Trish.
Najbardziej się wkurzyłam kiedy zginął Cal a Chloe popełniła samobójstwo, do końca miałam nadzieję, że chociaż ona przeżyje.
Śmierć Cala i Chloe mimo, że to moi ulubieni bohaterowie w tym serialu. Ta scena jakoś mną poruszyła i nie była byle jaką sceną z jakiegoś tandetnego horroru
Śmierć wuja głównego bohatera, bo pierwsza o której wszyscy się dowiedzieli. Wcześniej oczywiście był ten chłopak pod łodzią
Na samym początku, zanim jeszcze wypłynęli na wyspę. Szukali jednego faceta, który miał być gościem na przyjęciu a on tkwił pod łodzią
Najbardziej mnie zszokowało, że mała Madison przeżyła, szczerze życzyłem jej śmierci w męczarniach. Nie, nie jestem psychopatą. Z pokaźnego grona zabitych najbardziej zszokowała mnie śmierć mojego idola - Henrego. Plan miał niezły, tylko źle się za niego zabrał. Ja doprowadziłbym ten plan do perfekcji. Po prostu porwałbym Abby ze sobą i ją więził. Potem pojechałbym na wyspę i wszystkich wyciął. Wiem, jestem geniuszem zła.
Jak miło nie idzie przy temacie zrobić że to spoiler? Idzie sie na ciąć ale to szczegół
Szczegół, że w 2009 nie było tego ograniczenia i jeśli ktoś w tytule nie wpisał SPOILER to już ta zostało :P
Poza tym kiedy serial "leciał" w tv, to amerykańska stacja, która go nadawała robiła co tydzień głosowanie kto zginie w kolejnym odcinku, więc to chyba nie powinno nikogo dziwić, ze tu ludzie giną ;)
a skąd mam wiedziec że takowa stacja robiła takie głosowanie?!
I tak dziękuje za komentarz:)
dawno założony temat, ale jako że kiedyś się nie wypowiedziałem to teraz się wypowiem,oczywiście Chloe którą wręcz kochałem z tych postacie <3 i przy której śmierci miałem łzy w oczach ;( ;(,no i jeszcze Nikki, lubiłem ją. Ze śmierci najbardziej mi się chyba podobały Wellingtona i Richarda.