Wywiad z wampirem (2022)
Wywiad z wampirem: Sezon 2 Wywiad z wampirem sezon 2, odcinek 8
odcinek Wywiad z wampirem (2022)

Wywiad z wampirem | And That's the End of It. There's Nothing Else

7,6 29  ocen
7,6 10 1 29
Wywiad z wampirem
powrót do forum s2e8


na wstępie: cofam wszystko co napisałam złego o Lestacie. nie jest hipertoksyczny. to narracja Louis’ego i Armanda: they did him so dirty….


potrzebowałam kilka dni na przeprocesowanie finału i moich wszystkich emocji.
odcinek 5 sprawił że opadła mi szczęka. odcinek 7 posłał łkającą na podłogę a odcinek finałowy już kompletnie mnie rozłożył na łopatki.

to, co trzeba również koniecznie podkreślić na samym wstępie: Daniel Hart. całe show powinno zostać obsypane deszczem nagród w tym dla Harta za przepiękny soundtrack który jeszcze bardziej rozwala emocjonalnie człowieka niż sam serial. The Whole World Was Ready to Return oraz I Didn’t Know It Was A Gift to *chief kiss*

tak właśnie powinno się pisać kontynuacje serialu.
tak powinno się pisać finały sezonów.

sezon 2 rozpoczął się z naprawdę mocnym otwarciem i każdy kolejny odcinek był autentycznie lepszy od poprzedniego aż do momentu gdy finał w moim odczuciu jest wręcz perfekcyjną klamrą zamykającą ten rodział historii i jednocześnie otwiera możliwości na kontynuowanie innych.


ale wszystko po kolei:

scena szaleństwa Louis’ego po wydostaniu się z niewoli i knucie przez niego planu zemsty to kolejny argument ku temu dla którego powinni dać Andersonowi statuetkę Emmy i to z ucałowaniem ręki. w ogóle przez cały ten sezon Jacob nie robi nic innego jak daje wybitny popis aktorstwa.

czytałam komentarze gdzie dużo osób narzekało na to że tempo odcinka było za szybkie. rozumiem te zarzuty, ale trzeba brać pod uwagę fakt że to nie film tylko odcinek gdzie z góry mają narzucone ramy czasowe w których muszą się zmieścić i jak na moje zmieścili się ze wszystkim idealnie i nie widzę w tym żadnej szkody na historii. cała sekwencja zemsty Louis’ego na kowenie była super satysfakcjonująca ….a później jest tylko jeszcze lepiej.


jedna z moich najbardziej ulubionych rzeczy w IWTV jest ewolucja relacji Louisa i Daniela. generalnie mam słabość do bromance’ów i uwielbiam właśnie fakt jak widzimy na przestrzeni tych 2 sezonów jak Louis i Daniel nawiązują więź gdzie szczególnym najbardziej kluczowym momentem w ich relacji jest szokujące odkrycie że oboje padli ofiarą manipulacji ze strony Armanda i dzielą tą samą traumę. wcześniej Eric Bogosian w ogóle nie był mi znany, ale nie przeszkodziło mi to w zachwyceniu się nim jako wybór do roli Daniela Molloya. w filmie grał go Christian Slater który raczej z tego z tego co pamiętam nie miał zbyt wielkiego pola do popisu, w efekcie jego postać IMO jest mocno nijaka, marginalna. tym bardziej ubóstwiam Bogosiana za jego kreację Molloya: perfekcyjny jako grumpy and snarky mf.


kocham produkcje które zachowują idealny balans między dramatem i humorem i ten serial jest właśnie tego idealnym przykładem przy czym m.in. głównie Molloy zapewniał ten element humoru: jego one-linery nie jednokrotnie mnie rozwaliły na przestrzeni tych dwóch sezonów i w efekcie musiałam pauzować odcinek – tak bardzo się śmiałam.

ubóstwiam mimikę, gestykulację, the delivery jego kwestii – całą kreację Bogosiana jako Molloy’a. uwielbiam to jak był przerażony na początku swojego pobytu w Dubaju, ale później w pewnym momencie za cel postawił sobie, że wyrwie Louis’ego z tego toksycznego małżeństwa z Armandem.

Molloy to w ogóle prawdziwy MVP tego serialu i the world's biggest Loustat shipper xD uwielbiam jak po tym jak oficjalnie wywiad się zakończył, Armand wypalił że Lestat naprawdę kochał Louis’ego, że teraz może to w końcu powiedzieć.. to spojrzenie jakie Daniel rzucił Louis’emu w tamtym momencie gdy sam w rękach trzymał najpotężniejszego asa w rękawie aka ich papiery rozwodowe xD


nie zliczę ile razy wracałam do sceny gdzie Molloy demaskuje przed Louis’m największe kłamstwo i zdradę Armanda robiąc to w sposób absolutnie obłędny. wszystko w tej scenie jest genialne począwszy od samego idealnego tła muzycznego: proste nuty pianina budujące perfekcyjnie napięcie.
kocham to jak Molloy rozpoczął detonowanie tej potężnej bomby małymi kroczkami, od pozornie nieszkodliwych zwyczajnych follow up questions. uwielbiam tą rosnącą konfuzję malującą się na twarzy Louis i jednocześnie czujność na twarzy Armanda szczególnie gdy padło pytanie o liczbę żołnierzy jaką Lestat zmanipulował naraz nawiązując do przeszłości Louis i Lestata w Nowym Orelanie. bardzo kluczowe pytanie demaskujące kłamstwo Armanda.
no ubóstwiam tą scenę, każdą jej sekundę. ten moment gdy Daniel zaczyna czytać na głos uwagi zapisane na marginesie scenariusza sztuki odkrywając przed Louis’em prawdę że Amrand od początku to mastermind całego procesu , ch__ który zaplanował zabójstwo Claudii i tym samym fakt że to nie Armand go uratował tylko Lestat.


przyznam, że mam obsesje na punkcie tego jak Bogosian jako Daniel Molloy wypowiada poniższe słowa:

„He didn’t witness the play. He directed the play!”
“Where does the bullshit start, Armand, Amadeo, Arun? You were supposed to die with Claudia. He didn’t save you, Lestat did!”.

trzeba przyznać że Molloy musi mieć jaja jak stodoła demaskując w taki sposób Armanda kiedy ten siedzi tuż obok niego. jeszcze ten uśmieszek i „gotcha!” look jaki mu posłał gdy Louis gniewnie wyszedł z pokoju. ;)

swoją drogą to oczywiste od samego początku że to Lestat go uratował a nie Armand. Lestat w życiu nie przyglądałby się bezczynnie jak mordują miłość jego życia.…nie wierzę, że Louis na serio uwierzył w ten bullshit Armanda. i tak samo jak Anderson, wierzę w to że gdyby Lestat miał więcej siły to uratowałby również i Claudię.

to, co absolutnie mnie rozwala to fakt że Louis związał się z Armandem wyłącznie na złość Lestatowi, aby go ukarać i w efekcie na 77 lat – prawie 80(!!!) - utknął w nie dość tego że w małżeństwie bez miłości , to z niemożebnie nudnym toksycznym manipulantem i kłamcą który wynosi gaslighting w związku na kompletnie nowy poziom. można sobie tylko wyobrazić ogrom przerażenia, wściekłości i poczucie zdrady Louis’ego na odkrycie że nie tylko spędził te wszystkie lata z kimś kogo nie kocha, mało tego – z kimś kto zaplanował z sukcesem śmierć córki/siostry –słowem, jego rodziny.

zakładam się że gdy Louis wychodził z tych katakumb razem z Armandem i opuszczali Francję, był przekonany iż Lestat po jakimś czasie sam ponownie pojawi się w jego życiu i wtedy on będzie mógł spokojnie z nim odejść i rzucić w cholerę nudnego Armanda aka „the world's beige-est pillow”.
ale tak się nie stało. więc próbował wziąć sprawy we własne ręce i zachęcić Lestata bezczelną prowokacją i obelgą, bo taka sama strategia kiedyś zadziałała na niego bezbłędnie. ;)



jednak definitywnie największy highlight całego tego finałowego odcinka to ponowne spotkanie Louis’ego i Lestata we współczesnym Nowym Orleanie – hands f__ down. po dziś dzień jestem emocjonalnie rozbita po tej scenie i pewnie jeszcze długo będę.
ten serial ma wszystko: wybitnych scenarzystów, reżyserów, obsadę – zarówno pierwszo-, jak i drugoplanową - i soundtrack. ale to, co IMO jest głównym filarem całego tego serialu to chemia między Samem Reidem oraz Jacobem Andersonem.
w tej scenie dali z siebie absolutnie wszystko i się opłaciło, bo emocjonalnie mnie rozj____ kompletnie. ta scena to kolejne świadectwo ich absurdalnej, niesamowitej chemii, off the f___ charts.

kocham KAŻDĄ sekundę tej sceny. fakt że gdy Louis wszedł do domu Lestata, Lestat wiedział że to on przekroczył próg drzwi ale kompletnie się z tym nie zdradził. wyglądał absolutnie rozbrajająco w swoim starym szlafroku który pamiętał lepsze czasy i jeszcze trzymając swój emotional suport piano plank wood…
jak wyżej wspomniałam, ubóstwiam ten serial za to że stanowi idealny balans między dramatem i humorem: ranking tekstów które najbardziej mnie rozbawiły w tym finałowym odcinku:

3. Meow Louis’ego w chwili jego szaleństwa
2. Gremlin aka Armand w katakumbach
1. Siri, pause

to było tak nieoczekiwane usłyszeć takie zdanie z ust Lestata - głośno zaczęłam się śmiać. i to jedyny moment jaki mnie rozbawił w tej konkretnej scenie, bo cała reszta sprawiła że rozpłynęłam się we łzach.
ten moment gdy Louis przyznał że traktował swój wampiryzm jako przekleństwo a nie dar jak powinien postrzegać od samego początku… to jak przeprosił go za to że z premedytacją uprzykrzał mu ich wspólne życie karząc go za to „przekleństwo” i teraz przyjechał aby podziękować mu za to że obdarzył go tym darem…to zdumienie na twarzy Lestata jakby nie miał pojęcia, jak poradzić sobie z emocjonalnym ekshibicjonizmem Louisa…

….. to, że Lestat pamiętał dokładnie datę – co do minuty , 8 września 1973 , g. 11:03 w Nowym Orleanie – gdy Armand skontaktował się z nim aby mu przekazać że Louis sposób w jaki Lestatowi załamał się głos --- „did you hurt yourself?”.

mój boże , moje serce…

Lestat od dekad musiał umierać z niepokoju gdy Armand przekazywał mu te wieści, tym bardziej mając tą świadomość że w rodzinie Louis’ego występuje historia chorób psychicznych: to, co musiało mu przyjść na myśl jako pierwsze w tamtej chwili to jego brat Paul i jego samobójcza śmierć. nadal rozdziera mi się serce na wspomnienie tego jako w 2x05 Lestat naciska na Armanda aby przekazał Louis’emu że go kocha jako forma desperackiej próby pocieszenia go i odwiedzenia od jakkolwiek samookaleczenia.

w momencie w którym Lestat jako pierwszy wspomniał Claudię , to jak nie może jej wyrzucić ze swojej głowy, inicjując to wspólne bolesne artykułowanie swojego bólu i poczucia winy po stracie Claudii, serce się ściska tym bardziej że w tej interakcji tak pięknie zagranej przez Sama i Jacoba można czuć przelewający się autentyczny ból złamanego serca Anny Rice po stracie jej córeczki.


a ten moment gdy Louis przytulił Lestata, te wszystkie emocje malujące się na twarzach ich obu….

ktoś gdzieś podsumował tą scenę: „try not to cry challenge level impossible” i podpisuje się pod tym obiema rękami.

Louis płacze, Lestat płacze, ja płacze… nawet nie zauważyłam w którym momencie moja twarz zrobiła się mokra od łez. absolutnie przepiękna, porażająca scena: dwoje pokiereszowanych emocjonalnie, pogrążonych w żałobie rodziców z ciążącym poczuciem winy. to ujęcie gdy widzimy całe ich sylwetki w oddaleniu , jak się obejmują, w ciemnym pokoju – od razu co przyszło na myśl to to że wygląda jak piękny, nostalgiczny obraz.

na zewnątrz szaleje huragan, ale w tym ciemnym obskurnym pokoju ta dwójka po dziesięcioleciach rozłąki odnalazła w sobie nawzajem ukojenie.. to jak Louis całuje Lestata w skroń i szepcze do niego coś czego nie słyszymy…

boże, co ta scena ze mną zrobiła ..

szczerze zachwyca mnie ten narracyjny zabieg pozwalający Lestatowi i Louis’emu zakończyć ich spotkanie w momencie prywatności od widza, fakt że jesteśmy wyłączeni z tej intymnej chwili między nimi. Louis odsłonił tak wiele przed Danielem i wszystkimi innymi (przyszłymi czytelnikami książki, widzami serialu): jest to idealny moment, w którym w końcu zyskuje on prywatność z pełnym zaufaniem do siebie (i Lestata).
jedna z najbardziej romantycznych, intymnych i emocjonalnych scen przedstawiająca ponowne spotkanie w historii tv.


jeżeli Sam Reid i Jacob Anderson nie zostaną obsypani statuetkami szczególnie po tej scenie... oj, będę na serio strajkować. włożyli w tą scenę tyle serca, tyle chemii - wyłożyli wszystkie aktorskie karty na stół tak bardzo że po tej scenie ja też potrzebuję aby ktoś mnie przytulił lol.




wiem że największe rozczarowanie jeżeli chodzi o finał wzbudził fakt iż przemiana Molloya w wampira odbyła się offscreen ale ja uważam że przecież skoro serial zostaje przedłużony o 3 sezon to można spokojnie spodziewać się tego, że dokładne kulisy zostaną przedstawione w kolejnym sezonie.

to był genialny finał, po prostu niewypowiedzianie doskonały. wiadomo od samego początku, że to zawsze miało się zakończyć publikacją książki ale to jak to zrealizowali wyszło idealnie. oglądanie Daniela udzielającego wywiadu było ekscytujące. oczywiście że egzystencja jako wampir przychodzi mu z taką łatwością. jest takim pewnym siebie wampirem – teraz naprawdę ma nowe życie kiedy nie wisi mu nad głową gilotyna jaką był Parkinson. podobało mi się to jak Jacob w segmencie BTS powiedział, że Molloy jest jak irytujący młodszy brat dla Louis’ego. na serio uwielbiam ewolucję ich relacji.

to jak kończy się cały ten sezon – ten konkretny rozdział historii – zostawił Louis’ego w idealnym miejscu. nie mam aż tak wyczulonego ucha jeżeli chodzi o akcenty wiec nie wyłapałam od razu że w scenie gdy powraca do Nowego Orleanu po ponad stu latach, w taksówce w rozmowie z kierowcą Louis znowu mówi swoim naturalnym kreolskim akcentem co podkreśla fakt że przez te wszystkie lata się wypierał tego kim jest, swojego prawdziwego jestestwa i ten powrót do rodzinnego miasta jest tym potrzebnym mu triggerem, pozytywnym.

idealną klamrą zamykającą rozdział jaki stanowi ten sezon jest niewątpliwie fakt iż Louis w końcu zaakceptował swój wampiryzm i zrozumiał że to dar a nie przekleństwem. słowa Louis – „I'm companion enough for myself" też są kluczowe dla zakończenia tej podróży. nie potrzebuje on faceta czy kogokolwiek innego aby czuć się kompletnym.
a ostatnie minuty odcinka gdy telepatycznie łączy się ze wszystkimi wampirami to powrót Louis The Pimp - prawdziwa wisienka na torcie.

oczywiście gdy zauważyłam memento w postaci portretu Paula na ścianie oraz żółtą sukienkę Claudii w której zginęła nie mogło się to skończyć inaczej niż kolejnymi łzami.

w półroczu 2024 roku nieważne czego nie obejrzę w kolejnych miesiącach Interview with the Vampire sezon 2 miażdży wszystko i jest dla mnie na pierwszym miejscu w TOP najlepszych seriali. nie może być inaczej jeżeli serial pozostawia mnie do aż takiego stopnia emocjonalnego rozbicia.
muszę dodać jeszcze jedną rzecz , mając już teraz za sobą drugi sezon: mam ogromną bekę z tych wszystkich rasistów z ogromnym bólem dupy którzy od razu odrzucili ten serial i zaczęli go gnoić zanim go w ogóle uczciwie obejrzeli bo Anderson jest czarny. moim zdaniem akurat taka zmienia wpływająca również na znaczenie daru jakim jest wampiryzm jest zmianą na lepsze bo ma o wiele więcej sensu niż to co jest w oryginalnym źródle. po tym popisie spektakularnego aktorstwa w wykonaniu Andersona na przestrzeni łącznie 15 odcinków nie powinno być absolutnie żadnych wątpliwości dlaczego to akurat on został wybrany do tej roli. zresztą Anderson jako Louis to ilustracja hit the jackpot tak samo jak Sam Reid jako Lestat który urodził się do tej roli. a patrząc na ich niedorzeczną niesamowitą ekranową chemię : jackpot totalny. mam szczerą nadzieję że osoba odpowiedzialna za casting otrzymała tłustą premię.

jaram się w cholerę faktem że serial został przedłużony o 3 sezon. nie mogę się doczekać aby poznać historię Lestata. nie mogę przestać się zachwycać tym, że po raz pierwszy mieliśmy okazję poznać prawdziwego Lestata, nie przez pryzmat perspektywy Louis’ego i Armanda. chcę zobaczyć tego więcej. nie mogę się doczekać aby poznać jego genezę, zobaczyć postać Louis’ego oczami Lestata – jego punkt widzenia na historię przedstawioną w dwóch poprzednich sezonach. nie czytałam książek, nie ma pojęcia jak dużo jest Louisa w oryginalnym źródle – jak dużo powinnam się go spodziewać w sezonie 3…?

to, czego jestem BARDZO ciekawa i podekscytowana to aspekt muzyczny jako że z tego co czytałam to będzie sezon pod znakiem Lestat The Rockstar. generalnie najbardziej mnie ekscytuje sam fakt że będzie znacznie więcej Sama Reida – front and central. nie jestem pewna czy będę w stanie kiedykolwiek mentalnie przygotować się jakkolwiek na wybitny spektakularny popis aktorstwa Sama Reida jako Lestat.


jeżeli pojawia się w moim życiu serial który kradnie moje serducho w całości potrafię bardzo długo się po nim otrząsać, i szczerze nie mam ochoty wyjść z tego otępienia pt. "co mam zrobić teraz ze swoim życiem?".
zaczęłam leczyć klina klinem i zaczęłam oglądać cały serial od początku (pomijając pewne sceny bo nigdy więcej tak samo na niej nie spojrzę jak wcześniej po S2).
pewnie sięgnę po książki, ale raczej zacznę od II tomu.


i jakby nie było, tak czy inaczej: dla mnie ten serial jest najlepszą wersją Interview with the Vampire. amen.

isobel

Hej! Mam krótkie pytanie: Czy wiadomo, kiedy na AMC będzie emitowany sezon trzeci?