Uważam, że kompletnie zniszczono wizerunek tej postaci. Osoba Palacza była wręcz
genialna natomiast odcinek w którym "ginie" z rąk snajpera był niezwykle(dziwnie
zabrzmi*nie potrafię tego lepiej ująć) wzruszający. Wiadomo - morderca na ogromną skalę,
lecz w 4 i 5 sezonie daje znać o sobie zachodząca w nim przemiana i dramat w sercu jaki w
sobie krył przez lata. Scena gdy leżący w kałuży krwi, ostatkiem sił sięga po zdjęcie na
którym jest nastoletni Mulder i jego siostra wywołała u mnie wzruszenie. Następnie ta
reakcja Muldera na wieść o jego śmierci... Genialna postać, historia i świetne zakończenie.
Niestety nie do końca zakończenie, bo ktoś musiał się zabawić scenariuszem i zrobić z
genialnej-tragicznej postaci terminatora...
Zniszczono świetną postać w następnych sezonach wraz z jego niekończącym
"powracaniem" zza grobu oraz przeistaczaniu go z mordercy posiadającego wspomnienia i
marzenia w jeszcze większego sku*****a któremu nie zależy na niczym. Porównywanie go
do "diabła" z ust innych szumowin, ostatnie słowa skierowane do syna itp.... Chciałem go
zapamiętać takiego jakim był do 5 sezonu. Tyle. Musiałem się z tym podzielić. Sorka za smęty ;p