Dla mnie Xfiles to jeden z ulubionych seriali. Nie jest genialny, bo powstały 2 sezony, które kompletnie mi nie pasują, a wszystko wieńczy ostatni odcinek, który w moim odczuciu psuje klimat. Widać, że autorzy siłowali się na jakieś zakończenie, ale im ono niezbyt wyszło, więc postanowili, że nie dopowiedzą wszystkiego. Moze to i dobrze, choć jeśli porównamy to z klimatem 1-2-3 sezonu, to czuć trochę rozczarowanie.
Co mi się w nim podobało?
1) tematyka.
jeszcze dziś próżno szukać tajemniczych seriali z klimatem. Jasne powstało ich wiele, ale jeśli wrócimy do roku 1993, gdy w telewizji szalały tandety bez klimatu, to pojawienie się na tvp2 (nie jestem pewien, ale chyba wieczorami właśnie ta stacja puszczała xfiles) serialu owianego taką aurą tajemniczości, a do tego sugerującego, że choć część z tych rzeczy mogła przytrafić się naprawdę wzbudziło respekt w wielu. A co mogli pomyśleć nastolatkowie, których serial to fascynował tematyką, to przerażał napięciem.
2) aktorzy.
Może teraz patrzymy na to inaczej, ale wtedy, gdy ich poznawaliśmy od razu się z nimi utożsamialiśmy. któż nie zastanawiał się czy Scully w koncu nie wyda Muldera agencji. któż nie zastanawiał się czy Skinner nie będzie stawał na drodze do poznania prawdy. Postać Palacza, Deep Throata, Kryceka, potem dziadków z Syndykatu, rodzina Scully, Muldera, nawet kosmici, wszyscy odgrywali swoje role wyjątkowo przekonująco
3) fabuła.
Oglądając pierwszy raz zastanawialiśmy się nad zakończeniem. Zastanawialiśmy się, czy każdy odcinek jest częścią całości i czy będzie mieć znaczenie na końcu. Dopiero potem okazywało się, które z odcinków zarysowują fabułę. A w rzeczywistości odsłaniały niewielki fragmencik całości, którą widz sam sobie musiał złożyć.
4) Klimat.
Każdy niemal odcinek (poza kilkoma oryginalnymi i nie powiązanymi z całością) miał swój tajemniczy mroczny klimat. Dziś oglądając po raz kolejny można go tak bardzo nie czuć, ale ~15 lat temu, w dobie "słabych efektów specjalnych" umiejętne operowanie mrokiem, cieniem, muzyką, dźwiękami, sprawiało, że 45 minut siedzieliśmy w napięciu. A gdy na końcu okazywało się, że przeciwnik nie został pokonany, automatycznie zastanawialiśmy się, czy twórcy nie powrócą do tematu za jakiś czas. Najwspanialsze było to, że ów klimat nie musiał być potęgowany drastycznymi scenami śmierci. wszystko odbywało się w domyśle widza.
Osobiście trudno mi przyjąć, że są tutaj jeszcze osoby, które nie widziały serialu. Jeśli ktoś się znajdzie, to niech nie traci czasu i nadrabia zaległości. Mimo że z każdym kolejnym sezonem XFiles słabł, to jest wart obejrzenia. Jeszcze dziś mimo wielokrotnego obejrzenia powracam do pierwszych odcinków, gdy Mulder i Scully "docierają się", gdy Scully przeżywa doświadczenia których nie potrafi pojąć, a Mulder zabiera ją w podróż po niewytłumaczalnych zjawiskach. Kiedy już obejrzy się fantastyczne sezony 1-5 nastaną wiele wyjaśniające sezony 6-9. I mimo że ostatnie 2-3 nie są już tak wyjątkowe klimatycznie jak te pierwsze, to po obejrzeniu całości będzie się chciało obejrzeć je wszystkie raz jeszcze, by odkryć drobne szczegóły i fakty, które umknęły nam za pierwszym razem
Wg mnie podane przez Ciebie argumenty przemawiają jak najbardziej za tym, aby sądzić, że ten serial jest genialny. Zresztą trochę sobie zaprzeczyłeś w tej wypowiedzi najpierw delikatnie krytykując a potem twaorząc obszerny tekst na temat zalet.
Nie ma nic idealnego, ten serial i tak się broni każdym aspektem, jakiekolwiek wady by nie wymienić, a nie ma ich wiele.
napisałem, że nie jest genialny, gdyż powstały 2 ostatnie sezony, które psują przyjemny efekt całości. mogę się rozpisać jeśli to miały by być argumenty popierające moją tezę. czemu nie podobają mi się 2 ostatnie sezony? Ponieważ odniosłem wrażenie, że mulderowi już się nie chciało, a scenarzyści silili się i im nie wyszło.
Pierwszy sezon był tajemniczy. 1 odcinek wspaniały, bo pokazywał początki współpracy, próby zarażenia przez muldera Scully jego paranormalnym hobby. odcinek o porwaniach jako pierwszy. czy mogło być lepiej?
a potem rozwijanie tematyki. 2,3,4,5,6 sezon. wszystkie i tak łączą się wątkiem głownym.
a od 7 zaczyna się coś psuć. nie obserwujemy perypetii 2 agentów tylko jakieś dziwne przygody, które nie mają klimatu.
w 2 ostatnich sezonach dochodzą nowi agenci. gdyby były to losy 2 obcych osób, to przymknąłbym na to oko. ale niestety okazuje się, że doggett coś czuje do muldera, nagle jemu tez porwali dziecko, itp itd. czuć, że to wszystko jest naciągane. Do tego w każdym odcinku muzyczka i łzy któregoś z aktorów. TO NIE MELODRAMAT. Brakowało mi Syndykatu dziadków, brakowało mi odcinków z Krycekiem, Palaczem, trójką friendów Muldera. Brakowało mi tajemniczości. W zamian dostawałem fantastykę popularną, a nie naukową, która ocierała się o jakieś tam prawdopodobieństwo zainstnienia takiego zdarzenia. No i sąd nad Mulderem. odcinek, którego zapomnieć chciałbym ale nie mogę. nie wyjaśnił nic, przypomniał prawie wszystko. kończy się nijako. Chyba dlatego w ten sposób, że tworcy mieli nadzieję na kolejny "ostatni" sezon albo kilka pełnometrażowych filmów.
Xfiles za 6-7 sezonów miałby u mnie 9/10, a tak za całokształt ma 8/10, co złym wynikiem nie jest. uwierz lub nie, ale cały czas mam odcinki na kompie i czasami powracam po raz kolejny do 1 sezonu i przypominam sobie tamten tajemniczy klimat początku znajomości M&S. i nawet jesli te odcinki znam na pamięć i często odpuszczam te nie związane z wątkiem głównym, to ciągle mnie on bawi
Rozumiem że możesz być rozczarowany...każdy ma jakieś oczekiwania ale...
Moim zdaniem serial zasłużył sobie na to by nazywać go genialnym... chociażby za to że pozostaje w naszej pamięci pomimo tego że od jego zakończenia minęło już trochę lat.... i wciąż zyskuje nowych fanów
Końcówka serialu wyszła jaka wyszła...ale przeważa zdecydowana ilość wspaniałych odcinków za które spokojnie dałam 10/10 i dałabym więcej gdyby tylko była taka możliwość ;P