10 sezon jest taki jaki powinien być i takiego się właśnie spodziewałem. To kwintesencja całej serii "Z archiwum X". Ostatni odcinek 10 sezonu aż prosi się o ciąg dalszy.
Rzeczywiście ostatni odcinek prosi się o kontynuację, bo to w stylu archiwum zostawić niedosyt. Ale " świetny' to duża przesada. Pozwolę sobie krótko napisać co myślę o poszczególnych odcinkach. Odc.1 sztywność telenoweli z szybkością videoklipu (2 w1?). O migawkach z wiadomości już pisałem wcześniej. Odc.2 niezły, początek jak ze starego "Archiwum". Gdyby nie żart z gejem i końcówka jakby z "X Mena". Odc.3 (dno i wodorosty) Widziałem starych seriach odcinki z przymrużeniem oka. Ale to była parodia. Uśmiechnąłem się tylko raz. Poza tym czułem zażenowanie i zdziwienie. Odc 4 najlepszy dobre stare "Archiwum". Odc 5 gdyby nie motyw z czołówki to miałem wrażenie że oglądam inny serial. Odc. 6 bardzo dobry ale jest kilka zgrzytów: scena jak Scully zmienia się w obcego (cholera co to było!?) Sceny w szpitalu (lubię filmy katastroficzne ale to inny gatunek). Młodzi agenci (po co oni i dla kogo). Podsumowując na sześć odcinków nie mam zastrzeżeń do jednego. Więc ten sezon jest mówiąc delikatnie TAKI SOBIE.
Jeśli chodzi o zamianę Scully w kosmitę, też zadawałam sobie pytanie WTF?! Naprawdę musiało to mieć subtelność Rewolucji Październikowej? A tych młodych agentów to mam nadzieję, że UFO z Syndykatem porwało na wieczne testy;)