No dobra. Wieszamy tu psy na nowym sezonie ale muszę uczciwie przyznać, że
to pierwszy odcinek, który się dało obejrzeć. Wniosek - powinni sobie odpuścić
tę całą poronioną mitologię i robić całościowe odcinki. Kamera też przestała
latać jak głupia, szalony montażysta z ADHD wziął sobie wolne i jest to skręcone
przyjemnie. Poza tym, kto z nas nie grał w młodości w wisielca niech pierwszy
rzuci kamieniem :)
Kto wieszał ten wieszał ;)
Odcinek świetny pod każdym względem. Absolutny klasyk XF. Historia podobna do bardzo słabego "Fight Club" z 7 sezonu, ale tu perełką była Karin Konoval (pani Peacock z kultowego odcinka "Home"), która pokazała klasę aktorską. Poza tym, było ciemno, było trochę strasznie i było trochę śmiesznie. Carter ewidentnie pogubił się w mytharcu dawno temu, ale nie zapomniał jak się piszę świetne standalone'y. Nigdy też nie zawiódł w prowadzeniu głównych postaci. Przewrotność związku Scully i Muldera jest bardzo prawdziwa. Nie ukrywajmy, że Mulder może jak na swój wiek świetnie wygląda, ale nigdy nie był idealnym partnerem do życia. Widać, że oni mają ten temat już 100 razy przewałkowany i widać jak swobodnie i uczciwie rozmawiają o swoim związku. Jest to na pewno jedna z najpiękniej napisanych historii miłosnych w telewizji, no na pewno mój nr 1 :)