Być może to tylko moje wrażenie ale X-files 10.0 to zabawa formą, treścią i samą legendą serialu w 100.1%
Każdy odcinek jest robiony na inne kopyto; ewidentnie widać jak Duchovny i Anderson powstrzymują parsknięcia śmiechem, ale też zwyczajnie dobrze się bawią.
Czy będzie więcej niż 6 odcinków - liczę iż tak. Szczególnie że Palacz chwilowo dostał łącznie 45 sekund a to zdecydowanie za mało:)
Tylko jeszcze, żeby ten misz-masz coś sensownego wnosił... A tak, jak dotąd mogę uznać za udany (choć też nieco naciągany- jak chociażby Kim Manners na nagrobku)- odc 3. Cała reszta to nie wiem właściwie ani o czym ani po co...:P Watki zaczynają się i.. urywają, rozmowy o dupie Maryny- chyba tylko po to żeby coś powiedzieć. Ech....
To urywanie wątków i brak spójności,chaos - może to jest analogiczna sytuacja do procesu twórczego projektowania najpiękniejszego samochodu świata na podstawie opinii 10 tys kierowców. :) Nie ma mowy żeby to było spójne - każdy odcinek jest specjalnym prezentem dla innego typu widza, plus IMO dla samych aktorów. Przedostatni odcinek - jest absurdalny, zakręcony jak filmy Lyncha a przy tym genialny.