Zanim jeszcze pojawił się pierwszy odcinek nowej serii przygód naszych bohaterów, zastanawiałem się, czy to możliwe, by dawna fascynacja serią, na której odcinki wiele lat temu czekało się z wypiekami na twarzy, pojawiła się z nową siłą i ponownie mną zawładnęła. Szczerze powiedziawszy byłem pełen obaw i czułem, że tak się jednak nie ma prawa stać. Niestety nie myliłem się. Nawet nie chodzi o to, że wszystko jest jakieś inne - bo przecież nie mogło być takie samo - że główne postacie mają już swoje lata, że nic szczególnie nowego oprócz lepszych efektów specjalnych się nie pojawi. Chodzi raczej o to, że czasem coś się kończy, coś gaśnie i... tyle. Nic z tym nie można zrobić. Nie da się tego reanimować. Osoby po raz pierwszy stykające się z tą serią, zapewne „nie dźwigają takiego bagażu” i patrzą w ekran "świeżym" spojrzeniem. Dawne „Z Archiwum X” na zawsze pozostanie w moim sercu i z przyjemnością - zwłaszcza do pierwszych serii, które darzę ogromnym sentymentem - chętnie będę powracał. Iskra wykrzesana przez nową produkcję, jednak nie wznieciła ognia. Oglądam ją raczej beznamiętnie, nawet jej nie oceniając. Po prostu jest. Jedyne co mnie ciekawi, to czy powstaną dalsze odcinki, czy serial się utrzyma. A przecież utrzymać go mogą w pierwszej kolejności właśnie widzowie:)