Wstępnie mogę powiedzieć, że telenowela mi się podoba. Zwykle wystarczą mi dwa odcinki, żeby wiedzieć czy mnie wciągnie. Na początku mi się nie podobał motyw, że przybrana matka chłopca będzie z jego biologicznym ojcem, ale na razie adopcyjny ojciec wychodzi na totalnego egoistę. On nie tyle martwi się o syna, że będzie dla niego traumą fakt, że jest adoptowany, tylko że straci tego syna. Swoim zachowaniem właśnie tego syna odsunie. Inną kwestią jest, że Pedro nie wiedział, że miał syna i w życiu by go nie oddał do adopcji, więc nie wiem jak to wygląda prawnie, ale według mojej oceny mógłby walczyć w sądzie, może nie o oddanie mu syna, bo pewnie by sąd wziął pod uwagę, że jednak tyle lat był w rodzinie adopcyjnej, ale na pewno pozwolił by na ich kontakt. Poza tym dla mnie totalną głupotą nie jest mówienie dziecku prawdy, bo kiedyś ono dorośnie i będzie się interesować swoją chorobą i dojdzie do wniosku, że dla niego dawcą mógł być tylko biologiczny ojciec i wtedy dopiero może przeżyć szok.