8/10 Kolejny serial na poziomie spraw Poirot'a.
zgadzam się przyjemnie się ogląda w ostatnim odcinku czarny charakter grał polski aktor Jacek Koman ;-)
wiem:) zauważyłam. oczywiście jak najszybciej załadowałam info na filmwebie. tej w twarzy nie da się zapomnieć;)
Niestety, ale ten serial to przestylizowany, nudny gniot. Typowy przerost formy nad treścią. Twórcy tak bardzo starali się oddać realia epoki w każdym najdrobniejszym detalu, że zapomnieli o fabule. Kostiumy miss Fisher (i pozostałych postaci) w każdej scenie są perfekcyjne, tak samo fryzury i makijaże - szkopuł jednak w tym, że aktorka wygląda w nich jak przebrana, a nie ubrana. Wieje sztucznością i brakuje scenariusza - a to dwa grzechy główne, które dyskwalifikują każdą produkcję... A na domiar złego główna bohaterka to wiecznie skwaszona, nadęta i irytująca postać, której nijak nie da się lubić.
hmm. szanuję Twoją opinię. Choć ja odniosłam nieco inne wrażenie. Główna bohaterka ciągle zmaga się ze wspomnieniami z wojny. Widać, że sobie z tym nie poradziła. Na wojnie straciła siostrę i ciężko jest jej trudno z tym pogodzić. Pod maską wyzwolonej kobiety robi wszystko, żeby wszelkie kontakty z facetami były tylko przelotne. Nie chce się z nikim wiązać. Widać, że między nią a Robinsem dzieje się jakaś chemia. Zagadki kryminalne są na poziomie historii Agaty Christie. Rozwiązywane są one dzięki sprytowi i bezczelności głównej bohaterki. Lubie seriale/filmy, które pokazują wyemancypowane kobiety. Dlatego np. uwielbiam Good wife. :)
Pozdrawiam
"Zagadki kryminalne są na poziomie historii Agaty Christie."
Moim zdaniem są stylizowane na Agatę Christie, ale brakuje im tego wdzieku i polotu jakie mają powiesci Christie. Niestety "Zagadki Miss Fisher" jawią mi sie dzieki temu jako słaba podróbka. A jak wiadomo "prawie" robi wielką róznicę...
"Lubie seriale/filmy, które pokazują wyemancypowane kobiety. Dlatego np. uwielbiam Good wife. :)"
Polecam seriale "Mildred Pierce" i "Mad Men" :)
Ciekawe, jak różne wrażenia można odnieść odnośnie tego samego filmu i postaci. Ja uwielbiam realia epoki i stroje Ms. Fisher. Co więcej, na mnie robi ona wrażenie osoby bardzo pewnej siebie, ale przy tym życzliwej innym i o szerokich horyzontach. Serial oceniam jako nader udany.
Jak to na wojnie straciła siostrę? W jednym z odcinków przypomniała sobie - poszły bez zgody rodziców do cyrku, Phryne zapatrzyła się na sztuczkę magika, jej młodsza siostra i tyle ją widziano. Nawet nie znaleziono ciała, a podejrzany o morderstwo nie chciał rozmawiać z nią. Tak więc do traumy związanej ze stratą siostry dochodzi poczucie winy.
Mnie osobiście bardzo podobają się bohaterowie, zabawnie dialogi, intrygi. Pozornie może się wydawać, że sposób bycia czy reakcje głównej bohaterki nie pasują do epoki, ale mnóstwo takich kobiet w różnych epokach można znaleźć, a szczególnie w latch 20. - w powojennych czasach emancypacji, szczególnie jeśli miały kasę - wtedy też inaczej patrzono na takie kobiety.
Przyjemnie się ogląda bo czasy te co trzeba, doskonała charakteryzacja i stroje; drażni jednak zbyt współczesny sposób bycia czy reakcje, nadto niepasujące do tamtej epoki. Tutaj zgadzam się z sever. Obawiam się, że każdemu byłoby ciężko stworzyć coś na miarę ideału jakim była seria z Poirotem - nie dość, że absolutnie genialny bohater zagrany przez wybitnego aktora, to jeszcze cała ekipa dbała o wierność realiom, nawet w przypadku wyemancypowanych kobiet co u Fisherówny wypada nienaturalnie ;)
mnie denerwuje główna aktorka, raz zachwanie,sztuczność; dwa wyglad-strasznie ja postarzaja czarne wlosy, poza tym momentami odcinek się dłuży... podzielam zdanie sever, jednak ponieważ nie ma dużo takich seriali oceniam go na 8/10
Serial wydaje mi się być dobry (dopiero dwa odcinki), ale nie zauważyłam, żeby brakowało mu lekkości jak to stwierdził sever. Lekki, przyjemny jeżeli ktoś chce można przy nim trochę pomyśleć. Pomimo to, powieści Agathy Christie maja trochę bardziej zawiłe rozwiązania zagadek. Chodzi mi o to, że sprawcę jest trudniej zdemaskować.