W ciągu ostatnich trzech dni obejrzałem po raz drugi ostatnie dwa sezony Lost i oświeciło mnie bardziej w pewnych kwestiach. Co ciekawe, serial był dla mnie równie interesujący, zwłaszcza piąty sezon, bo szósty jeszcze niedawno przeżywałem. Poniżej przedstawię mój inny punkt widzenia dotyczący niektórych wątków. Ponieważ oglądając serial na raz, ma się wrażenie ciągłości akcji i niektóre rzeczy przedstawiają się w innym świetle niż przy rozkładaniu każdego odcinka z osobna na części pierwsze, również to, że zna się zakończenie ma wpływ na odbiór całości.
1) Matka
Strażniczka wyspy, tajemnicza (szalona) kobieta zajmująca się wychowaniem Jacoba i jego brata. Wiele osób, w tym ja zastanawiało się jakim cudem była zdolna do wymordowania całej wioski, spalenia jej i zasypania studni. Pojawiła się koncepcja jakoby była ona czarnym dymem. Jednak po przeanalizowaniu pewnych faktów przedstawionych w serialu doszedłem do wniosku, że to niemożliwe. Wskazują na to przede wszystkim dwie rzeczy. Po poczęstowaniu Jacoba winem i przekazaniu mu zadania ochrony wyspy powiedziała "teraz jesteś taki jak ja". Jacob nie stał się czarnym dymem.To samo później stało się z Jackiem i Hugo. Żaden z nich nie zmienił się w czarny dym. Druga kwestia, która temu przeczy to to, że została zamordowana, a czarny dym (alias Flocke) był nieśmiertelny dopóki Desmond nie odłączył zasilania wyspy.
W tym momencie dochodzimy do punktu drugiego.
2) Czarny dym
Czym jest czarny dym? Czy to tylko brat Jacoba? Oczywiście nie, gdyby czarny dym i brat Jacoba byli jednym i tym samym nie możliwe byłoby żeby stał się na powrót śmiertelny po wyłączeniu zasilania, raczej przestałby istnieć. Wróćmy do zasypanej studni i wymordowanej osady. Z pewnością nie dokonała tego w pojedynkę jedna kobieta, biorąc pod uwagę, że było tam wielu silnych mężczyzn itd. Więc kto? Z pewnością Black Smoke. W jaki sposób i dlaczego? Przecież dopóki nie był bratem Jacoba raczej nie chciał opuszczać wyspy czy doprowadzić do zagłady strażnika. W odcinku, w którym Ben wpada do tuneli pod świątynią, żeby zostać osądzonym widzi płaskorzeźbę. Przedstawia ona starożytne bóstwo egipskie przyzywające potwora. Pod wioską Dharmy, pod domem Bena jest umiejscowiona starożytna komnata do przyzwania dymu poprzez spuszczanie brudnej wody. Nie jest to dzieło Jacoba. Dlaczego tak myślę? Ponieważ nie miał on żadnego interesu w tym żeby wzywać swojego brata. Kiedy chciał mógł się z nim spotkać i pogadać, tak jak w odcinku o Richardzie. Ogólnie na wyspie jest wiele hieroglifów i śladów po ludziach z czasów starożytnego Egiptu. Podczas gdy Jacob i jego brat przychodzą na świat w czasach rzymskich. Stąd wniosek, że te instalacje istniały już wcześniej. Kontynuując strażnik wyspy mógł przywoływać czarny dym, który był systemem obronnym wyspy, strzegącym światło, cerberem, wyjściem awaryjnym, używanym w ostateczności w sytuacji zagrożenia. Matka ostrzega Jacoba przed schodzeniem do jaskini ze światłem. To co go tam miałoby spotkać jest gorsze niż śmierć. Wniosek - tam był czarny dym. Kiedy Desmond wchodzi w finale do jaskini widzi ludzkie szkielety, ale spoczywają one blisko wejścia, nie są obok oczka wodnego itd. czyli tym ludziom nie udało się dotrzeć do światła. Coś zabiło ich wcześniej. Idąc tym tropem, matka przyzwała dym, by ten zniszczył ludzi z osady brata Jacoba, którzy posunęli się za daleko. Gdyby to ona była dymem, mogłaby przecież zniszczyć ich już wcześniej, w końcu twierdziła, że ludzie są źli i wiedziała o ich obecności na wyspie.
Po jej śmierci Jacob niestety popełnił błąd.
3) Automat z batonami
Kilka razy w serialu przewija się motyw z maszyną ze słodyczami w szpitalu. W finale piątego sezonu Jack usiłuje kupić batonik, ale maszyna zacina się. Dopiero Jacob wyciąga go dla niego. Później w szóstym sezonie Jack korzysta z automatu i działa on jak najbardziej poprawnie. Dopiero w finale maszyna znowu szwankuje i z pomocą Sawyerowi przychodzi Juliet, która mówi, że trzeba ją na chwilę wyłączyć z prądu i wtedy batonik spadnie. Maszyna ta jest oczywistą analogią do wyspy, która również jest starą maszynerią i czasami się zacina. W odcinku "Across the sea" Jacob popełnia błąd. Wrzuca swojego brata do jaskini ze światłem. Brat zmienia się w czarny dym. Dlaczego tak się stało? Skoro do jaskini schodzili też w finale Desmond i Jack co nie wiązało się z tą przemianą? Otóż dlatego, że dym był tam tylko do czasu jak Jacob wrzucił tam swojego brata. Strzegł oczka wodnego przed ingerencją intruzów (szkielety przy wejściu). Co się jednak stało? Do jaskini nie wszedł człowiek żywy, w związku z tym dym nie mógł go zabić, ale nie wpadł tam również ktoś umarły. Sądzę raczej, że nieprzytomne ciało brata zetknęło się z dymem, który nie mógł określić czy jest to ktoś żywy czy martwy (to moja mała nadinterpretacja). Co jednak się stało to to, że dusza brata Jacoba zacięła się (tak jak batonik w maszynie) pomiędzy światem żywych i umarłych, w czarnym dymie. Wystąpił błąd w maszynie. Od tej pory dym nie działa już na korzyść wyspy. Nie jest sojusznikiem strażnika, tylko staje się jego wrogiem. To błąd który musi naprawić Jacob i udaje się to rozbitkom w finale, kiedy na chwilę wyłączają maszynie (wyspie) zasilanie. Wprawdzie może się to skończyć zgaśnięciem światła na całym piętrze (świecie), ale kiedy już do tego dochodzi batonik (brat Jacoba) jest wolny (śmiertelny).
4)The Circle
Na koniec jeszcze mała dygresja w związku z pierwotnym tytułem serialu. W piątym sezonie kiedy Hurley pyta Milesa dlaczego nie utrzymuje bardziej zażyłych stosunków z ojcem, ten odpowiada mu, że nie obracają się w tych samych kręgach. Na początku serial miał mieć tytuł "The Circle", a więc od początku chodziło w nim o ludzi, którzy mają ze sobą coś wspólnego, obracają się w swoim kręgu, towarzystwie, łączy ich w życiu jakiś cel, wspólne powołanie. I jak to już wiele osób tutaj na forum pisało, to przede wszystkim serial o ludziach i ich wzajemnych relacjach.
Nie wiem, czy czegoś nie przeoczyłem, ale takie mam wrażenia, dotyczące zawartych w temacie wątków, na gorąco po ponownym pochłonięciu sezonu 5 i 6.
Nalezy Ci się ogromny szacunek za analizę :) Zwłaszcza punkt dotyczący automatu z batonikami jest niezwykle interesujący- rzeczywiście mozna go uznać za symbol wyspy, nie pomyślałabym o tym... Kiedyś też się zbiorę za obejrzenie całości Lostów , teraz, już po wszystkich finałowych emocjach, można wyszukać wiele smaczków :)
Kaktus, ukłony w Twoją stronę, wszystko co napisałeś świetnie wpasowuje się w to co widzieliśmy w serialu, jestem pod wielkim wrażeniem tej analizy, naprawdę aż trudno cokolwiek tutaj zarzucić :P To czy Matka Jacoba była czarnym dymem mocno mnie zastanawiało, ale faktycznie, niezbyt trzymało się serialowych faktów, Twoje spostrzeżenia rzuciły na tę sprawę zupełnie nowe światło, tak trywialny fakt, że kultura egipska wplątała się w historię wyspy zanim narodzili się bracia, także jakimś cudem mi umknął :] good job man ! really good job ...
Dzięki ludzie, męczył mnie ten wątek strasznie i musiałem go sobie poukładać. Teraz to również dla mnie ma sens.
Mnie również bardzo podoba się ta interpretacja. Zastanawiam się tylko jak to połączyć z faktem przyjmowania różnych postaci przez dym. Przecież wszyscy oni to byli zmarli.
Wydaje mi się, że dym już wcześniej miał możliwość przyjmowania wizerunku i pamięci zmarłych, z tym, że nie miały one nad nim kontroli. Jakąś kontrolę miał nad nim strażnik wyspy, który wzywał go kiedy zaszła taka potrzeba. To łączy się z tym co pisałem wyżej "Co jednak się stało to to, że dusza brata Jacoba zacięła się (tak jak batonik w maszynie) pomiędzy światem żywych i umarłych, w czarnym dymie. Wystąpił błąd w maszynie." Od tej pory to nie strażnik wyspy tylko brat Jacoba kontrolował (bezpośrednio) dym. W końcu nie prawdziwy Christian Shepard i John Locke zwodzili rozbitków, lecz był to cały czas brat Jacoba, posiadający ich pamięć i wygląd.
Respect za prawie bardzo dobre przeanalizowanie pewnych wątków serialu. Prawie, bo mam lekkie wątpliwości co do punktu 1). A mianowicie napisałeś:
"Strażniczka wyspy, tajemnicza (szalona) kobieta zajmująca się wychowaniem Jacoba i jego brata. Wiele osób, w tym ja zastanawiało się jakim cudem była zdolna do wymordowania całej wioski, spalenia jej i zasypania studni. Pojawiła się koncepcja jakoby była ona czarnym dymem. Jednak po przeanalizowaniu pewnych faktów przedstawionych w serialu doszedłem do wniosku, że to niemożliwe. Wskazują na to przede wszystkim dwie rzeczy. Po poczęstowaniu Jacoba winem i przekazaniu mu zadania ochrony wyspy powiedziała "teraz jesteś taki jak ja". Jacob nie stał się czarnym dymem.To samo później stało się z Jackiem i Hugo. Żaden z nich nie zmienił się w czarny dym. Druga kwestia, która temu przeczy to to, że została zamordowana, a czarny dym (alias Flocke) był nieśmiertelny dopóki Desmond nie odłączył zasilania wyspy."
Ja właśnie nadal sądzę, że ta szalona kobieta była i czarnym dymem i strażniczką wyspy. A dlaczego? Po pierwsze Jacob po wypiciu wina wcale nie musiał od razu stać się czarnym dymem (przecież w "Ab Aeterno" Richard też wypił wino od Jacoba i jakoś nie był strażnikiem wyspy ani black smokiem). Jego przybrana matka wiedziała, że z upływem czasu Jacob wszedłby do tej jaskinii i pod wpływem elektromagnetyzmu stałby się czarny dymem, zdolnym do chronienia całej wyspy. Potem brat Jacoba zabił matkę, nie pozwalając jej na powiedzenie ani jednego słowa, wbijając w nią sztylet, ten sam sztylet, który brat Jacoba miał przy sobie przez cały czas przy odkopywaniu studnii, który mógł się naładować ujemną lub dodatnią energią elektromagnetyczną, ten sam, którym Richard miał zabić Jacoba, nie pozwalając mu do siebie przemówić, ale Jacob przemówił, poza tym sam powalił Richarda na ziemię, i ten sam sztylet, którym Sayid miał zabić FLocka (Dogen sam mówił, że Sayid nie może pozwolić powiedzieć ani słowa Czarnemu, bo inaczej klapa), no ale flock zdążył powiedzieć "Hello Sayid" czy jakoś tak i dopiero wtedy Arab wbił sztylet w jego pierś, więc nie udało mu się go zabić. Więc dałoby się go ukatrupić, jeśli przed przebiciem kaltki piersiowej MiB nie powiedziałby ani słowa.
Wracając do "Across The Sea". Matka mogła, co nie znaczy, że musiała być i czarnym dymem i strażnikiem wyspy. Pamiętacie narodziny braci? Jak bardzo była zaskoczona, kiedy Claudia miała urodzić kolejnego chłopca. Jeden z nich miał być jej (przybranej matki) następcą, ale kiedy obaj się urodzili, miała dwóch kandydatów, no i był problem. Kiedy brat Jacoba znalazł grę (nie wiadomo czy to matka mu ją zostawiła, wg mnie to jakieś prądy morskie ją przyniosły, a matka powiedziała mu tak, żeby nie wzbudzać u niego podejrzeń, że istnieje inny świat niż tylko ta wyspa). Mówiła też, że sprawiła, że obaj nie mogą się nawzajem skrzywdzić. Jak to zrobiła, nie mam pojęcia, może dała im się napić tego wina, jak byli mali. Było też powiedziane, że każdego z nich kocha na inny sposób. Jacoba miłością, a MiBa nienawiścią. Początkowo to Pan Czarny miał być jej następcą, czyli i black smokiem i strażnikiem wyspy, ale wynikły komplikacje, bo chłopiec przeszedł na stronę Rzymian, więc następcą musiał być Jacob. Ale kiedy matka dowiaduje się, że wróg Jacoba chce opuścić wyspę i znalazł na to bardzo wyrafinowany sposób, matka postanowia zasypać studnię i wybić całą wioskę (zamieniając się w czarny dym). Brat Jacoba bardzo się wkurzył i postanowił zabić matkę. Tymczasem ona pewnie wiedziała, że czeka ją niedługo śmierć, więc postanowiła przekazać pałeczkę Jacobowi, poprzez wypicie wina. Tak, nie musiał od razu stać się czarnym dymem. Kiedy matka wróciła do jaskiń zaczęła się przyglądać CZARNEMU kamieniowi z gry, po czym wróg Jacoba przebił ją swoim sztyletem. Zanim umarła powiedziała chyba, że go kocha i dziękuje za to że ją zabił (nie pamiętam dokładnie). Jacob zobaczył, że jego brat zabił matkę, więc chciał się zemścić. Wrzucając go do tej jaskinii z wodospadem brat uderzył głową o kamień i stracił przytomność. Kiedy wpadł do tej "dziury", zaszła jakaś niewyjaśniona reakcja pomiędzy ciałem ludzkim, a potężnym złożem elektromagnetycznym w postaci serca wyspy i w wyniku tego powstał czarny dym.
A co do przywoływania - kiedy ktoś go chciał przywołać wkładano rękę w tą wodę, coś tam przekręcano i spuszczano brudną wodę - to coś podobnego jak z sercem wyspy jak wyjęto korek, to też woda została spuszczona. Jak woda była spuszczona, nie wiadomo czemu czarny dym musiał przybyć (4x09 i 5x12). Lud egipcjam przybył wg mnie kilkaset lat, no może trochę mniej po Rzymianach, bo m.in. nie było widać posągu (a na pewno Rzymianie czy bracia jakby zobaczyli "takie wielkie łooooo coś" to by musało być pokazane).
A co do Desmonda i Jacka, że nic im się nie stało jak weszli do źródełka. Cóż, musieli być odporni na ten elektromagnetyzm, to jest jedyne wytłumaczenie. Desmond był nazwany "ostatnią deską ratunku", a Jack to... nie wiem.
Wracając do strażnika wyspy i czarnego dymu. Jeden z nich miał być i tym i tym. Ale kiedy młody brat Jacoba odszedł, Jacob został z matką. Kiedy przekazała mu ochronę wyspy, myślała, że Jacob wejdzie do tego źródełka i zostanie też czarnym dymem, będzie taki jak ona. Ale sfrustrowany Jacob zamiast siebie postanowił tam wysłać swojego brata i oto skutki. Jedna rola 'protectora' wyspy i czarnego dymu została podzielona na dwie osoby. Jacob jest strażnikem wyspy, ochrania ją. A jego brat przemienił się w black smoke'a, tym samym dalej pragnął uciec z tej wyspy. Ot, cała filozofia.
Prawdę mówiąc to też wcześniej myślałem podobnie do Ciebie. Ale nie trzymało się to kupy. Matka nie mogła być dymem tak samo jak kontakt ze światłem, energią elektromagnetyczną nie zmienił nikogo w czarny dym.
"Po pierwsze Jacob po wypiciu wina wcale nie musiał od razu stać się czarnym dymem (przecież w "Ab Aeterno" Richard też wypił wino od Jacoba i jakoś nie był strażnikiem wyspy ani black smokiem)"
Richard nie miał być strażnikiem wyspy, Jacob nie przekazał mu tego zadania, ofiarował mu tylko nieśmiertelność. Wypicie wina nie ma nic do rzeczy, równie dobrze mogła być to woda tak jak w przypadku Jacka i Hugo. Chodzi o sam motyw przekazania obowiązków strzeżenia wyspy. Słowa matki "teraz jesteś taki jak ja" świadczą o tym, że gdyby to ona była dymem, Jacob również byłby taki sam, podobnie Jack i Hugo później. Elektromagnetyzm nie zmieniał nikogo w dym. Świadczy o tym fakt, że do oczka wodnego wchodził również Desmond i Jack w finale, żadnego z nich to nie spotkało. Poza tym ze światłem, energią wyspy mieli też kontakt Desmond, Locke i Eko w czasie eksplozji bunkra i rozbitkowie w czasie incydentu. Energia ta przenosiła ich w czasie itp. To, że matka została zabita również świadczy o tym, że nie była dymem. Jak było pokazane w finale tylko wyłączenie światła wyłączało dym, który był nieśmiertelny. Gdyby zrzeczenie się władzy nad wyspą pozbawiło ją tej mocy to miałby ją Jacob ("teraz jesteś taki jak ja"). Poza tym myślę, że istnieje powód, dla którego w odcinku Across the sea nie pokazano jak matka zmienia się i morduje Rzymian. Co do tego, że brat Jacoba zabił ją zanim coś wypowiedziała to myślę, że to miało znaczenie metaforyczne jedynie w przypadku braci. W końcu matka nie raz rozmawiała z Jacobem i z jego bratem, a nawet w sytuacji przed zabiciem jej, rozmawiali w studni z kołem. Także ta zasada tyczyła się raczej braci, którzy byli bardzo przekonujący i kiedy się do kogoś już odezwali to potrafili go przeciągnąć na swoją stronę, tak jak Jacob Richarda. Brata Jacoba, który był czarnym dymem, nie dałoby się zabić nawet wtedy gdyby nie wypowiedział ani słowa, ponieważ był nieśmiertelny do czasu odłączenia zasilania wyspy. Co do sztyletu, o którym piszesz to jest to widoczna nadinterpretacja z Twojej strony.
Owszem, matka "sprawiła", że bracia nie będą mogli się nawzajem skrzywdzić. To było powodem błędu, do którego doprowadził Jacob moim zdaniem. Dlatego dusza jego brata "zacięła się" w dymie.
Co do przekazywania pałeczki to nie odbywało się to jedynie poprzez wypicie wina. Jak widziałeś w końcówce przekazywali sobie zadanie ochrony wyspy poprzez wypicie wody, ale i tak kluczowe wydaje mi się sam fakt przekazywania tej funkcji (sposób na to był w gruncie rzeczy nie ważny).
Jeśli chodzi o Egipcjan to nie mogli przybyć kilkaset lat po Rzymianach. Cywilizacja starożytnego Egiptu istniała już na tysiące lat przed naszą erą. Okres rzymski to jej schyłek.
Matka nie myślała, że Jacob wejdzie do źródła, wyraźnie mu powiedziała, ze ma tam nie wchodzić. Jacob wrzucił tam brata ponieważ wiedział, że to co go tam czeka jest gorsze niż śmierć. Polecam Ci raz jeszcze przeczytać to co napisałem i przemyśleć, bo szczerze mówiąc to nic się tam nie wyklucza i wszystko trzyma się wydarzeń przedstawionych w serialu. Nie ma tam żadnych dopowiedzeń tylko same fakty z serialu. Pozdrawiam.
stary wszyscy przyjdziemy do ciebie na korepetycje z Lost'ów, zajebiście prawisz! interpretacja ze student filologii by sie nie powstydził ;)
no a po co Widmore wrocil na wyspe?? co chcial tym osiagnac? Niby powiedzial dymowi/lockowi, ale nie dowiedzielismy sie...
Myślę, że został wezwany na nią przez Jacoba, mniej więcej w tym samym czasie, kiedy odwiedził Hugo w taksówce
ok dobra - ale czy jest jakies w miare logiczne wytlumaczenie/motyw. Tj czy mogl cos tym osiagnac albo mialby jakies ewidentne korzysi. Jakby nie patrzyc koles mase kasy i czasu zainwestowal w to przedsiewziecie. Moze ktos kto dokladnie sledzil wszystkie watki ma jakas ciekawa teorie na ten temat
Widmore'a nie trzeba było specjalnie do tego zachęcać. Zawsze twierdził, że to on, a nie Ben był prawdziwym przywódcą Innych i jedynym czego pragnął od życia, po jego wygnaniu, był własnie powrót na wyspę. Ale nie wiedział jak to zrobić (krążył wśród The Others mit, że ktokolwiek zostanie wygnany z wyspy [lub przekręci kołem] już nigdy na nią nie wróci) . Jego wściekłość zapewne wzrosła, kiedy zadzwonił do niego Ben z przystani i powiedział mu, że on takowy sposób znalazł. Jacob wskazał Charlesowi drogę i prawdopodobnie wytłumaczył czemu musi zabrać ze sobą Desmonda
Temat daję do góry, bo post kaktusa na to zasługuje i może jeszcze niejednej osobie trochę spraw rozjaśnić.
rewelacyje stwierdzenia i swietnie przemyslane torie ! REWELKA! DZIEKI KAKTUS
"Pojawiła się koncepcja jakoby była ona czarnym dymem. "
Oczywistą sprawą jest że nie była Czarnym Dymem...
Każdy oglądający uważnie by się zorientował.
"Kiedy Desmond wchodzi w finale do jaskini widzi ludzkie szkielety, ale spoczywają one blisko wejścia, nie są obok oczka wodnego itd. czyli tym ludziom nie udało się dotrzeć do światła. Coś zabiło ich wcześniej."
Wydaje mi się ze Desmond mógł wejść tam ponieważ był odporny na działanie silnego pola elektromagnetycznego (wiele lat spędził w bunkrze), tak samo powiedział mu Widmore gdy porwał go spowrotem na wyspę.
W pkt. 2 twierdzisz że Czarny Dym zabijał ludzi którzy wchodzili do serca wyspy?
I nagle gdy wpadł tam brat Jacoba zamienił się w czarny dym? Chyba że przemiana miała miejsce tylko dla ludzi którzy byli martwi(zemdał, bądź umarł płynąc brzuchem w dół)
@ earl190
1. "(przecież w "Ab Aeterno" Richard też wypił wino od Jacoba i jakoś nie był strażnikiem wyspy ani black smokiem)."
Myśle że wino było takim symbolem do przekazania jakiegoś daru, przekazania "dzejkobowstwa" albo niesmiertelnosci w przypadku Richarda...
Czemu uparcie twierdzicie że Matka, Jackob była/miał być czarnym dymem.
Wg. mnie czarny dym (tak jak było powiedzianie ) był systemem obronnym wyspy, stworzonym dawno temu nie wiadomo jak, a Jackob był po prostu jakimś tam ich bogiem w którego chcieli i musieli wierzyć...
A w serialu dobrze wypadło walka dobra ze złem.
Czytanie ze zrozumieniem się kłania? Właśnie w tym wątku Kaktus rzucił pomysł, by twierdzić, że to nie Matka była Dymem i bardzo sensownie to uargumentował. Choć Encyklopedia Lost daje nam w tym momencie bardzo uogólnione wyjaśnienie, które dodatkowo nie jest kompatybilne z teorią Kaktusa, to ja jednak jestem dalej zdania, że wersja Kaktusa jest bliższa prawdy.
Dymek był tam już wcześniej, dla tego matka zakazała tam wstępu Jacobowi - wiedziała o tym, bo sama by wioski nie wybiła. 'stanowisko'.
Sam dym był systemem obronnym serca i istniał o wiele wcześniej (pokazują to hieroglify), potrafił skanować umysły, czytać w myślach i przybierać różne kształty zapewne już wcześniej, co tłumaczy w jaki sposób 'dym' przejął świadomość flocka.
To że istniało połączenie pomiędzy dymem i przywódcą było pewne, bo po śmierci Jacoba dym nie mógł zmienić postaci (pewnie przez to, że Jacob nie wiedział jak dokładnie przekazać wszystko, bo Matka nie zdążyła mu tego wytłumaczyć).
O tym że Dym już wcześniej istniał i zabijał świadczą kości które tam były - możliwe że zabierał tam niektóre zwłoki (później mn. zwłoki Jacka). Matka wiedziała co się stanie gdy Jacob tam wejdzie, dla tego zabroniła mu tego / lub ewentualnie nie chciała by miał władze nad potworkiem.
Możliwe że sama jako że była przywódcą mogła tam wchodzić, bo była odporna na 'przemiane' w dymka więc nie przejął by jej cech, tylko wchodziła dymek skanował co ma zrobić, zrobił to i wracał... a że wpadł tam ktoś normalny, i umarł (była mowa że Dym zmienia się tylko w zmarłych) to dym zdążył go przeskanować, zyskał możliwość przejmowania jego formy i 'zapamiętał' je w jakiś dziwny sposób przestając być formą bezosobową (może dym musiał najpierw zarypać dusze komuś, żeby się w niego przemienić, a wcześniej w formie bezosobowej nie mógł tego zrobić?) No tak czy inaczej wg. mnie raczej oczywiste jest, że on tam już był ;d
Ewentualnie egzystował jako forma energii, która łączy się z mózgiem - i w momencie gdy ktoś umarł w jego legowisku pierwsze 'wspomnienia' które normalnie pobierane były ze skanów które widzieliśmy w dalszej części(np. podczas spowiedzi bena go przeskanował) były po prostu jego pierwszymi skanami i ukształtowały z niego potworka. (co nie wyklucza matki jako użytkowniczki dymu, bo ta mogła mieć odporność na skany - w końcu czemu dym nie skanował jacoba)