Jakie są wasze opinie o najnowszym odcinku? Wg mnie - FANTASTYCZNY. A ostatnia scena... ciarki przechodzą...
Kapitalnie prowadzone postaci.
(Uwaga na spoilery)
Z jednej strony Al "Lost in Brooklyn Batalion" Capone opowiada o głuchym synku, Nucky próbujący być dobrym prawie do końca wieczora, Lucky Luciano dowiadujący się z którą właściwie panią Damody ma do czynienia i wreszcie ostatnia scena z udziałem agenta Van Aldena, czego się ZUPEŁNIE nie spodziewałem, wiadomo było, że to świr, ale AŻ taki.
Jeszcze starcie Margaret z dziewczyną Nucky'ego Lucy w przebieralni. Perełka.
Każda z głównych postaci potrafi zaskoczyć, może z wyjątkiem Jimmy'ego Damody, który od pierwszego odcinka był "just no good" i praktycznie został "skazany" na bycie gangsterem.
Za to wątek Gillian i Lucky'ego... Spodziewałem się rozlewu krwi, vendetty, wiadomo, New York nie odpuszcza, ale nie doceniłem pani Damody. Znowu zaskoczenie, choć nie tak duże, jak po scenie powitania syna.
To co konsekwentnie błyszczy od początku serialu:
Mini monologi, jak przemowa Chulkiego do Cyklopa Ku Klux Klanu, opowieść Margaret w przebieralni, czy Van Alden cytujący Pismo nad trupem u dentysty mają kapitalny Tarantinowski klimat i nie daleko im do mistrzostwa swiata w wykonaniu "Julesa" Samuela L. Jacksona.
Wreszcie realia.
Kapitalna scena wręczenia broszurki antykoncepcyjnej wieńcząca równie kapitalny dialog i scena z Margaret rozkminiającą sposób użycia wskazanego srodka. Też ciarki przechodzą... (większe, aż dreszcze, przy wcześniejszej scenie kuracji Luciano )
Jestem w kropce.
Nie potrafię zdecydować, który odcinek może być najlepszy. Podobnie miałem z "Rzymem", "Mad Men", gdzie dopiero spokojne obejrzenie całego sezonu pozwalało mi stwierdzić, że faktycznie finał serii był najlepszy, albo że któryś odcinek się wyróżniał.
"Story so far"
Co mogę napisać po obejrzeniu ostatniego odcinka, to że nie ma tutaj zbędnych wątków. Historie drugo, trzecioplanowych postaci zamykane są w ciągu dwóch, góra trzech odcinków (jak w przypadku Pearl).
Margaret zalicza konsekwentny wzlot od wdowy do potwierdzonego w nowym sąsiedztwie statusu konkubiny, więc wróży jej to spektakularny upadek za kilka odcinków.
No i czemu tak długo trzeba czekać na następny odcinek....
jeden z najlepszych jak dotychasz:) no rozmowa margaret z przebieraln byla genialna, szczegolnie podobala mi sie i na co czekalem wyrownanie rachunkow miedzy johnem, alem a reszta i sie nie zawiodlem, cos tak przeczuwalem ze pani z garderoby bedzie miala bron;d swietna scena egzekucji :) odcinek jak najbardziej zasluguje na 8+/10 a co do koncowki to zaskoczyla mnie, hmmm nie mam slow xd
Bardzo podobał mi się tekst: "Był taki zagubiony, że myślał, że Brooklyn jest we Francji." Padłem :)
Tak jest ! Bardzo dobry odcinek, mnóstwo fajnych śmiesznych scenek od samego początku...mała tygrysica haha to mnie rozwaliło. Jest tez kilka fajnych scenek erotycznych. Oczywiście najbardziej miażdży gangsterska akcja Jimmiego i Ala.
Natomiast końcówka WTF?! czyżby Van Alden okazuje się być jakimś sado-maczo :D :D
Van Alden jest po prostu na ortodoksyjnym religijnym fanatykiem. Walka z prohibicją to dla niego "boże dzieło", cytuje Biblię umierającemu Żydowi, a teraz jeszcze samobiczowanie.
W końcu "ojcowie założyciele" stanów byli protestantami, których inni protestanci mieli za zbyt radykalnych fanatyków.