Dobra, czekamy na 6 odcinek, a tymczasem moje przemyślenia.
Widać, że twórcom zaczyna powoli brakować pomysłu, chociaż, jak historia pokazuje, zazwyczaj wracają z dobrymi odcinkami, emitowanymi po tych słabszych. Ale IV sezon jest na pewno znacznie lepszy od słabiutkiego (moim zdaniem) III sezonu.
Po pierwsze, naprawdę świetna postać agenta Knoxa, który na początku wydawał się być łamliwą babą, a tymczasem okazuje się, że jest to naprawdę niebezpieczny gracz, w dodatku były oficer wywiadu, zatem mam nadzieję, że jego postać się rozwinie (jakby nie patrzeć, to Nucky do tej pory nie miał groźniejszych przeciwników w aparacie sprawiedliwości).
Po drugie, zastanawia mnie, jak rozwinie się postać Nelsona Van Aldena, który od dwóch sezonów robi za chłopca do bicia i popychadło bez poczucia humoru, z twarzą wiecznie przeszytą strachem. Mam nadzieję, że w końcu zacznie być twardym charakterem.
Po trzecie, ubolewam, że do serialu wraca Margaret Schroeder, ponieważ tej postaci nie lubię (jak zresztą większość widzów; ogólnie moim zdaniem, postaci kobiece w serialu są skonstruowane beznadziejnie) i uważam, że serial straci na jakości. Już liczyłem po cichu, że jej wątek zostanie definitywnie zakończony.
Po czwarte, nie podoba mi się rozjeżdżanie wątków, tj. wsadzanie nie wiadomo po co wymuszonego wątku z Willem Thompsonem, czy oddzielanie roli Harrowa. Również perypetie Gillian Darmody nie są porywające - ot, upadek kurtyzany do poziomu taniej dzi*ki, która straciła wszystko i żebrze o pomoc. Obawiam się, że z Royem może być tak samo, jak z jej poprzednimi facetami, tj. gościa zwyczajnie wykorzysta, bawiąc się jego chęcią pomocy, i zabije.
Po piąte, szkoda, że wątek Eliasa został tak prymitywnie ograniczony (jak zresztą wielu innych ciekawych postaci, w tym Luciano, Lansky'ego i Rothsteina).
Smutne, że Eddie się zabił, ale z drugiej strony, po tym serialu można wszystkiego się spodziewać, skoro jedną z głównych postaci sprzątnęli już w drugim sezonie. ;)
uważam ze ten sezon jest zdecydowanie lepszy od 3 sezonu :))... poprostu wszystko mnie bardziej ciekawi : D...genialna scena z A.R kiedy przegrywał w pokera ( wiem co to znaczy : ((( ) Również denerwuje mnie ze Margaret wraca, ale może twórcy wkońcu jakoś ją odstrzelą. A gillan to masarka ona już dawno powinna zginąć, bo to co teraz jest to tylko przedłużanie na siłe. Jej czas antenowy powinnien być przeznaczony wiecej dla Elia i A,R oraz Lucianno .. takie jest moje zdanie :))) a serial KOCHAM <333
Wątek Gillian chyba jest taki jak powinien być - smętny, snuje się to jej życie bez sensu, jej historia robi się coraz żałośniejsza. Ktoś jej tam trochę pomaga, ona w głównej mierze stara się wszystko załatwić w jedyny znany jej sposób radzenia sobie z mężczyznami.
A.R. przegrywający w pokera - to takie nienaturalne... Niestety, chyba trzeba będzie się przyzwyczaić :(
Z oceną 4serii bym poczekał jeszcze te 6tygodni, póki co nie narzekam. Mimo wszystko nie można powiedzieć, że nic się nie dzieje. Z ostatniego odcinka najbardziej mnie intryguje co Elias wywnioskuje z inicjałów chusteczki Knoxa.
Eli już wie, że winowajcą samobójstwa Eddiego jest Knox. Chusteczka nie należała do Knoxa, zaś Eli to stary gliniarz i nieprzypadkowo poprosił o jego odznakę, a potem o chusteczkę. Zresztą zachowanie Doyle'a dobitnie sugerowało, że obaj z Eliasem wiedzą doskonale, dlaczego zginął Sawicki, a potem Eddie.
też podejrzewałem to :P to Knox na pewno zostanie odstrzelony jak zauważył jego dyrektor.
Czemu w takim razie zlecił mu odbiór dokumentów i pieniędzy? Aż tak bardzo Eli by ryzykował, wiedząc, że Knox jest podwójnym agentem?
Baranku..chusteczka jest Knoxa, tylko Knox nie nazywa się Knox, zachowanie Doyle'a było jego normalnym zachowaniem..to po prostu idiota, który ma takie, a nie inne poczucie humoru. Twoim tokiem myślenia naprawdę ciężko byłoby mi oglądać ten najlepszy od czasów Rodziny Soprano serial.
zgadzam się z twoją wypowiedzią... Ani Elia ani Doyle ( hahah on sobie poprostu tylko żartował , bo jest głupi :p) nie wiedzą kto stoi za śmiercią Eddiego. Popatrz jakby juz wiedzieli to chyba by go odstrzelili już w nast. odcinku.. a on prawdopodobnie jeszcze zdązy kogoś załatwic i padnie w 12 odcinku. Oni się tutaj nic nie domyślali.
Sezon 3 słabiutki? Jak dla mnie nie było lepszego. Różnica między sezonami jest widoczna chociażby w dynamice. W trzecim więcej się działo ze względu na rozwój wydarzeń. W obecnym jest więcej intrygi i psychologii postaci. W Boardwalk Empire jest miejsce na jedno i drugie. Rozumiem zabawę w lepszy/gorszy lub to, że w jednym serialu można szukać różnych wrażeń, ale jakiś obiektywizm warto zachować.
Kwestia gustu. Mnie bardzo w 3. sezonie irytował Gyp Rosetti i nadmierne eksponowanie wątku Gillian. Również był brak pomysłu na postać Richarda, którego motano na prawo i lewo. Zbyt szybko pozbyto się Owena (który zapowiadał się świetnie na początku - scena, kiedy Owen i Richard mierzą do siebie z rewolwerów, jest chyba jedną z najlepszych w serialu - po jednej stronie przystojniak ze srebrnym rewolwerem, po drugiej typowy zabójca z czarnym), zresztą, po masakrze u schyłku 2. sezonu, widać, że twórcy nie bardzo wiedzieli, jak historia ma potoczyć się dalej.
Historia trzeciego sezonu jest spójna, a zarys fabularny oczywisty. Nie rozumiem jak można stwierdzić, że nie było pomysłu. Masz dość przewrotną opinię, ale oczywiście pozostajemy przy tym, że każdy może mieć własną :)
tak zgadzzam się...ale kurde niewiem czemu ale 3 sezon jakoś mnie nudził, pod koniec dopiero się rozkręciło , natomiast w 4 sezonie wciągneło mnie już od samego początku : D...i wgl..sceny z Millerem i Capone oraz Frankiem *,*... w 4 sezonie brakuje mi tylko Owena : (
Panowie nie ma się co przekrzykiwać który sezon był lepszy i dlaczego, oba były i są wyśmienite stąd nasza chęć na poświęcanie mu czasu co tydzień i wypowiadanie się na jego temat
dla mnie osobiści 4 sezon jest odrobinę lepszy ale to wcale nie znaczy że 3 był słaby
Rosetii wtedy tam rządził, jednych fascynował innych mniej (jak mnie np), Owen zginął, jedni posmutnieli i pytali czemu inni nie (jak ja)
działo się więcej, było szybciej i bez owijania w bawełnę, w tym sezonie jest dużo wiecej gry psychologicznej i to mnie bardziej urzeka
mimo wszystko nadal ocena 9/10 za oba sezony :)
nom zgadzma się , lepiej bym tego nie powiedział :) każdy sezon wnosi coś nowego :)...a tak poza tym to myśle ze Twórcy zakończą serial na 6,7 sezonie : )
Powody, dla których tak uważam, wymieniłem wyżej. :) Może to tylko moja subiektywna opinia, ale jednak jakoś sezon 3. mi w ogóle do gustu nie przypadł.
Obok Gillian najbardziej irytującą postacią zaczyna być Chalky. Wiecznie niezadowolony, z wykrzywioną twarzą w grymas. Za nic nie wiem co mu się nie podoba.
Ja tam Chalkiego lubię. Facet jest lojalny i ponad kasę ceni sobie znajomości.
Tą twarz on ma wykrzywioną cały czas - nieważne czy jest zadowolony czy nie ;) Taka uroda ;)
Polecam obejrzeć The Wire i podziwiać grę aktorską niejakiego Omara ;) To ten sam aktor ,który gra Chulky-ego i jest to jedna z bardziej wyrazistych o ile nie najbardziej wyrazista postać w całym The Wire.
nom losy Obaniona są przesądzone...zdechnie tażke pan pensley ( niewiem czy to tak się pisze ^ ^ ) mam nadzieje ze nie wykończą Chalkiego..no i oczywiście Knox do odstrzału..narazie moje typy ..i Eli mi cos nie pasi bo albo on albo jego syn zle skończą : /
Eli to skryty psychol, człowiek lat 20 czyli uważający że facet w domu ma ostatnie zdanie kobieta jest do robienia dzieci i sprzątania, co ewidentnie pokazał w ostatnim odcinku. Ani go lubię ani nie lubię, jakby zginął nie płakałbym za bardzo.
Elias to świetna postać, szczególnie po wyjściu z więzienia. Jedna z lepszych i lepiej zagranych. Mój top.
I zapomniałeś o Hooverze, a to w końcu "ojciec" FBI :) Mam nadzieję ,że ładnie rozwiną ten wątek :)
W życiu bym nie zapomniał o wielkim J. Edgarze. ;)
Też liczę na niego, bo jest twardym graczem i przeciwnikiem godnym Rothsteina.
jest kilka kwestii z którymi się zgadzam
po pierwsze sezon 4 jest lepszy w moim odczuciu od 3
po drugie - role kobiece muszą takie być, damy w tamtym czasie niewykształcone, jedyne co musiały robić to dbać o dom i nocą obsługiwać facetów, nawet Eli w rozmowie z rodziną to stwierdza, nie ma co wymagać od żeńskich ról jakiś mistrzowskich posunięć i inteligencji, to est serial głownie o facetach i ich sposobach działania - zawsze taki był
na rozwinięcie kwestii Nelsona czekam z niecierpliwością, brakuje mi jego ambicji i charyzmy z pierwszych dwóch sezonów jak był po stornie prohibicji,możliwe że rozwinie skrzydłą jak już Al zacznie wojenkę z O'Banionem i zrekrutuje Nelsona do swojej ekipy
wątki z Willem i Margaret to mam nadzieję tylko takie dodatki na krótką metę, całkowicie niepotrzebne, już interesy w Tampie mogą być bardziej ciekawe
trio Luciano, Lansky i Rothstein to najważniejsza rzecz jakiej mi brakuje w 4 sezonie, z nimi zawsze coś się działo a teraz tylko tak sporadycznie
na koniec historia Gillian, myślę że będę w mniejszości ale jej wątek wcale mi nie przeszkadza i raczej zakończy się w tym sezonie w dość normalny sposób, zakocha się w tym swoich facecie i będą żyli długo i szczęśliwie
''po drugie - role kobiece muszą takie być, damy w tamtym czasie niewykształcone, jedyne co musiały robić to dbać o dom i nocą obsługiwać facetów, nawet Eli w rozmowie z rodziną to stwierdza, nie ma co wymagać od żeńskich ról jakiś mistrzowskich posunięć i inteligencji, to est serial głownie o facetach i ich sposobach działania - zawsze taki był''
Tu nie chodzi o postaci, tylko o grę. Przykładowo, wybitnie irytowała mnie Margareth od samego początku, podobnie, jak Rose Van Alden i Angela Darmody. Gillian Darmody, dla odmiany, w I sezonie wypadła, w mojej opinii, bardzo pozytywnie. Nie miałem również zastrzeżeń do epizodycznych postaci kobiecych, jak Pearl czy Sigrid. Role są tak nieporadnie skonstruowane, a aktorki tak źle dobrane, że po prostu jest to mdłe.
''na rozwinięcie kwestii Nelsona czekam z niecierpliwością, brakuje mi jego ambicji i charyzmy z pierwszych dwóch sezonów jak był po stornie prohibicji,możliwe że rozwinie skrzydłą jak już Al zacznie wojenkę z O'Banionem i zrekrutuje Nelsona do swojej ekipy''
Dean O'Banion zginie za pół roku. W serialu mamy jakoś maj-czerwiec 1924 roku, sam delikwent połknie kulkę od Frankiego Yale'a w listopadzie.
Co do van Aldena, akurat jego postać z I sezonu irytowała mnie dobitnie, kiedy miotał się, jako nawiedzony katolik, po całym Atlantic City, nie mając jednocześnie żadnego życia prywatnego, ani nie okazujący żadnych uczuć wyższych.
''trio Luciano, Lansky i Rothstein to najważniejsza rzecz jakiej mi brakuje w 4 sezonie, z nimi zawsze coś się działo a teraz tylko tak sporadycznie''
O tym okresie życia Luciano i Lansky'ego wiadomo stosunkowo niewiele. Rothstein coraz bardziej popadał w kłopoty finansowe, bo stał się nałogowym hazardzistą, coraz więcej czasu spędzał w kasynach, przegrywając coraz większe sumy pieniędzy.
'' zakocha się w tym swoich facecie i będą żyli długo i szczęśliwie ''
To nie w jej stylu.
Swoją drogą, po ostatnim odcinku agent Knox bardzo stracił w moich oczach, bo jest bolszewikiem...
widzę, że mamy całkiem odmienne zdania i przeczucia odnośnie rozwoju serialu
zobaczymy kto będzie miał rację w przyszłości :D
teraz pozdrawiam ;)
no i po Dunnie : D wiedziałem ze zginie , ale nie wiedziałem ze aż taki sposób : ) czyli wychodzi na to, że Chalki uratował się tylko dzięki temu ze zapłakał ;) bo w damulce cooś pękło , a tak to widzimy co się stało :)... teraz czuje ze pan doktoor zabije tą panne no i wojna z chalkim na całego , którego finaał będzie prawdopodobnie w 12 odcinku :))
Hmmm.. ;) Ciekawi mnie czy Jeffrey Wright (Valentin Narcisse) dostanie w przyszłym roku nominację do Emmy za swoją rolę w 4 sezonie.. jak dla mnie jest znakomity, aż przypomina mi się inna świetna kreacja z 3 sezonu należąca do Bobby'ego Cannavale.
pisałem już wcześniej. narcisse jest świetnym kontrastem dla Gypa, powinni więcej zainwestować w te postać a nie w jakieś pierdoły z gillian czy harrowem.
Coś w tym jest.. ;D Oglądanie go na ekranie to czysta przyjemność, swoją drogą ciekawe jak skończy owy jegomość ;P Kula w głowę, przedawkowanie, trucizna w whiskey? ;D
Zgadzam się. Jeszcze dodam, że po drugim sezonie serial obniżył loty. Już mnie zupełnie nie interesuje los postaci.