Cały serial to tylko sen, zmarnowany czas na oglądanie. Nigdy żadna historia nie powinna kończyć się w ten sposób, żeby 29 odcinków było urojeniem sennym protagonistki...
Moim zdaniem piękne zakończenie mówiące o tym, że prawdziwa miłość sama przychodzi, nie można sobie jej wziąć ani nikogo do niej zmusić!
Słabe to, mogłoby się skończyć na 29 odcinku z morałem, że proste życie i czyste sumienie są cenniejsze nad władze i bogactwa.
Właśnie moim zdaniem fajnie zrobili, chociaż gdyby kończyło się na tym prostym życiu, to też nie byłoby źle. "Pierwsze" zakończenie można interpretować tak, że nie wszystkie marzenia się spełniają i proste, spokojne życie znaczy więcej od dworskiego, które pełne jest fałszu i intryg. "Drugie" z kolei, że nie wszystko da się naprawić, ale mimo tego jest przyszłość, którą można kreować.
A ogólnie, to żeby nie uciekać od problemów i stawiać im czoła.
Tak przynajmniej ja to widzę :)