... ale bez wahania daję "dziesiątkę". Film urzeka prostotą i estetyką. Nie jestem miłośnikiem kryminałów, dlatego całkowicie satysfakcjonowała mnie niezbyt skomplikowana fabuła i niezawikłana zagadka. Ogromnym atutem tego filmu na tle innych współczesnych polskich produkcji z gatunku kina sensacji jest brak obrzydłych, sztampowych i zazwyczaj straszliwie prymitywnie poprowadzonych wątków policyjno-małomiasteczkowej korupcji, przestępczości zorganizowanej i pijaństwa. Tutaj mamy do czynienia z kryminałem "klasycznym" -- zagadką dotyczącą jednego, indywidualnego przestępstwa. Drugim, _ogromnym_ atutem filmu są niezwykłej urody zdjęcia. Przyznam, że osobiście mam wielką słabość do Wybrzeża; sądzę jednak, że piękne zdjęcia lotnicze Półwyspu Helskiego i rozsłoneczniona, piaskowa paleta kadrów nikogo wrażliwego na stronę wizualną filmów nie pozostawi obojętnym. Niczego też nie można zarzucić grze aktorskiej -- fabuła co prawda nie dostarcza scen wymagających od aktorów popisów maestrii, ale zagrać w sposób prosty i przekonujący to też sztuka.
I pomyśleć, że zamierzałem oszczędzić czas i odpuścić sobie "Zbrodnię", uznając z góry, że to kolejny (marny) polski kryminał.
Arcydzieło to to nie jest, ale bez wahania daję dziesiątkę? Piękny przykład absurdalnej logiki. Z resztą wypowiedzi w większości się zgadzam, żeby nie było, że tylko krytykuję!
Może powinienem zmilczeć, ale z drugiej strony, ciekaw jestem, co Tobą kierowało, gdy pisałeś ten komentarz? Czy naprawdę dogryzienie anonimowej osobie sprawia Ci taką satysfakcję?
Logika raczej nie może być absurdalna -- ewentualnie, może jej w ogóle nie być. Ale moja wypowiedź nie była aż tak nieprzemyślana, jak Ci się wydaje. Filmweb daje nam możliwość oceny filmu w liczbowej, dziesięciostopniowej, skali. Jednocześnie, każdemu ze stopni tej skali przyporządkowuje ocenę słowną. Pojawia się jednak pytanie, na ile ściśle te dwie skale ocen są ze sobą powiązane. Ja np. lubię dawać filmom, które mi się wyjątkowo podobały, "dziesiątkę". Jest to ocena subiektywna, bo nie każdy z tych filmów jest tej samej klasy, i zdecydowana mniejszość (pewnie nawet dość mały ułamek) zasługuje na miano arcydzieła. Tym niemniej, nie waham się obdarzajać ich liczbowymi dziesiątkami, jeśli wydały mi się szczególnie udane, poruszające, głębokie, zabawne, wyjątkowo sprawne realizacyjnie lub aktorsko wybitne na tle innych, porównywalnych dzieł.
Skomentowałem Twoją wypowiedź, bo do tego służy forum. Zwróć uwagę, że nie zrobiłem tego złośliwie. Tym bardziej, że dodałem, iż popieram resztę wypowiedzi.
Jak słusznie zauważyłeś, albo jest logika, albo jej nie ma. Tak samo właśnie jest z arcydziełem, albo nim jest, albo nie. Albo zyskuje wszystkie punkty, albo nie. Natomiast Twoja ocena jest Twoją sprawą i jeśli masz ochotę dawać maksimum filmom, które na to nie zasługują (sam tak piszesz), to wolna wola.
Wielu dobrych filmów życzę...
typowy dzieciuch neostrady i jutuba z pustką za uszami... nie istnieją inne oceny tylko albo coś jest kultowe i legendarne i daje 10 albo coś jest do bani, przypał, żal i daje 1. inne oceny nie istnieją. bo po co. i jeszcze się pluje jak mu ktoś zwraca uwagę, że tego co wypocił z takim trudem nie można przeczytać bez zgrzytania zębami. skoro geniuszu piszesz że to nie jest arcydzieło to nie dawaj 10 matole. to że jesteś fanem wybrzeża i zachwyciły cię zdjęcia krajobrazu to nie znaczy że od razu musisz sie tak masturbowac ocena
Mam 37 lat -- na pewno więcej od ciebie, gówniarzu, bo za moich czasów ludzi uczono kultury i szacunku do ludzi, a agresją słowną i rynsztokowym językiem posługiwały się menele.
I naucz się czytać bez zgrzytania zębami, bo ci się obraz rozmazuje i wydaje ci się, że przeczytałeś coś, czego w ogóle w tekście nie było.
Całkiem niezły masz gust filmowy, a wyrażasz się jak ostatnie chamidło. "O co kaman?" (... jak mawiają ludzie z mojego pokolenia ;D).