Pierwsze skojarzenie: lekki, łatwy i przyjemny. Najmocniejszy punkt serialu : Carlos i jego asystent. Ciekawy wątek: teściowa in da house. Jednak:
- nie mogę oprzeć się wrażeniu, że główny aktor został dobrany pod kątem podobieństwa do Mentalisty
- główna aktorka irytująca: 'nie, nie chcę, tak nie można', a po sekundzie 'no dobra, ok, spoko' - o tak w każdym odcinku. To chyba ma być podjazd pod romantyczną część widowni oczekującą (jak zawsze) romansu pomiędzy dwojgiem głównych bohaterów (kiss her!! his her!!!) - dość siermiężne.
- ignorancja i bezczelność głównego bohatera trochę na modłę House'a, ale gdzie tam mu do pierwowzoru
- surowa szefowa, która nie ma żadnej kontroli nad swoim wyluzowanym podwładnym - serio? znowu?
- mąż głównej bohaterki, który zaraz wyjdzie z więzienia i oto kolejna kłoda pomiędzy Jima i Callie.... to takie przewidywalne..
Mogłabym wymieniać długo. Nie oczekiwałam wybitnego aktorstwa, ale tutaj drewno, aż boli plus ZERO polotu.