PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=40268}

Zbuntowany anioł

Muñeca Brava
1998 - 1999
7,0 39 tys. ocen
7,0 10 1 39101
4,2 4 krytyków
Zbuntowany anioł
powrót do forum serialu Zbuntowany anioł

Po latach

ocenił(a) serial na 5

Wróciłam do serialu po latach, bo postanowiłam obejrzeć go od A do Z. Zawsze oglądałam albo tylko początek albo środek, nigdy nie obejrzałam serialu w całości. No i się zaparłam i powiedziałam że obejrzę to, mimo bólu jaki mi towarzyszył podczas oglądania niektórych odcinków powiedziałam sobie" Skończę to, obejrzę serial do końca" No i mi się udało. Haha. Ile musiałam się namęczyć żeby go obejrzeć od początku do końca.
No ale dobrze przejdźmy do rzeczy, czasami serial jest tak absurdalny że się zastanawiasz co wtedy autor miał na myśli pisząc albo dany dialog, albo robiąc daną scenę. Bo w tych czasach niektóre sceny, rzeczy w serialu nie przeszły by obecnie. Jest wiele rzeczy które podczas oglądania nie pasowały mi, albo po prostu był beznadziejne, nie wiem czy uda mi się wszystkie opisać bo było ich tak wiele, że nie wiem czy czegoś nie pominę, chyba wtedy musiałabym zapisywać na kartce daną scenę lub sytuację by nie pominąć jej w opisie ha.
Ale dobra, zacznijmy od Milagros, dziewczyna tuż czasami ciężko nazwać ją kobieta, ponieważ zachowuje się czasami jak rozwydrzony dzieciak, sierota z klasztoru, wszystko się zgadza, można współczuć sierotom, bo ponieważ wychowywały się bez rodziców, z zakonnicami i mają trochę inne podejście do życia, ale tutaj możemy się pomylić, ponieważ może i Milagros zostaje wychowywana przez księdza i zakonnice z klasztoru to czasami trochę odbiega od tego wzorca, nieśmiałej, poukładanej dziewczyny. Za dnia jest dziewczyną która ubiera się jak chłopak - tuż łatwo pomylić ją z chłopakiem, czasami jest w stanie ubrać się jak na kobietę przystało, ale ciągle zazwyczaj chodzi w tych samych ubraniach, które jak by nigdy nie były prane, nie wydaje mi się żeby wszystkie dzieci w klasztorze chodzili codziennie w tych samych ubraniach, nie piorąc je nawet ręcznie. Rozumiem że klasztor może być biedny, no ale żeby nie było stać na nawet mydło do prania ubrań? Dobra, ale wracając do tematu. Wieczorem zamienia się w kocice, krótka mini, bluzeczka bez ramiączek, albo sukienka która pokazuje aż nazbyt duża, jak na osobę która wychowywała się w zakonie. Więc jak by miała swoje alter ego, nie bez powodu była przezywana Cholito, a po za ubraniami typowego chłopca można było dostrzec naprawdę piękną kobietę. Ale niestety jej ubiór w tych czasach był by trochę a nawet bardziej nazywany lekko obyczajowy. Idąc dalej, jej zachowanie było trochę niestosowane, zachowywała się jak wspomniałam na początku jak taki rozwydrzony dzieciak, mnie wszystko wolno bo wychowywałam się w klasztorze bez rodziców, jestem sierotą, mi się wszystko należy, mogę kraść, mogę bić, mogę wszystkich obrażać, bo przecież mi na wszystko wolno pozwalać. Sieroty mają ciężko to każdy wie ale to nie znaczy że na wszystko im wolno zezwalać. Była jedna scene gdzie coś ukradła z posiadłości, a potem oczywiście że ona nie ukradła tylko pożyczyła, czy coś takiego, nie dokładnie pamiętam jej słów ale była jedna taka scena, no ale przecież jej wolno, pożyczyła na wieczne nie oddanie, a nie ukradła. I nikt jej za to nic nie zrobił, bo przecież to sierota. Jej zachowywanie czasami wobec innych też było na przymrużenie oka, ponieważ jej relacja z Ivo, była lekko chora, on ją ranił, ona go raniła i to była taka odbijana piłeczka. Jak on ją ranił to było źle, ona wiecznie nie szczęśliwa, załamana, a jeśli ona go zraniła już gitara grała. Nie musiała przepraszać, w końcu ona nic złego nie robiła , więc takie dziecinne podejście, że wszystko mi wolno. Kolejne zachowanie Milagros to rozmowa z Szefunciem jak ona to nazywała, można rozmawiać z Bogiem, przez modlitwę jest to jak najbardziej wykonane, ale tutaj mamy trochę pokazane jej wiarę w Boga, albo nie wiem jak to nazwać, relacje czysto kumpelskie? Kiedy rozmawiasz z Bogiem jak z dobrym kolegą i wymyślasz sobie jego odpowiedzi? Kiedy ktoś rozmawia sam do siebie to od razu wszyscy myślą że jest chory psychicznie. A ona tutaj co jakiś czas rozmawiała sobie z szefunciem jak z dobrym kolega przy kieliszku wina udając że on jej odpowiada. Może są rózne rodzaje wiary, nie wnikam w to, ale czy nie zgodzicie się ze mną że czasami wyglądało to śmiesznie? Albo dosyć dziwnie? We wszystkim pomoże mi bóg, a co tam stanę na środku drogi żeby Pilar mnie przejechała, zacisnę rece i będę się modlić żeby zabrakło jej paliwa. Bóg mi pomoże i usunie mnie z drogi, albo zrobi tak żeby samochód stanął. Wierzę w cuda, ale nie aż w takie żeby siłą woli, albo wiary zatrzymać pędzący samochód z wariatką w środku. Więc ta wiara była naprawdę w dziwny sposób pokazana w serialu.
Stając na chwilę przy Ivo. Postać zrobiona na kobieciarza, młody facet który czasami zachowuje się jak dziecko, ponieważ musi się wyszaleć. Ojciec który traktuje go z dystansem, a matka to typowa alkoholiczka z problemami z przeszłości, więc cechy rodziców nawet jeśli oni nimi nie są, zostają przekształcają się na dzieci. Więc Ivo był kobieciarzem, wokół niego pojawiało się dużo kobiet, był z Andreą, ale to nie powstrzymywało go przed lataniem za innymi kobietami, tu bawił się z Milagros, tu była Andrea, w trakcie jeszcze pojawiła się Pilar i Florencja, no i tak można było by wymieniać kolejne podboje naszego Ivo.
Mimo iż zarzekał się że kocha Milagros całym sercem, zdradzał ją przez niemal pół serialu, to się nią bawił, potem znowu wyznawał jej miłość, w pewnym momencie powinna się jej zapalić czerwona lampeczka że halo, ten facet się tobą bawi, daj już sobie spokój. W końcu z czasem Ivo przechodzi zmianę, z kobieciarza staję się naprawdę prawdziwym facetem porządnym i jedyne co chce to być z Mili. Ja na miejscu Mili już dawno bym się poddała, ile można latać za kimś kto non stop cię rani? Ale oni mieli właśnie taką dziwną relacje. Są parą, potem się zdradzają, potem znowu są razem, potem znowu się ranią no i potem znowu są razem a potem znowu coś się dzieje. Wiadomo że w życiu nigdy nie jest kolorowo, ale ile można zdrad wybaczyć zanim uczucie przestanie całkowicie istnieć? No właśnie sami odpowiedzmy sobie na to pytanie. Więc właśnie, ale w serialu jest pokazane że miłość wszystko wytrzyma nawet kilka zdrad, oszust, kłamstw, podchodów i innych rzeczy.
No i tutaj rzucę kilkoma parami, scenami które były niemal absurdalne.
Andrea - postać, którą ciężko opisać najpierw jest to osoba sztuczna, dla której liczą się tylko pieniądze. Była z Ivo, z Federico, z Pablo, no i obracała się głównie w tej rodzinie, będąc z młodszym potem szła do starszego, myśląc że tak będzie bogata, jej relacje z ta rodziną były naprawdę dziwne. Była z Ivo, była kochanką Federico, a mimo wszystko dalej miała z nimi dobre relacje, mimo iż obracała sobie wokół jak chciała, to dalej pracowała w firmie jako sekretarka a potem jeszcze z nimi mieszkała do końca serialu, czy ta kobieta nie miała własnego mieszkania? Poza tym mieszkaniem Ivo w którym przebywała jakiś czas. Mieszkała z nimi jak by była członkiem rodziny, mimo iż tak naprawdę była tylko znajomą? Po za jej relacjami z Angelica gdzie ona była jej matką chrzestną, to tak naprawdę nie była nikim bliskim tej rodzinie, ale dalej mieszkała z nimi jak gdyby nigdy nic. I nikomu nie przeszkadzało to że była z każdym domownikiem domu, po za Bernardo, ogrodnikiem czy szoferem.
Ale na koniec serialu przechodzi zaskakującą zmianę i zauważa swoje błędy, cóż czasami się zdarza że ludzie się zmieniają.
Pilar - tutaj się rozpisze krótko, bo w sumie nie ma co się zagłębiać w jej postać. Była potem znikła, potem wróciła, jak wróciła jej wątek był lekko ciekawszy. Kochała Ivo, na początku może i była to szczera miłość, ale potem zrobiła się to chorobliwa miłość. Chciała mieć Ivo tylko dla siebie, zasada ogrodnika " ja nie mogę i ty nie dostaniesz" , była w stanie zabić każdego kto stanie jej na drodze jeśli chodzi o Ivo, nawet jego była by w stanie zabić, jej zachowanie w ostatnich odcinkach świadczy o tym że po prostu jej odbiło.
Rosario - postać, jak by dwu osobowa, jednocześnie matka Milagros, jak i Rosi Albertini podstawiona po to by udawać matkę Mili, gdzie prawdziwa matka żyła w klasztorze jako zakonnica, widząc poczynania córki, jej cierpienia, radości, po prostu stała z boku, medal na matkę roku! Zostawiła dziecko tuż po urodzeniu, niby będąc obok niej i czuwając nad nią, al tak naprawdę zostawiła ją na pastwę losu, nie ważne że poszła pracować do człowieka który jest jej ojcem, nie ważne ile wycierpiała bez miłości matki, zostawiając jej tylko medalik, ale ważne że ta była z boku i biernie patrzyła, postawa godna pochwały! Rodzice uczcie się od niej! Rosi, postać cykliczna stworzona na chwilę, dla mnie ta postać zupełnie nic nie wniosła do fabuły, więc kiedy zniknęła wcale jak by nie odczuwał jej straty, wyjechała z Damianem i tyle ich widzieli.
Jedyny wątek który w serialu dodawał ubarwienia moim zdaniem były wątki Victori i Morgana, to były wątki które oglądało się z uśmiechem na twarzy, śmieszne ale miały coś w sobie że niemal uwielbiało się te dwie postacie. Chociaż ich niektóre sceny były przekomiczne.
Szkoda że potem ich wątek został wycięty i żadne z nich nie wróciło, chociażby w ostatnim odcinku.
Wracając do ich śmiesznych scen, od co. Wiele razy było widać, że ktoś ich przyłapywał na bliskości.
Oczywiście, jeśli nie chcecie zostać przyłapani na całowaniu się, przytulaniu się czy romansowaniu ze swoją drugą połówką a rodzice jej nie znoszą, nie akceptują to, róbcie to w miejscu absolutnie widocznym dla wszystkich, niech to będzie środek korytarza, czy kuchnia, czy schody, gdzie kol wiek gdzie ktoś może przechodzić i was zobaczyć.
Moim zdaniem totalnym bezsensowym wątkiem była miłość Bernardo i Marthy, czy ktoś czytał jak pisał scenariusz? Halo! To było takie absurdalne że az śmieszne, wcale nie trzymało się kupy. Bernardo który nigdy nie zwracał na nią uwagi, traktował ją jak pokojówkę wraz z innymi, nagle zaczął pisać do niej wiersze i z nikąd się w niej zakochał.
Martha która była po prostu płytka, dla której liczyła się tylko pozycja i pieniądze, nagle zakochała się w Bernardo bo wysłał jej kilka kwiatów czy liścików miłosnych, i od razu go pokochała gdzie wcześniej nie zwracali na siebie uwagi i go wyśmiała, ale w końcu dużego wyboru na kandydata na męża to ona nie miała, więc jak to się mówi " Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma" no i tak było w przypadku Marthy, była przez większość czasu z Damianem , który się nią tylko bawił, bo była ładna i zgrabna, dobra do seksu i do plotek. Potem jakiś obcy koleś którego wynajął Damian bo nie chciał się z nią żenić, no i potem Bernardo. To świadczy o tym że kto by ją adorował, ona już do niego poleci, wystarczy kilka miłych słówek, liściki, kwiatki i już jestem twoja. To była tak płytka i bezgustowna postać, że tylko denerwowała na ekranie.
Lina postać u której można było wykryć typowe braki mózgowe. Czasami jej teksty były tak beznadziejne że zastanawiam się kto tworzył jej postać i czy czytał to co jej piszą? Bo chyba nie koniecznie. Ale serial był robiony w takich latach że wszystko chyba przechodziło.
Postać strasznie prosta, głupia trochę płytka. Tylko motylki w jej głowie, czasami naprawdę nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać z powodu jej zachowań. Ale cóż, bynajmniej czasami było można się pośmiać z jej głupoty, no i jej związek z Bobbym, w sumie związek się oparł na byciu razem, na szybkim małżeństwie i na jego rozpadzie ponieważ Bobby postanowił się zabawić z kobietami, a Lina wyjechała z Hiszpanii i wróciła, gdzie przyjęli ją od razu z otwartymi rękami, Zaczęła pracę pokojówki a na końcu wróciła do Bobbiego radosna szczęśliwa zapominając o tym że ją zdradził i miał ją w nosie, przez ten cały czas kiedy był w Hiszpanii, chłop się wyszalał, wybawił i mógł wrócić do żonki. Dla mnie to totalny bezsens, jaka szanująca się kobieta wróciła by do faceta który ją olał po ślubie dla kochanek? Pozwolił jej wyjechać i się nią nie przejął, czy żyje, czy dotarła, żadnych wiadomości, zero kontaktu a potem wraca jak Pan Bóg i wraca do żony, bo kochanki juz mu się przejadły. To totalny bezsens tej całej ich historii.
Postać którą najbardziej mi się podobała to Angelica - postać cudowna, Lydia odegrała te role bardzo brawurowo. Jedna z najlepszych postaci tego serialu.
Więc można by było wymieniać i wymieniać jeszcze tych rzeczy ile jest w tym serialu niedomówień, ale i tak już rozpisałam się aż nadto. Ale jeszcze wspomnę o ostatnim odcinku, gdzie Mili jadąc karetą na swoją podróż poślubną, nagle leci żeby pograć w piłkę bo ją poprosili, nie można było odmówić? Halo? Masz wesele! Jesteś w sukni ślubnej, no i nagle biegniesz grać w piłkę, bo dzieci z klasztoru nie widzą też że jesteś w sukni, na własnym weselu to cię wołają, bo nie mogą pograć raz sami. Totalne jakieś nieporozumienie. No i wracając do tej sukni ślubnej, inną przymierzała w domu, kiedy Pilar niszczyła jej suknie, a inną już miala na własnym weselu, dziwne, co miała tylko trzy kopie i ostatnią też Pilar zniszczyła że w końcu poszła w innej sukni ślubnej niż przymierzała? Chyba tutaj producenci polecieli albo z tematem albo zapomnieli jaka to była suknia ślubna, skoro przymierza i paraduje w innej sukni w domu a w innej wychodzi za mąż to jest tu absolutny jakiś błąd produkcji. Bo raczej to nie jest chyba celowy zabieg, ja wiem że teściu ma dużo pieniędzy, ale to ich marnowanie na suknie które zostają zniszczone, a takie nie sa drogie.
Ale kto bogatemu zabroni. W końcu nie każdy staje się bankrutem prawda?
No i chyba na tyle, i tak się dużo rozpisałam, się jeśli ktoś to przeczyta to cud, haha
Pozdro !