Po latach widać jaki ten serial słaby i naciągany. Panuje w nim jedna zasada- bogacz zakochuje się w służącej. Sama Milagros jest owocem takiego związku, a i Starsza Pani, która uczy Milagros jak być damą, też miała matkę służkę. Po za tym w tym domu wszyscy się odnajdują. Zbuntowana odnajduje ojca, a jej ruda przyjaciółka obojga rodziców
(ogrodnik i ruda kobieta, chodząca przez krótki okres czasu z ojcem Pabla). Ja rozumiem, że to TYLKO telenowela, ale troszkę z tym przesadzili, nie wiem kto pisał scenariusz, jednak z całą pewnością mógłby podać sobie rękę z ekipą Mody na sukces.
Nie wspomnę, że Milagros zachowywała się jak dziwka i pchała się do łóżka Ivo, mimo, że ten nie raz ją oszukał. Kobieta powinna mieć troszkę honoru, ona go nie miała, dalej ślepo wierzyła mu(Ivo). Niby taka twarda i niedostępna, a w rzeczy naiwna i głupia. Wszyscy jej mówią, że on ją oszukuje, ale nie ona dalej lezie i pcha się tam gdzie nie trzeba.
Nie mam pojęcia co ten Ivo w niej widział.
Cóż chcieć od zwykłej telenoweli? Bo powiedzmy sobie szczerze, ambitne dzieło to nie jest.
To jedna z mniej naciąganych telenowel, z którymi się zetknęłam :P Właściwie wiele telenowelowych klasyków się tu nie pojawiło : ciąża jako owoc dziewiczego seksu, kradzież dziecka, amnezja...
"Zbuntowany anioł" to ot taki głupiutki serialik, którego nie należy dogłębnie analizować pod żadnym kątem bo to przecież telenowela! Albo się ogląda zapominając o regułach rządzących prawdziwym światem i relaksuje się 45-o minutowym odmóżdżaniem albo omija się z daleka ;)
"Zbuntowany anioł", to coś w rodzaju parodii. Coś tam mgliście przypomina mi się wywiad z Natalią, którym wspomina, że kiedyś wpadła na taki pomysł, żeby wymieszać ze sobą wszystkie telenowele i zrobić z nich swoistą parodię. Z resztą w tej właśnie chwili oglądam urywki na You Tube i dochodzę do wniosku, że teksty wymiatają. :P
pare lat temu,to byl szal...nawet ja to ogladalam,a zaraz po tym luz marie czy cos takiego...podobalo mi sie wtedy nie na zarty...teraz sprawdzajac urywek na megavideo-nie rozumiem,jak moglam to ogladac...ba jak moglo mi sie to podobac..haha:)starzeje sie chyba.argetynskie telenowele,to jedno i to samo.......poza tym malo 'ambitne' ale jak ktos sie lubi pusto patrzec w ekran-super,albo jest mlody:):) nota bene mlodszy ode mnie.wtedy wierze-moze sie podobac:)
Serial był dobry :P. Najlepszym dowodem jest chyba to, że niemal wszystkie inne (po za Luz Marią) zapomniałam, a tego nie.. A szał owszem był. W klasie wszyscy oglądali, w domu też (to był dosłownie rytuał). Mili miała ciekawy charakterek, a sam serial zgodzę się, że do ambitnych nie należał, ale nie wszystko musi zaraz być ambitne. Nie cierpię ludzi, którzy dostawszy się do internetu odgrywają super-wielce dojrzałych koneserów kina wszelakiego.