Uwielbiam oglądać tego typu rzeczy. Tworzenie sztuki i to jeszcze zjadliwej. Jednak w tym przypadku skala okropności doprowadziła aż do popełnienia tego komentarza do serialu.

O ile sama idea programu i prowadzący -super. Reszta to papka nie do przełknięcia. Typowe netfliksowe szambo. Chyba w czystej skrystalizowanej formie. Uczestnicy to
-Żyd gej z bogatej rodziny
-Czarnoskóra striptizerka
-Artysta
-Dwie toksyczne egoistyczne babki z typowym fochem i "domyśl się o co mi chodzi" z tym jedna "jestem tu szefem"
-Ono, nauczycielanin który nie potrafi empatycznie wczuć się w rolę ucznia.
-Azjata który mówi że jest młody i to jego jedyny atut
-Hindusopodobny facet który chwali się swoją sensownością i ambicjami.
Tego wszystkiego i o wiele więcej dowiadujemy się już w pierwszych minutach. I ja w tym czasie zadałem sobie kilka razy pytanie "ale kto pytał?".

Chciałem obejrzeć serial o zmaganiach cukierników z wcześniej nie znanym im światem. Dostałem miks nic nie wnoszących do tematu historyjek z cyklu "kto pytał" oraz brak jakiejkolwiek krytyki do rzeczy które uczestnicy tworzą. Bo co? Popłaczą się od krytyki? TAK!
Wydaje mi się że casting do serialu polegał na wyłapaniu ludzi "nowoczesnych i postępowych". Świetnie jeśli masz zaburzenia psychiczne i potrafisz coś robić z czekolady.
Świetnie się patrzy na to co uczestnicy robią jednak atmosfera i relacje między nimi to coś co mnie osobiście przeraża. Wymiany spojrzeń, interakcje. Jeśli tak ma wyglądać postępowa przyszłość to ja wysiadam. Netflix to Netflix . Nie można zrobić po prostu programu o czekoladzie. Zawsze wszędzie trzeba wcisnąć ideologię. Przeraża mnie też ocena na ponad ,7*