Pierwszy sezon jakoś przebrnąłem.
Sezon drugi to próżność do kwadratu.
Ciągłe pokazywanie zakupów i wakacji.
Każdy odcinek to reklama marek ciuchów i biżuterii.
Bardzo męczyły mnie wypowiedzi jej rodziny/znajomych. Każde zdanie to wychwalanie i zachwyty, jaka Gio jest wspaniała. Trochę jak wypowiedzi o Kim Dzong Unie...
Podobały mi się jej relacje z dziećmi. Widać że ją lubią. Nie wiem na ile to zasługa prezentów na każdym kroku, ale tego raczej się nie dowiem ;)