Eksperyment dowodzi tylko tego że przestępca równie dobrze może "współpracować" z kompanem w celi jak i z całym oddziałem. Brak jakiegokolwiek wspomnienia za co siedzą osadzeni chociaż na końcu dowiadujemy się komu jaki wyrok pozostał do odsiedzenia. Główny bohater ogłasza się mentorem, robi gwardię starszych jakby pracował w roli wychowawcy. Tyle czasu przed kamerami a wyciągane są tylko jego pozytywy.
Netflix chciał dać mówić osadzonym co chcą i wyszło z tego pudrowanie kryminalistów:)