Ta opowieść o zdegenerowanej starszej pani, która porywa z galerii handlowej matkę i córkę, nie jest dla słabych. Nawet ci, którzy myślą o sobie w kategoriach weteranów filmowej ohydy, mogą w czasie seansu odczuwać sensacje żołądkowe. Co kieruje seniorką? Miłość do syna - potwornego mutanta z lovecraftowskim penisem. Chce, by kobieta uprawiała z nim seks i uznała, że porwanie bardziej jest zgodne z naukami Biblii niż seks z pracownicą seksualną. Brzmi jak fabuła najbardziej hardcore'owego filmu roku? A to dopiero początek. Wirujące w czołówce filmu penisy i pośladki, animowane postaci stworzone z mięsa, musicalowa sekwencja jak z późniejszego okresu kariery Judy Garland (gdyby Garland była zdegenerowaną maniaczką) - to tylko niektóre istotne punkty tej jazdy bez trzymanki.