Jako zapaleniec RPGów, którego ominęło sporo starszych tytułów, bardzo byłem ciekaw osławionych Wrót Baldura. Z przykrością stwierdzam jednak, że z dzisiejszej perspektywy gra się w to bardzo topornie, nie mogłem się przekonać do paskudnego UI i dziesiątek tabelek, które tłumaczą bardzo niewiele. Ten ułamek dialogów, który przeczytałem podczas pierwszych paru godzin gry również mnie zniechęcił swoją amatorskością.
Gra się paskudnie zestarzała.
Absolutnie nie zgadzam się z Twoją wypowiedzią. Ale może mój pogląd jest związany z tym, że jedynkę tłukłem przez ponad rok (bez opisów, pomocy z internetu, kolegów itd.) prawie 20 lat temu i mam do niej ogromny sentyment (choć niektóre lokacje są bardzo irytujące), a dwójka to absolutna klasyka CRPG (fabuła jak do tej pory jest dla mnie najlepszym scenariuszem komputerowych RPG-ów, w jakie grałem, a trochę tego było). Być może również jestem już stary, zblazowany i nowsze gry (np. Pillars of Eternity) nie wzbudzają we mnie takich emocji i po prostu mnie nudzą. Baldur to było coś, ta gra to prekursor gier fabularnych na komputery i konsole ze scenariuszem, który mógłby być 1:1 skopiowany jako adaptacja filmowa, gra przez duże G. Z wciągającą historią, świetnymi bohaterami, rewelacyjnym dubbingiem i grywalnością bliską maksymalnej. Kiedy po raz pierwszy ukończyłem Tron Baala, romansując z Viconią i przeczytałem, że została zabita zwyczajnie się popłakałem. Czułem wahanie, podrywając Jaheire (bo jak tu pójść do łóżka z laską, której mąż był Twoim kumplem i został zamordowany?). W przypadku Aerie traktowałem ją jako naiwnego dzieciaka i miałem opory przed jej wykorzystaniem. Wyraziste i niejednoznaczne postaci męskie (Korgan, Jan Jansen, Irenicus), ale też żeńskie (Jaheira) to ogromne plusy tej gry.
Grafika po dwudziestu latach faktycznie nie powala, ale bez jaj - są gry, które zestarzały się dużo gorzej, zresztą Baldur miał piękną jak na tamte czasy grafikę, ale w tej grze nie chodziło o piekno wizualne, które było dodatkiem, a fabułę, bohaterów i przyjemność z przeżywania przygód razem z nimi, wpływ na ich losy i epicką historię, której scenariusz powalił mnie od początku w Candlekeep, do samego końca i walki z Amelissaną.
Żaden inny RPG nie zrobił na mnie takiego wrażenia i pewnie już nie zrobi (Planescape Torment i Morrowind są na podium za Baldurem, ale do lidera bardzo im daleko).
Przypuszczam, że nie grałeś/grałaś w BG 20 lat temu i stąd Twój negatywny głos.
Pozdrawiam.
Przecież nawet i otwarcie się do tego przyznałem :)
Inne izometryczne starsze gry wciągnąłem nosem (Torment, Fallouty), i niespecjalnie mi wadziła archaiczność tego drugiego, bo wszystko było względnie przejrzyste jeżeli idzie o UI. Nawet Dogmeat mi przeżył do samego końca, a to wymaga autentycznego zaangażowania ;p
Tak jak mówiłem, to, przez co nie mogłem przebrnąć w BG2. to multum tabelek, które niewiele tłumaczą, oraz bardzo toporne sterowanie postaciami. Jeżeli jest jakiś mod, który skupia się na poprawieniu tych kwestii, chętnie go wypróbuję.