Mam mieszane uczucia odnośnie Bioshocka Infinite. Z jednej strony wspaniała, dojrzała fabuła, świetnie napisane i wyraziste postacie, cudowny klimat, piękna oprawa
audiowizualna i jedno z najlepszych zakończeń, jakich doświadczyłem w grach wideo. Z drugiej strony mamy gameplay, który jest przeciętny, by nie powiedzieć słaby.
Ludzie krytykują gry takie jak Heavy Rain czy The Walking Dead, bo skupiają się niemal wyłącznie na fabule olewając gameplay. Osobiście uważam, że Bioshock Infinite
również powinien pójść tą drogą. Owszem z początku eliminowanie w brutalny sposób przeciwników daje nam sporo frajdy, ale im dalej w las, tym gorzej. Wszystkie wigory
działają niemal tak samo, podobnie jak bronie, przeciwnicy do najbystrzejszych nie należą i jest ich raptem kilka rodzajów. Generalnie już w połowie gry zacząłem odczuwać
znużenie ciągłą walką i czekałem tylko na momenty w których będę mógł sobie spokojnie eksplorować świetnie wykreowany świat. Pod koniec gry walki znów zaczynają być
ciut ciekawsze, ale ogólne wrażenie mam takie, że strzelania jest w tej grze zdecydowanie za dużo.
Podsumowując, za fabułę, stronę artystyczną i klimat należy się dycha, za gameplay szóstka, więc w sumie daje mi to 8/10 i taką ocenę tej grze wystawiam (+ serducho dla
Elizabeth ;-)).
Bioshocka Infinite jak najbardziej polecam, bo to gra wyjątkowa i wyróżniająca się z zalewu innych produkcji, ale kierowana głównie do tych graczy, którzy doceniają świetną
historię. Jak ktoś chce sobie tylko fajnie postrzelać to polecam choćby takie Borderlands, gdzie jest to zrealizowane dużo lepiej.
Niom Elizabeth świetnie wykreowali. Jak w gondoli nazwała mnie potworem, po tym jak zabiłem strażników, poczułem się jak szmata
Gra jest genialna. To jest fakt. Bardzo dojrzała, głęboka i trochę zakręcona fabuła sprawia przyjemność. Zbieranie "znajdziek", czyli w tym wypadku nagrań sprawia wielką przyjemność i co najważniejsze nie nuży. Pozwala też na lepsze zrozumienie fabuły, a jest to niewątpliwy plus. Co do walki, to masz rację. Jest jej trochę za dużo. Mogę powiedzieć, że w poprzednich częściach było to lepiej wyważone. Dokładnie takie samo odczucie miałem grając w Dead Space 3. Ale widać taki trend. Nic z tym nie zrobimy. Trochę też było zbyt mało rozmów/zawiązywania/umacniania relacji z Elizabeth. Nie zmienia to jednak faktu, że gra wyróżnia się na tle konkurencji.
PS Też uwielbiam Elizabeth. :) Lepiej jednak wyglądała przed ścięciem włosów.
Masz rację. Mi zbieranie nagrań, szukanie skrzyń czy kodów sprawiało dużo więcej przyjemności niż strzelanie.